Strajk w BA upolitycznia się
Strajk załóg pokładowych British Airways nabiera coraz większego znaczenia politycznego przez zbliżającymi się wyborami powszechnymi w Wielkiej Brytanii. Opozycja konserwatywna zarzuca rządowi słabość w obliczu fali strajkowej, która po świętach obejmie również brytyjskie koleje.
28.03.2010 | aktual.: 28.03.2010 17:10
Lider konserwatystów, David Cameron powiedział BBC, że odpowiedzialność za strajk w British Airways spada po części na premiera Gordona Browna: - Dostrzegamy ze strony premiera pewną słabość w odpowiedzi na akcję związków, wynikającą po części z tego, że premier zależy od ich pieniędzy.
Stojący za strajkiem związek Unite jest rzeczywiście największym dobroczyńcą Partii Pracy. W ciągu minionych 4 lat dał jej 11 milionów funtów. Premier najwyraźniej również widzi w strajku w British Airways swój problem wyborczy.
- Liczba dni straconych na strajki pod rządami Partii Pracy to jedna dziesiąta część tego, co za rządów Konserwatystów. Nasze podejście zaowocowało dużo większym spokojem w stosunkach pracy.
Tyle, że akurat nie teraz, kilka tygodni przed wyborami. A związek Unite już zapowiada, że w sporze w British Airways nie zanosi się na kompromis i po świętach może dojść do dalszych strajków.