Średnio zarabiają ok. 7 tys. zł. A jeszcze dostali podwyżki
3837 zł – do tego pułapu dotarło w ubiegłym roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw. Z danych GUS wynika też, że w grudniu było ono jeszcze wyższe – wyniosło aż 4222 zł. Ekonomiści tłumaczą to tradycyjnie dodatkami pieniężnymi, przyznawanymi w wielu firmach w związku z końcem roku.
3, 7 czy… 80 tysięcy
Branże, w których zarobki są najczęstszym przedmiotem dyskusji specjalistów, plasują się na dalszych pozycjach, jeśli chodzi o tempo wzrostu wynagrodzeń i ich wysokość. Mowa tu przede wszystkim o górnictwie. Pensje w tym sektorze zbliżają się wprawdzie średnio do 7 tys. zł, jednak w ostatnim roku wzrosły zaledwie o 168 zł. A to z powodu strat liczonych netto, które w tej gałęzi przemysłu do października ub. roku przewyższały zyski o ponad 130 mln zł. O niewielkich szansach na podwyżki w branży wydobycia węgla kamiennego mówiono już rok wcześniej. Powodem był spadek zysków. Agencja Rozwoju Przemysłu podawała na początku 2013 roku, że zysk netto w tej branży za 2012 wyniósł 1,6 mld zł, podczas gdy rok wcześniej – 3 mld zł.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że zarobki rzędu 6-7 tys. zł pozostają w sferze marzeń zwykłego górnika. Zarobi on raczej 3 tys. zł, początkujący młody górnik – jeszcze mniej. Z kolei prezes generującej największe zyski Jastrzębskiej Spółki Węglowej według danych „Dziennika Zachodniego” z grudnia ub. roku otrzymywał pensję 85 tys. zł.
Gaz, prąd, ciepła woda – to się opłaca sprzedawać
Sektor górniczy jest ściśle połączony z energetycznym – to energetyka jest największym odbiorcą węgla kamiennego. I właśnie ta dziedzina zanotowała w ubiegłym roku największy wzrost wynagrodzeń. Wprawdzie w energetyce przeciętnie zarabiają o ok. 800 zł mniej od górników, jednak w skali ostatnich 12 miesięcy zarobki wzrosły tu o blisko 300 zł.
Było to możliwe, ponieważ przedsiębiorstwa w tej branży osiągnęły zysk rzędu blisko 16,2 mld zł. Widać z tego, że najpewniejszym źródłem zysku dla przedsiębiorstw jest zaopatrywanie odbiorców w niezbędny wszystkim prąd czy gaz.
Dobrze powodzi się też zakładom przemysłu rafineryjnego i koksowniczego, których zyski w stosunku do poprzedniego roku wzrosły ponad dwa razy. Z kolei zarobki wzrosły tam wprawdzie średnio o kilkanaście złotych mniej niż w energetyce, ale i tak osiągnęły niewyobrażalny dla innych sektorów pułap – przeciętnie ponad 7,4 tys. zł.
Budowlańcy słabiej
12-proc. spadek odnotował w 2013 roku rynek budownictwa. Dotyczył on zarówno budownictwa mieszkaniowego, niemieszkaniowego, jak i inżynieryjnego. Odbiło się to niekorzystnie na pensjach pracowników całego sektora. Ponieważ mniej budowano, budowlańcy zarobili o ponad 50 zł mniej – zaledwie nieco ponad 3,5 tys. średnio w 2013 roku, podaje „Dziennik Gazeta Prawna”. Branża budowlana jest jedyną, która w ub. roku zanotowała spadek średnich wynagrodzeń. 2014 rok ma już być lepszy i przynieść powolny wzrost. Zresztą według GUS, już ostatni miesiąc poprzedniego roku przyniósł prawie 6-proc. wzrost produkcji budowlanej w ujęciu rocznym.
Dane dotyczące płac w określonych branżach nie mogą być zaskoczeniem – informował już o nich raport agencji Work Service z kwietnia ubiegłego roku, również oparty na danych GUS. Wówczas obok energetyki i przemysłu rafineryjnego wśród sektorów z najwyższymi płacami wymieniano też przemysł tytoniowy z ok. 6 260 zł średniego wynagrodzenia brutto oraz branże związane informatyką i komunikacją z ponad 6,9 tys. zł.
Ekonomiści, mówiąc o podwyżkach wynagrodzeń, za każdym razem przypominają też jednak: gdy płace znacząco rosną, poziom zatrudnienia staje w miejscu, lub nawet spada. W grudniu w sektorze przedsiębiorstw wzrosło ono zaledwie o 0,3 proc. W ujęciu rocznym zmniejszyło się zaś o 1 proc., komunikuje GUS.
TK /AK/WP.PL