Strajkują, chcą zarabiać o 10% więcej
W Grupie Energa rozpoczął się w poniedziałek rano ośmiogodzinny strajk.
Załoga domaga się m.in. podwyżki pensji w wysokości 10 proc.
21.06.2010 | aktual.: 21.06.2010 11:43
W Grupie Energa rozpoczął się w poniedziałek rano ośmiogodzinny strajk. Załoga domaga się m.in. podwyżki pensji w wysokości 10 proc.
Jak poinformował PAP Piotr Piorun z komitetu protestacyjnego, strajk będzie trwał do godz. 15.00.
"W tym czasie nie będziemy wykonywać bieżących prac związanych z obsługą klienta i planowych remontów" - wyjaśnił. Dodał, że - według wstępnych danych - do pracy nie przystąpiło ok. 4-5 tys. osób we wszystkich oddziałach Grupy Energi.
Władze firmy już kilka dni temu zapewniały, że strajk nie spowoduje żadnego zagrożenia dla klientów. Nie będzie przerw w dostawie prądu, a awarie będą usuwane.
Jak poinformowała w poniedziałek rzeczniczka prasowa GE Beata Ostrowska, firma uruchomiła 45 dodatkowych punktów obsługi, by klienci nie odczuli skutków strajku zorganizowanego przez związkowych liderów.
"Zarządy spółek Grupy Energa nie zrezygnowały z rozmów, są gotowe do negocjacji i czekają na propozycje rozwiązania sporu" - podkreśliła.
Związki zawodowe są w sporze zbiorowym z kierownictwem Grupy Energa od prawie roku. Jego przedmiotem jest 10 postulatów związkowców dotyczących m.in. podwyżki pensji w wysokości 10 proc., uzgadniania przez zarząd z pracownikami planów restrukturyzacji spółki oraz uznania praw pracowniczych zawartych w umowie społecznej.
W skład Grupy Energa S.A. wchodzi 45 spółek zatrudniających 12,5 tys. osób. Firmy koncentrują swoją działalność na wytwarzaniu, dystrybucji i obrocie energią elektryczną, a także na obsłudze jej odbiorców. Energa dostarcza prąd do 7,3 mln odbiorców na północy i w centrum kraju. Ma ok. 16-proc. udział w rynku sprzedaży. W Grupie działa pięć związków zawodowych zrzeszających ponad połowę zatrudnionych.