Strajk przeciwko podwyżce cen paliw: kraj stanął
W proteście przeciwko podwyżce cen benzyny i innych paliw robotnicy podpalali autobusy, opony samochodowe i ciskali kamieniami. W poniedziałek strajk powszechny doprowadził do paraliżu części Indii, ale nie było doniesień o większych aktach przemocy.
05.07.2010 | aktual.: 06.07.2010 06:38
W Bombaju, finansowej stolicy Indii, stanęły pociągi i samoloty, taksówki zjechały na pobocza, a na ulice wyszli protestujący z hinduskiej partii nacjonalistycznej Indyjskiej Partii Ludowej (BJP) i Shiv Sena (SS).
W zagłębiu nowych technologii Bangalurze i rządzonym przez BJP stanie Karnataka niemal wszystkie większe firmy informatyczne były zamknięte.
Większość kopalni węgla i rudy żelaza oraz porty we wschodnich Indiach funkcjonowały jak zwykle, tylko w stanie Orissa doszło do przerw w transporcie rudy - podały władze.
W całym kraju policja na krótko zatrzymywała protestujących, by rozproszyć demonstracje.
Odpowiedzi na strajk, największy z przeprowadzonych w ostatnich latach przez opozycję, były różne. Zdaniem analityków jest mało prawdopodobne, by rząd ustąpił w centralnej kwestii swojej polityki fiskalnej i wycofał się z decyzji o uwolnieniu cen benzyny.
Do całodziennego protestu opozycja wezwała, kiedy rząd federalny odmówił wycofania się z podwyżki w wysokości 6,7%, ogłoszonej 10 dni temu. Podwyżkę rząd wprowadza, starając się ograniczyć straty państwowych firm naftowych i by zmniejszyć deficyt finansów w sytuacji, kiedy inflacja wyraża się w Indiach liczbą dwucyfrową.
Wyższe ceny paliwa wpłyną na wzrost o jeden punkt procentowy inflacji, która już wynosi 10,16%, co może spowodować spadek poparcia dla Indyjskiego Kongresu Narodowego w wyborach w nadchodzących miesiącach w kluczowych stanach.
Strajk przeprowadzono głównie w rejonach rządzonych przez opozycję.
W stanie Bengal Zachodni na wschodzie Indii, będącym bastionem komunistów, na ulicach wywijano czerwonymi flagami. Ale w stolicy Indii, rządzonej przez Indyjski Kongres Narodowy, jedynie na krótko wystąpiły zakłócenia w komunikacji metrem.
- Mamy tu przypadek, w którym opozycja łączy się w doraźnej kwestii, ale nie znaczy to, że w ten sposób wywrze nacisk na rząd i zmusi go do wycofania się z podwyżki cen benzyny - powiedział D.H. Pai Panandikar, szef prywatnego ośrodka analitycznego RPG Foundation. Jego zdaniem "potrzeba fiskalnej roztropności jest o wiele silniejsza niż populizm i rząd to rozumie".
Rząd w zeszłym roku utrzymał się u władzy głównie dzięki wydatkom socjalnym, ale musi obciąć kosztowne subsydia, aby zmniejszyć deficyt do 5,5% na rok fiskalny 2010/11. W zeszłym roku fiskalnym, trwającym do marca, subsydia do paliw wyniosły w Indiach około 1 procenta PKB.
Straty spowodowane przez strajk jedno z lobby przemysłowych ocenia na ponad 640 mln dolarów.