Standard & Poor's: Polska potrzebuje na infrastrukturę 401 mld USD do 2030 r.
Warszawa, 12.11.2014 (ISBnews) - Potrzeby finansowe związane z rozwojem infrastruktury w regionie Europy Środkowo-Wschodniej sięgną ok. 1.023 mld USD do 2030 r. Największe wydatki będą musiały ponieść Polska (401 mld USD), Czechy (150 mld USD) oraz Rumunia (144 mld USD), szacuje Standard & Poor's Ratings Services. Niedobór środków publicznych na rozwój infrastruktury, a tym samym potencjalne szanse inwestycyjne, w całym regionie mogą wynieść nawet 100 mld USD.
12.11.2014 14:05
"Zdecydowaną większość tej sumy pokryją rządy poszczególnych krajów. Niedobór środków publicznych wyniesie jednak ok. 100 mld USD. Będzie to spowodowane zmniejszającymi się wydatkami rządowymi oraz ograniczonymi możliwościami banków w regionie w zakresie zapewnienia długoterminowego finansowania. Powstająca luka może być okazją dla inwestorów instytucjonalnych oraz podmiotów, takich jak ubezpieczyciele czy fundusze emerytalne, na pokrycie braków w finansowaniu" - czytamy w komunikacie.
S&P podaje za Eurostatem, że ogólna wartość brutto nakładów rządowych na środki trwałe w 2013 r. w Polsce sięgnęła 20,18 mld USD, czyli 3,9% PKB. W całym regionie Europy Środkowej i Wschodniej było to ub. r. 49,11 mld USD (3,6% PKB).
"Polska jest dobrze przygotowana do absorpcji funduszy unijnych i najprawdopodobniej utrzyma dotychczasowy poziom nakładów na środki trwałe. Sama wielkość kraju, zagraniczne inwestycje bezpośrednie w sektorze prywatnym oraz niższy poziom zamożności sprawiają, że w Polsce modernizacja nie powinna zwolnić do 2020 r." - uważa główny analityk kredytowy Standard & Poor's Ratings Services Beata Sperling-Tyler, cytowana w komunikacie.
Według analityków S&P, banki nie wezmą na siebie całego ciężaru finansowania. Są one istotnym źródłem finansowania infrastruktury, szczególnie, gdy rynek kapitałowy nadal się rozwija, a wtórny rynek długów dopiero powstaje. Finansowanie przez banki projektów długoterminowych nie jest jednak w Europie Środkowo-Wschodniej zbyt rozpowszechnione - szczególnie w przypadku banków komercyjnych - ponieważ są one finansowane głownie przez depozyty krótkoterminowe.
"Do wyjątków należą banki rozwoju i banki państwowe (takie jak PKO BP w Polsce), które mają dostęp do środków długoterminowego finansowania dzięki lokalnym władzom lub organizacjom takim jak Europejski Bank Inwestycyjny. Chociaż polskie banki są w dobrej kondycji i nie widać zagrożeń ograniczających płynność, to ich zdolności do udzielania pożyczek mają swoje limity. Przy rosnących potrzebach inwestycyjnych i coraz większej skali transakcji dotyczących infrastruktury, banki mogłyby szybko ograniczyć alokację na ten segment. Bardziej prawdopodobne jest, że banki wcielą się w rolę organizatorów i pośredników transakcji lub, jak w Europie Zachodniej, będą działać jako jednostki udzielające finansowania pomostowego podczas fazy konstrukcyjnej projektu, z refinansowaniem pochodzącym ze sprzedaży obligacji lub od długoterminowych inwestorów instytucjonalnych" - czytamy dalej.
Nieuchronny wzrost podaży aktywów infrastrukturalnych, w połączeniu ze spadkiem finansowania ze strony rządów i banków, stanowi dla inwestorów instytucjonalnych bezprecedensową okazję pokrycia niektórych z tych niedoborów.
?Spadek poziomu wydatków publicznych i brak dostępnych bankowych kredytów długoterminowych tworzy bezprecedensową okazję dla inwestorów instytucyjnych do zainwestowania w infrastrukturę w regionie CEE. Przemawiają za tym niski wskaźnik niewypłacalności oraz mniejsze ryzyko utraty wszystkich środków w porównaniu z długami korporacyjnymi o podobnym ratingu. Dodatkowo duża różnorodność projektów pomoże w przyciągnięciu funduszy emerytalnych, spółek ubezpieczeniowych oraz innych konserwatywne podmiotów, które tradycyjnie nie inwestują w bardziej ryzykowne papiery o wysokich rentownościach" - powiedział dyrektor zarządzający Standard &Poor's Ratings Services na Europę Środkowo-Wschodnią Marcin Petrykowski.
(ISBnews)