Specjalista spoza firmy gorzej dba o BHP
Pracodawcy wolą zlecać firmom zewnętrznym dbanie o bezpieczeństwo pracy, niż tworzyć własne służby, które są wyżej oceniane przez inspekcję pracy
09.12.2011 | aktual.: 09.12.2011 07:35
W ostatnich dwóch latach Państwowa Inspekcja Pracy skontrolowała działanie służb BHP działających w ponad 2 tysiącach firm.
Wyniki kontroli pokazują, że dużo więcej ujawnionych nieprawidłowości popełnili specjaliści z zewnątrz wykonujący zadania służby BHP niż odpowiedzialni za bezpieczeństwo pracownicy zatrudnieni na etacie w danej firmie. Tylko w tym roku do listopada nieprawidłowości wynikające z realizacji obowiązku kontroli stanowisk pracy występowały sześciokrotnie częściej, gdy wykonywali te zadania specjaliści z zewnątrz.
Ponad dwukrotnie częściej specjaliści z zewnątrz nie proponowali pracodawcom rozwiązań technicznych i organizacyjnych dotyczących zapobiegania zagrożeniom i poprawy warunków pracy niż pracownicy zatrudnieni w zakładzie w służbach BHP.
Przyczyn takiego stanu rzeczy może być kilka. Najczęściej firma zewnętrzna zapewnia usługę służby BHP kilku czy kilkunastu firmom. Z oczywistych powodów jej przedstawiciel nie przebywa cały czas na terenie zakładu, nie zna więc ludzi, ciągów technologicznych i innych specyficznych dla zakładu warunków wpływających na poziom bezpieczeństwa. – Osoba pracująca na etacie regularnie wykonuje swoje obowiązki, dba o zdrowie kolegów, a to sprzyja właściwemu rozpoznaniu warunków pracy – tłumaczy Leszek Zając z Głównego Inspektoratu Pracy.
Lepszy obcy
Mimo że własne służby BHP są bardziej skuteczne, aż 58 proc. kontrolowanych pracodawców powierzyło ich zadania podmiotom zewnętrznym.
-Trudno powiedzieć, dlaczego pracodawcy wolą służby zewnętrzne. Być może są tańsze, a może gwarantują ciągłość usługi – mówi Leszek Zając.
Niezależnie od tego, kto wykonuje zadania służby BHP, inspektorzy stwierdzili nieprawidłowości w prowadzeniu postępowania powypadkowego. Aż 12 proc. prowadzonych było bez udziału osób odpowiedzialnych za BHP.
Taki stan rzeczy może wynikać z przepisów określających relacje między koniecznością tworzenia komórki BHP i jej liczebnością a tym, ilu jest zatrudnionych w firmie.
Obecnie jeden pracownik BHP na pełnym etacie powinien przypadać na 600 pracowników. Zdaniem PIP jest to liczba niewystarczająca. Według inspekcji alternatywnym rozwiązaniem mogłoby być powiązanie liczebności komórki BHP z kategorią ryzyka.
Zły monitoring
- To dobre rozwiązanie, bo przepisy nie rozróżniają dużej firmy, gdzie praca ma charakter biurowy, i pracodawcy działającego w branży szczególnie narażonej na wypadki, jak np. budownictwo. W biurowcu wystarczy jeden behapowiec zatrudniony na 1/2 etatu, a w firmie budowlanej czy kopalni pracownik dbający o bezpieczeństwo powinien być zatrudniony na pełnym etacie na każdych 300 pracowników - twierdzi Marek Nościusz, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pracowników Służb BHP.
Z danych PIP wynika, że służby słabo wywiązują się z monitorowania przestrzegania BHP na stanowiskach pracy. W bieżącym roku nieprawidłowości w tym zakresie ujawniono na 13 proc. poddanych kontroli stanowisk pracy.
Tomasz Zalewski