Trwa ładowanie...

Stany Zjednoczone na zakręcie

Co tak naprawdę dzieje się w Stanach Zjednoczonych? W ciągu ostatnich tygodni cały czas słyszymy o problemach z kompromisem pomiędzy Republikanami a Demokratami. Problem dotyczy kilku osobnych, aczkolwiek zależnych od siebie kwestii. Mowa o nieuchwaleniu budżetu oraz o zwiększaniu limitu zadłużenia. Co blokuje to porozumienie? Jakie są możliwe scenariusze? Jaki będzie finał zmagań finansowych za oceanem? Przekonamy się o tym już wkrótce.

Stany Zjednoczone na zakręcieŹródło: internetowykantor.pl
d4luex4
d4luex4

Co tak naprawdę dzieje się w Stanach Zjednoczonych? W ciągu ostatnich tygodni cały czas słyszymy o problemach z kompromisem pomiędzy Republikanami a Demokratami. Problem dotyczy kilku osobnych, aczkolwiek zależnych od siebie kwestii. Mowa o nieuchwaleniu budżetu oraz o zwiększaniu limitu zadłużenia. Co blokuje to porozumienie? Jakie są możliwe scenariusze? Jaki będzie finał zmagań finansowych za oceanem? Przekonamy się o tym już wkrótce.

Pierwszy akt w tym spektaklu miał miejsce 1 października 2013 r. To wtedy rozpoczął się nowy rok fiskalny w USA, a nowy budżet nie został na czas ustanowiony. Taka sytuacja jest rozwiązywana w odmienny sposób w różnych krajach. W Polsce np. korzysta się z prowizorium budżetowego. W przypadku Stanów Zjednoczonych dochodzi do tzw. „government shutdown”. Oznacza to, że kraj funkcjonuje w okrojonej wersji do ustanowienia budżetu. Na przymusowe urlopy trafiają m.in. pracownicy niezajmujący się bezpieczeństwem: narodowym, obywateli lub finansowym. W efekcie wolne od pracy od 1 października ma 800 tys. osób.

Poprzedni raz taka sytuacja miała miejsce w latach 1995 i 1996 za prezydentury Billa Clintona. Wtedy dwukrotnie doszło do “government shutdown”. Powodem aż dwóch przerw było przyjmowanie rozwiązań tymczasowych, by dać obu stronom więcej czasu na osiągnięcie kompromisu. W rezultacie każdy taki okres kończył się kilku- czy nawet kilkunastodniowym paraliżem. Powodem niezgody było dążenie Republikanów do ograniczania wydatków, podczas gdy Demokraci chcieli prowadzić szeroko zakrojony program reform. W efekcie pomimo poniesienia kosztów przestoju doszło do redukcji wydatków i ograniczenia deficytu. Z perspektywy czasu wielu ekonomistów uważa, że było warto.

Obecna sytuacja jest tak naprawdę bardzo podobna. Ponownie Partia Republikańska dąży do zwalczania spirali zadłużenia, natomiast Partia Demokratyczna chce na koszt przyszłych pokoleń uszczęśliwić obecne. Porozumienie utrudnia znaczne wzmocnienie się radykalnego skrzydła Partii Republikańskiej, czyli Tea Party, co do przesady radykalizuje jej stanowisko. W efekcie budżet mający zawierać reformę służby zdrowia, tzw. Obamacare - flagowy projekt obecnego prezydenta, nie przeszedł głosowania w Kongresie i w Senacie. Rozpoczyna się „government shutdown”.

d4luex4

W tym miejscu rozpoczyna się drugi akt tego spektaklu. 17 października 2013 skończy się limit zadłużenia i USA stracą zdolność spłacania swoich zobowiązań. Teoretycznie trudno sobie wyobrazić bankructwo tego państwa, można natomiast nerwowość inwestorów narastającą wraz z upływem czasu. Niemal wszyscy obserwatorzy są zgodni, że na czas dojdzie do całościowej ugody lub chociażby odłożenia problemu na później. Niestety większość jest przekonana, że nie należy oczekiwać takiego porozumienia z większym niż kilkugodzinnym wyprzedzeniem. Powodem jest wykorzystywanie takiej sytuacji do wewnętrznych rozgrywek politycznych.

W ostatnich latach problemy z podnoszeniem limitu zadłużenia pojawiały się kilkukrotnie. Pierwszy raz - we wspomnianym roku 1995 za prezydentury Billa Clintona. Kolejny raz miały miejsce zaledwie dwa lata temu. Republikanie ponownie chcieli ograniczyć gwałtownie narastający w tym kraju deficyt. W rezultacie wydarzyło się coś odwrotnego. Agencje ratingowe podjęły decyzję o obniżeniu ratingu kredytowego Stanów Zjednoczonych. W efekcie kraj pożyczał drożej pieniądze na rynku, przez co deficyt rósł jeszcze szybciej. Odłożona została natomiast w czasie część reform.

