Sposób na podwyżkę: "Bo powiem, że szef ma kochankę"
Jak długo trzeba pracować i z jakimi efektami, żeby bez skrupułów iść do szefa po podwyżkę? Co powiedzieli szefowi pracownicy, którym udało się wyegzekwować podwyżkę?
Oczywiście wszystko zależy od firmy (czy stać ją na podwyżki w sytuacji, gdy przedsiębiorstwa zwalniają pracowników), tego co robi pracownik i jakie są efekty jego pracy, no i od szefa. Co właściwie mówią pracownicy, którzy ubiegają się o wyższą pensję? Przekonują, że bez nich firma by sobie nie poradziła? Twierdzą, że w innej firmie, na tym samym stanowisku, płacą więcej i grożą, że odejdą? A może wziąć szefa na litość: nie mam z czego żyć, moje życie zrobiło się bardzo drogie (bo kredyty, alimenty, przeprowadzki…). Czy więc są jakieś niezawodne sposoby na to, by dostać podwyżkę? Oto kilka przykładów osób, którym udało się wyegzekwować wyższą płacę.
Bo mam dodatkowe koszty
- O tym, żeby iść do szefa po podwyżkę myślałem już od jakiegoś czasu. Ale nie wiedziałem jak się za to zabrać. Pracuję od roku na stanowisku zastępcy kierownika działu produkcji. Zarabiam 4,5 tys. zł i właściwie byłem zadowolony, praca jest blisko mojego miejsca zamieszkania. Wszystko zmieniło się, gdy mój kolega powiedział, że zarabia na podobnym stanowisku więcej i to o prawie tysiąc złotych. Pomyślałam, że muszę iść po podwyżkę, ale zastanawiałem się co powiedzieć. Postanowiłem zrezygnować z mówienia o koledze, który zarabia więcej. Powiedziałem za to, że moja sytuacja się zmieniła i po prostu jestem zmuszony zarabiać więcej, być może będę musiał załatwić sobie dodatkową pracę, co może wpłynąć negatywnie na jakość mojej pracy w firmie. Powiedziałem, że muszę płacić wysokie alimenty, wyższe niż poprzednio. Tak naprawdę jestem po rozwodzie 5 lat i płacę na dziecko 300 zł, a szef myśli, że tysiąc. I o ten tysiąc mi podwyższył płacę – mówi Piotr.
Bo sprzedam informacje
- Od 3 lat pracuję w banku. Podpisywałem umowę o zakazie konkurencji. Dostałem propozycję pracy w innym banku, ale jest to firma o mniejszym prestiżu, mniej znana, dopiero raczkuje na polskim rynku. Poszedłem do szefa i powiedziałem to, stwierdziłem też, że tamten bank chce mnie zatrudnić, bo interesują go nasze rozwiązania. Dałem szefowi do zrozumienia, że nie będę miał skrupułów, żeby powiedzieć o naszych tajemnicach w nowym miejscu pracy. A niby kto to mi udowodni. Trzeba iść tam, gdzie więcej płacą i tyle. Szef w obecnym miejscu pracy dał mi dość dużą podwyżkę – twierdzi Janek Grochman, menedżer.
Bo powiem, że szef ma kochankę
- Szef ignorowała mnie od lat. Nie dawał podwyżek, ani awansów. Traktował, jakbym nie istniał. Któregoś dnia spotkałem go w kinie. Siedziałem z moją żoną za nim. On nie był z żoną, tylko z jakąś młodą dziewczyną i ewidentnie ją adorował. Całował, wkładał rękę za dekolt. Doskonale to widziałem. Gdy seans się skończył, szef zauważył, że siedziałem za nim. Następnego dnia wezwał mnie do siebie i dał mi podwyżkę, oczywiście motywował ją tym, że jestem dobrym pracownikiem. O kochance nie padło ani jedno słowo. Zwierzyłem się koledze z pracy, który przyznał że też wiedział o romansie szefa i też dostał podwyżkę. Nie mogłem uwierzyć, że takie praktyki są stosowane w naszej firmie – twierdzi Piotr, pracuje w firmie zajmującej się windykacją. *Bo odejdę do konkurencji *
- Jestem początkującym grafikiem i pracuję pół roku w jednej firmie. Wróciłem z Wielkiej Brytanii i szukałem czegokolwiek. Dostaję 3 tys. zł z groszami. I powiedziałem szefowi wprost, że muszę dostać więcej, bo odejdę. Dodałem, że jestem już po rozmowie kwalifikacyjnej i tamten szef będzie mi płacił o tysiąc złotych więcej. Udało się, szef podwyższył mi pensję - mówi Tomek Banach, grafik z Częstochowy.
