Szaleństwo na kryzys
Kryzys i spadek sprzedaży detalicznej zmusił handlowców w Europie Zachodniej i USA do przyspieszenia wyprzedaży.
10.12.2008 | aktual.: 10.12.2008 12:13
W niektórych krajach, np. w Wielkiej Brytanii, USA, we Włoszech, rozkręciły się one już na dobre.
Handlowcy chcą sprzedać ile się da przed świętami, gdy klienci nie żałują pieniędzy na prezenty.
_ Nie pamiętam, żeby w Wielkiej Brytanii na taką skalę wyprzedawano towary jeszcze przed świętami _ - mówi Michał Dembiński z Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej.
Jeszcze rok temu byłoby to nie do pomyślenia: w większości krajów wyprzedaże ruszały dopiero po Bożym Narodzeniu, czasem nawet później, np. we Włoszech i Francji w pierwszej połowie stycznia.
Warto więc pojechać już teraz na Wyspy, do Włoch czy nawet USA, by kupić świąteczne prezenty. Wprawdzie złoty osłabł w ostatnich miesiącach wobec funta czy euro o ok. 20 proc., ale skala obniżek jest tak wielka, że zakupy są wciąż atrakcyjne.
Niektórzy, jak Woolworth's, oferujący wyposażenie mieszkań, chemię, wyprzedają wszystko, bo zbankrutowali i muszą się pozbyć towaru. Inni wolą wyprzedać tegoroczne zapasy już teraz, choć dużo taniej, niż czekać do stycznia.
Wiele dużych sieci chce poprawić swoje wyniki sprzedaży, by wykazać się przed akcjonariuszami.
Spadkowi cen sprzyja też prezent, jaki zrobił handlowcom brytyjski rząd: na początku grudnia obniżył podatek VAT o 2,5 proc. do poziomu 15 proc.
Największe okazje przyjeżdżający do Wielkiej Brytanii znajdzie w sklepach z odzieżą: obniżki sięgają już 60-70 proc. Prawdziwą okazję można też upolować w salonach samochodowych. Na przykład kupując miejską terenówkę mazdę CX-7 (wartość ok. 25 tys. funtów), dostajemy miejską mazdę 2 (10,5 tys. funtów) gratis. U dilerów marki Kia można kupić dwa modele Magentis w cenie jednego.
Szaleństwo przecen trwa też za oceanem. Wyprzedaże organizują nie tylko plajtujące supermarkety czy likwidowane domy mody, takie jak Steve & Barry's, ale prawie wszyscy handlowcy. Obniżkami chcą zachęcić do zakupów. Na całego poszły nawet wielkie sieci domów mody, takie jak Gap i Abercrombie & Fitch, które w październiku odnotowały kilkunastoprocentowe załamanie sprzedaży. Natomiast w Nordstrom minimalna obniżka wynosi aż 40 proc. W Banana Republic klienci kupujący online dostają dodatkowe 20 proc. zniżki.
Okazyjne zakupy można zrobić również, nie wyjeżdżając z Polski. Wiele amerykańskich sieci ma swoje sklepy internetowe. Na przykład w GAP możemy kupić sukienkę z bawełnianej satyny za niespełna 26 dol., czyli o 60 proc. taniej niż miesiąc temu. Damskie bluzki i kostiumy przecenione są aż o 75 proc.
Nawet w krajach, w których terminy wyprzedaży ustalają władze (tak jest np. we Francji, Włoszech i Niemczech), handlowcy zaczynają nieoficjalnie przeceny. Do Włoch warto wybrać się już teraz po tańsze ubrania i buty. We Francji rząd postanowił, że w tym roku wyprzedaże ruszą już 7 stycznia, o tydzień wcześniej, niż planowano. Tradycyjnie wyprzedaż rozpoczynały się w środę w drugim tygodniu stycznia.
Jednak wyprawy na zagraniczne zakupy na Zachodzie mogą okazać się nie takie atrakcyjne, jeśli kupimy wadliwy towar.
Bardzo wielu Polaków pada też ofiarą zapewnień o tzw. eurogwarancji. Niestety, w przypadku odzieży czy sprzętu RTV jest to zwykle tylko slogan reklamowy - okazuje się, że aby naprawić sprzęt, trzeba go wysłać do kraju zakupu. Dlatego podejmując decyzję o zakupie drogiego sprzętu, warto zapytać menedżera sklepu czy w Polsce są odpowiednie punkty napraw.
Trzeba więc rozważyć, czy zakup za granicą się opłaci. Tym bardziej że niektóre polskie sklepy też nie czekają do stycznia i już obniżają ceny.
POLSKA Dziennik Zachodni
Joanna Pieńczykowska, Tomasz Dominiak