Co takiego dzieje się w tym roku? Jedna partia posiada większość w Kongresie a druga w Senacie - w efekcie mają bardzo dobre możliwości blokowania oponenta. W systemie dwupartyjnym strata jednej strony jest zyskiem drugiej. W związku z czym obie partie idą na konfrontację, jednocześnie w mediach opowiadając, jak to druga strona blokuje wszystkie inicjatywy. Wedle najnowszych sondaży przewagę w tej walce uzyskują Demokraci, gdyż większość społeczeństwa za obecny paraliż obwinia Republikanów. W efekcie stanowisko Partii Demokratycznej jest jeszcze mniej elastyczne, gdyż czas gra na jej korzyść. To prawdopodobnie z tego powodu odrzuca ona wszystkie rozwiązania tymczasowe proponowane przez Republikanów.

Co blokuje porozumienie? Problemy są bardzo podobne do tych z budżetem. Prezydent Obama chce wreszcie zrealizować swój flagowy projekt - reformę służby zdrowia zwaną „Obamacare”. Ponieważ jest to już druga jego kadencja na prezydenckim fotelu, jest on znacznie bardziej zainteresowany pozostawieniem po sobie wielkiego dzieła niż walką o poparcie dla partii. Z drugiej strony znajdują się Republikanie walczący z narastającym deficytem budżetu państwa i widmem podwyżki podatków, które to w filozofii tej partii jest niemalże zbrodnią. Stanowisko tej partii jest dodatkowo radykalizowane przez rosnące w siłę skrajne skrzydło Tea Party.

d4luex4

Jakie są możliwe scenariusze:

1. Nieuzyskanie porozumienia - najmniej prawdopodobny wariant. Jest kilka ważnych powodów, dla których partie nie są tym rozwiązaniem zainteresowane. Po pierwsze są to olbrzymie koszty dodatkowe spowodowane destabilizacją na rynku długu. Szacuje się, że problemy z roku 2011 będą kosztowały kraj niemal 20 mld $ w ciągu najbliższych 10 lat na samym tylko rynku obligacyjnym. Obecnie może to być znacznie większa kwota. Taka sytuacja prawdopodobnie zakończy wiele karier w tym kraju, a więc sami zainteresowani do tego nie dopuszczą. Efekty takiego zamieszania są trudne do przewidzenia. Jedno jest pewne, gdy nie wiadomo, co się dzieje, na rynkach inwestorzy wycofują się z ryzykownych przedsięwzięć. W rezultacie możemy spodziewać się gwałtownej ucieczki od złotego i innych walut krajów rozwijających się do walut krajów rozwiniętych, w tym głównie Szwajcarii. Sytuacja kredytobiorców walutowych - w tym szczególnie frankowych - do momentu ustabilizowania się sytuacji jest z pewnością nie do pozazdroszczenia.

2. Porozumienie się jeszcze przed 17 października 2013. Czas upływa, wciąż słychać o porozumieniu, ale efektów nie widać. W rezultacie wariant ten staje się coraz mniej prawdopodobny. Rynki lubią spokój, dlatego byłby to dla nich najkorzystniejszy scenariusz. Wyjaśnienie sytuacji z zadłużeniem i budżetem z pewnością go spowodują. Jest to wymarzone rozwiązanie dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Wygaszenie wszystkich największych problemów wraz z niekończeniem programu luzowania ilościowego powinno spowodować szeroki strumień pieniędzy płynący do krajów rozwijających się, co z pewnością nie ominie Polski. Może się oczywiście zdarzyć, że sytuacja nie będzie aż taka różowa, ale zależne jest to tak naprawdę od treści porozumienia.

d4luex4

3. Wydłużenie terminu dochodzenia do porozumienia. Wariant ten jest niemile widziany aczkolwiek oczekiwany przez rynki. Stabilizuje on krótkoterminowo sytuację. Jest to jasny komunikat, że całe to zamieszanie zostanie powtórzone w najbliższej przyszłości. W efekcie cały czas będzie to ciążyć na notowaniach dolara, osłabiając go względem pozostałych walut. Dodatkowym efektem takiego napięcia jest mniejsza skłonność inwestorów do ryzyka. To z kolei powinno przekładać się na zmniejszone zainteresowanie krajami rozwijającymi się, a co za tym idzie Polską. To czym różni się ten scenariusz od pierwszego, to skala. W pierwszym scenariuszu mówimy o poważnych zmianach mogących trwale odwrócić trendy rynkowe. W tym wypadku jest to raczej kwestia korekty ostatnich ruchów, w tym umocnienia złotego.

Maciej Przygórzewski - Senior FX Dealer w Internetowykantor.pl

d4luex4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4luex4