Bo pracuję już 10 lat
- Czuję się wykorzystywana przez szefa. Pracuję 8 godzin, ale zostaję co dzień po godzinach. Nie tylko jestem sprzedawczynią, ale też magazynierką, nie powinnam nosić ciężkich towarów, ale to robię – bo kto to zrobi? Dostaję na rękę 640 zł. Wzięłam się i poszłam do szefa, powiedziałam, że pracuję już 10 lat i nigdy nie dostałam podwyżki, a przecież ceny poszły w górę. Przecież jestem uczciwa i pracowita. Mam troje dzieci, sama je wychowuję. Chciałabym wreszcie nie prosić o pomoc moich rodziców. Dostałam podwyżkę, 60 zł więcej. Szef stwierdził, że rzeczywiście jakoś mu „wyleciałam z pamięci” – opowiada Danuta, z Ostrowca Świętokrzyskiego.
Bo jestem jedynym specjalistą
- Jestem mechanikiem i zajmuję się konserwacją i naprawą maszyn od kilku lat. Firma jest niewielka i produkuje opakowania i gdyby się coś popsuło, nikt oprócz mnie nie potrafi naprawić, a serwisowanie maszyn nie wchodzi w grę, bo szef kupił je gdzieś na Wschodzie za bezcen, podobno. Dostaję niecałe 1,5 tys. zł. Denerwowałem się, nie wiedziałem jak powiedzieć, że chcę więcej kasy. Przecież ciągle firma niezbyt dobrze sobie radzi, przecież 3 osoby zostały od nas zwolnione! Byłem cały spocony, dostałem chrypy z nerwów, no ale jakoś powiedziałem, że beze mnie produkcja stanie, gdyby się coś zepsuło. A innego mechanika, który znałby się na tych maszynach trudno szukać. Ja rozgryzałem przez lata jak działają te urządzenia. Znam w nich każdą śrubkę i kabelek. Szef dał mi podwyżkę w wysokości 200 zł. Bardzo się cieszę, nie było tak źle - wyjaśnia Kazimierz, z Olsztyna.
Co właściwie mówić?
- Do rozmów o podwyżce trzeba się przygotować, umówić się z szefem. O takich sprawach nie mówimy na korytarzu, w przelocie. Podczas rozmowy przedstaw swoje atuty i to, jak twoja praca wpływa na zyski firmy. Mów konkretnie, że zrobiłeś to i to, dzięki temu firma zyskała takiego a takiego kontrahenta, współpracownika. Podkreślaj, że podwyżka zmotywuje cię do jeszcze większej pracy. Że szef skorzysta na tym, że da ci więcej pieniędzy. Lepiej nie szantażować, nie mówić, że odejdziesz, gdy nie dostaniesz pieniędzy. Bo gdy rzeczywiście szef odmówi podwyżki, będziesz musiał spełnić te „pogróżki”. Rozmowa nie powinna być negatywna, nie możesz stawiać warunków, naciskać, wymagać. Jeśli szef powie „nie”, to zapytaj kiedy możesz na nią liczyć, pytaj konkretnie, a po tym okresie zgłoś się znów. Jeśli nie ma szans, spróbuj poszukać bardziej satysfakcjonującej pracy. Odchodź z firmy, gdy będziesz tego pewien, a twoja decyzja będzie przemyślana, a nie podjęta pod wpływem impulsu – wyjaśnia Irena Grochowska, jest doradcą
personalny, przeprowadza rekrutację na zlecenie firm.
(bic)/JK