Spotkanie z Geithnerem miało pokazać jedność z USA; są różnice
Udział sekretarza stanu USA Timothy Geithnera w rozmowach ministrów finansów UE we Wrocławiu miał pokazać jedność - uważa minister Jacek Rostowski. Inni ministrowie przyznają, że są spore różnice w podejściu do walki z kryzysem, np. dot. podatku od transakcji finansowych.
17.09.2011 | aktual.: 17.09.2011 17:08
- Chodziło o zademonstrowanie jedności, która jest konieczna w obrębie naszej transatlantyckiej rodziny, na której nam w Polsce specjalnie zależy - powiedział minister finansów Jacek Rostowski na kończącej dwudniowe nieformalne posiedzenie Ecofin konferencji prasowej. Podkreślił, że udział amerykańskiego sekretarza Stanu Timothy Geithnera w Ecofinie ma miejsce po raz pierwszy i jest to "ewenement bezprecedensowy i historyczny".
- Chciałem, żeby mógł nam wskazać tę ich inną perspektywę na to wszystko i żeby też zrozumiał, z jakimi wewnętrznymi problemami się borykamy i myślę, że zrozumiał i przekazał obawy, jakie istnieją po drugiej stronie Atlantyku - dodał minister. Podkreślił, że należy "zacząć się zastanawiać nad propozycjami, (...) jak zapewnić stabilność Europie na skutek współpracy międzynarodowej".
Zaproszenie Geithnera pochwalił komisarz ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier. - Nie wiem, czy kolejna prezydencja zaprosi chińskiego ministra finansów, ale doceniam zaproszenie Geithnera, bo mamy wiele rzeczy do zrobienia razem - powiedział francuski komisarz.
Jak mówili już w piątek uczestnicy Eurogrupy we Wrocławiu, USA i Europa różnią się jednak w ocenie, jak walczyć z kryzysem. To dotyczy budżetowych programów stymulowania gospodarki, na które - jak wyjaśnił szef Eurogrupy Jean-Calude Juncker - Europa nie może sobie pozwolić, bo koncentruje się na konsolidacji fiskalnej. Nie chcieli też - jak wyraźnie dał do zrozumienia Juncker - rozmawiać z Geithnerem o jego postulacie zwiększania Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF), tak, by był on gotowy na ewentualne ratowanie większych państw, jak Włochy czy Hiszpania. USA obawiają się wpływu kryzysu w strefie euro na globalny system bankowy.
Jak mówiła austriacka minister finansów Maria Fekter, jedną z głównych kości niezgody z USA jest propozycja europejskiego podatku od transakcji finansowych. Europejczycy przekonywali, że powinien to być transatlantycki projekt, na co nie zgodził się Geithner. - To nielogiczne, by tłumaczyć Europejczykom co mają robić, a jednocześnie odrzucać taki środek - powiedziała Fekter. - Teraz, jak Amerykanie kompletnie odrzucili tę propozycję, będziemy pracować razem nad wprowadzeniem europejskiego podatku od transakcji finansowych w UE, a jak i to nie będzie możliwe, to w strefie euro - dodał ze swej strony Juncker. W podobnym duchu wypowiadał się niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble: - Jak spojrzeć na budżetową sytuację w USA, to trudno zrozumieć, czemu Kongres nie zacznie tej debaty - powiedział.
Komisarz Barnier potwierdził w sobotę, że KE przygotuje "za kilka tygodni" propozycje podatku od transakcji finansowych w UE. Pokażemy, że jest to technicznie łatwe do wykonania, finansowo produktywne, do poniesienia z punktu widzenia gospodarczego, a także politycznie sprawiedliwe - powiedział komisarz.
Minister Rostowski ocenił, że podatek od transakcji finansowych to nie jest "kluczowy element w ustabilizowaniu sytuacji fiskalnej". Podkreślił też, że sama "UE jest bardzo podzielona w tej sprawie". Choć nie wskazał na nikogo palcem, od dawna publicznie przeciwko takiemu podatkowi protestuje Wielka Brytania w obawie, że najbardziej dotknie on londyńskie City.
