Stoją godzinę w kolejce, żeby kupić sobie... loda. Absurd?
We Wrocławiu codziennie tłumy ludzi gromadzą się przed otwartą ledwie kilka miesięcy temu lodziarnią Polish Lody na Placu Bema (w pobliżu Ostrowa Tumskiego). Żeby kupić gałkę (cena 3,50 zł) naturalnych lodów klienci są gotowi stać w kolejce nawet godzinę. Dowód na jakość produktu, a może po prostu owczy pęd?
07.09.2014 | aktual.: 07.09.2014 19:05
We Wrocławiu codziennie tłumy ludzi gromadzą się przed otwartą ledwie kilka miesięcy temu lodziarnią Polish Lody na Placu Bema (w pobliżu Ostrowa Tumskiego). Żeby kupić gałkę (cena 3,50 zł) naturalnych lodów klienci są gotowi stać w kolejce nawet godzinę. Dowód na jakość produktu, a może po prostu owczy pęd?
Popularność lokalu przekłada się też na media społecznościowe. Polish Lody mają ponad 16 tys. fanów na Facebooku. Na profilu lodziarni toczy się też bardzo ożywiona dyskusja klientów. Wielu z nich dzieli się swoim zachwytem nad lodami firmy i deklaruje, że może stać w kolejce dowolną ilość czasu. Jednak inni zwracają uwagę, że lody są owszem, dobre, ale tłoczenie się po nie w kolejce większego sensu nie ma.
Pan Tomek tak opisuje swoje doświadczenia z lodziarnią: Organizacja sprzedaży - fatalna. Byłem u Was z rodziną w ostatnią niedzielę, około południa. Przy okienku miotały się cztery sprzedawczynie, przepychając się i przeszkadzając sobie na wzajem. Wszystkie stoliki w lokalu były zajęte przez starszych ludzi, którzy niczego nie jedli (nie wiem, przyszli posiedzieć, czy co?), więc nie było szans usiąść z dzieckiem, żeby spokojnie zjadło. Jak zaznaczyłem na początku, lody bardzo mi smakowały i chętnie bym Was czasami odwiedzał, ale nie na tyle, żeby znowu stanąć w tej gigantycznej kolejce.
Co ciekawe, lody można kupić także bez kolejki – wchodząc do lokalu (kolejka stoi przed okienkiem) i zamawiając je na wynos w pojemniku: Wchodzisz do środka, bierzesz na wynos (0,5kg - na 2 osoby akurat!), wychodzisz i siadasz obok długiej kolejki zajadać najlepsze lody w mieście – opisuje pan Wojciech.
Niektórzy zirytowani klienci podejrzewają nawet, że kolejka to... celowa zagrywka właścicieli lokalu: Kolejka to dobrze zorganizowana akcja marketingowa i tyle... - stwierdza pan Michał.
Pan Kacper dodaje: Kolejki są celowe... Stoisz 20-30 minut by wydać pieniądze jak pozostałe dziesiąt osób przed tobą. Dlatego sądzisz, że lody są stokroć smaczniejsze. Owczy pęd.
Inni klienci nie wietrzą spisku, ale podkreślają, że nie widzą większej różnicy w smaku między produktami Polish Lody, a dziełami innych lodziarni: Różnica w smaku jest znikoma dlatego nie warto stać 40 min – komentuje pan Dawid.
Tam jest ciągle kolejka na pół miasta!!! Jej długość odbiera apetyt! Lody dobre, ale i tak nie widać różnicy między nie "naturalnymi” - oburza się pani Julia.
Większość klientów Polish Lody się jednak nie zraża, o czym świadczą właśnie wielkie kolejki.
Wyjątkowe uwielbienie klientów dla akurat tego, a nie innego lokalu lub sklepu to zjawisko występujące w wielu miastach. Na tym samym wrocławskim placu Bema ludzie potrafią stać wiele minut w kolejce do – uznawanej za wyjątkowo dobrą – piekarni.
W Krakowie każdego lata długie kolejki ustawiają się po lody przed cukiernią Stanisława Sargi na ulicy Starowiślnej. Tu trudno uznać kolejkę za efekt chwilowej mody – cukiernia działa od lat i zyskała stałe uwielbienie klientów:
Borówkowe smakują jak prawdziwa borówka ze śmietaną, a kawowych nigdy w życiu nie jadłam lepszych. Wybór nie jest duży, zaledwie kilka smaków, za to wybornych. I przystępna cena: mimo sławy tylko 2,50 za gałkę – opowiada nam jedna z klientek krakowskiej cukierni.
W zimie cukiernia sprzedaje pączki, także uznawane za najlepsze w Krakowie, a w Tłusty Czwartek kolejka po słodkości ciągnie się wzdłuż ulicy na kilkaset metrów.
W Warszawie także klienci gotowi są stać po lody wśród tłumu innych chętnych. Popularnością klientów cieszy się m.in. historyczna pierwsza lodziarnia znanej teraz w całym kraju sieci Grycan. Mimo tego, że lokale Grycana są teraz w każdym centrum handlowym, ludzie stoją w kolejce pod lodziarnią na ulicy Puławskiej.
Inna popularna warszawska lodziarnia to Malinova na Mokotowie. Gałka kosztuje tam aż 5 złotych, ale klienci i tak poświęcają swój czas na stanie w kolejce, by wydać pieniądze akurat na te lody.
Co więc decyduje o tym, że przed jednymi lodziarniami ustawiają się kolejki, a pod innymi nie – nawet jeśli też sprzedają dobre lody? Nie ma na to pytanie jednej odpowiedzi. Czasem bowiem to kwestia tradycji i doświadczenia, ale czasem popularność zdobywają lokale całkiem nowe. Niekiedy w kolejkach stoją ludzie młodzi, skuszeni sławą lodziarni w mediach społecznościowych – a innym razem kolejki zapełniają ludzie starsi, którzy w dane miejsce przyprowadzają swoje wnuki. Jedno jest pewne – oprócz talentu, właściciele lodziarni muszą mieć też trochę szczęścia.