Schaeuble wyraził nadzieję, że jak propozycja będzie już na stole, to wtedy będzie można porozmawiać o niej i z Londynem. "Już teraz powiem: jak zrobimy to tylko w strefie euro, to nie będzie szansy", by wprowadzić podatek w całej UE - powiedział. W kwestiach podatkowych obowiązuje w UE jednomyślność, co oznacza, że Londyn będzie mógł zablokować projekt na poziomie UE.
Tymczasem prezes Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet przypomniał po zakończeniu w sobotę posiedzenia Ecofinu, że strefa euro ma się pod względem ekonomicznym lepiej niż inne wielkie państwa rozwinięte, co też odebrano jako uwagę w kierunku USA. - Wzięta jako całość UE i strefa euro, są prawdopodobnie w lepszej sytuacji niż inne wielkie gospodarki państw rozwiniętych - oświadczył. Przypomniał, że deficyt strefy euro osiągnie w tym roku około 4,5 proc. PKB, podczas gdy "w innych wielkich gospodarkach rozwiniętych wynosi on około 10 proc.". Stany Zjednoczone przewidują w tym roku deficyt wysokości 8,8 proc. PKB, czyli o 1,7 pkt proc. więcej niż w 2010 r.
Sobotnie posiedzenie Ecofinu nieco przyspieszono z powodu międzynarodowej manifestacji związków zawodowych, tak, by umożliwić ministrom dotarcie na lotnisko. Związkowcy podawali, że w odbywającej się pod hasłem "Tak dla europejskiej solidarności, nie dla polityki cięć" demonstracji bierze udział około 40 tys. osób.
- Tak dla solidarności europejskiej. Myślę, że dokładnie o tym mówiłem na debacie o kryzysie w Parlamencie Europejskim i mówię to we wszystkich wywiadach. Brak solidarności to największe zagrożenie dla Europy w czasach dzisiejszych - powiedział Rostowski. Ta solidarność - dodał - pozwoli utrzymać miejsca pracy, a może także zwiększyć ich liczbę i pozwoli uniknąć cięć.
Zastrzegł jednak, że "jeżeli ten kryzys wymknie się nam spod kontroli, to chcąc nie chcąc, cięć nie unikniemy, ale idziemy dobrą drogą i idziemy razem, bo możemy więcej zrobić razem". Jeszcze raz przypomniał o porozumieniu rządów z PE ws. pakietu legislacji wzmacniających dyscyplinę budżetową państw (tzw. sześciopak), podkreślając, że to sukces polskiej prezydencji.
Prezes NBP Marek Belka podsumowując spotkanie Ecofinu, powiedział, że z polskiego punktu widzenia szczególnie interesująca była wymiana poglądów między krajami strefy euro a tymi, które do niej nie należą. A to dlatego - wyjaśnił - że to co się dzieje w strefie euro ma wpływ na rynek wewnętrzny i integrację finansową całej UE. Dodał, że jest to też szczególnie ważne z punktu widzenia krajów, "które widzą się jako przyszli członkowie eurolandu".
- Jeśli mamy w przyszłości zdecydować świadomie o naszym członkostwie w strefie euro, musimy rozumieć i znać posunięcia w strefie euro. I to było bardzo jasno powiedziane - stwierdził.
Belka dodał, że dyskutowano też o związku między kryzysem zadłużenia, a systemem bankowym. - Wskazaliśmy na konieczność umocnienia kapitałowego banków, w tym na decyzję, którą Rada Europejska podjęła już, iż część środków z EFSF będzie temu mogła służyć - powiedział Belka. W sobotę rozmawiano też o tzw. stress testach (czyli testach warunków skrajnych, jakie w tym roku przeszły europejskie banki) - o tym jak można je zmodyfikować w przyszłym roku, tak by były bardziej wiarygodne dla rynków.
Z Wrocławia Inga Czerny