Szaleństwo na stacjach paliw. Wielkie kolejki i podwyżki cen. Orlen zabiera głos
Po wybuchu wojny na Ukrainie na stacjach paliw w Polsce utworzyły się gigantyczne kolejki. Kierowcy chcą uzupełnić baki w obawie, że zabraknie paliwa. Z powodu wzmożonego popytu w niektórych miejscach rzeczywiście skończył się zapasy, a ceny poszły mocno w górę. Orlen apeluje: nie dajmy się panice, paliwa starczy dla wszystkich.
25.02.2022 | aktual.: 25.02.2022 11:02
W czwartek Rosja zaatakowała Ukrainę. W polskich mediach społecznościowych pojawiła się lawina pogłosek, że na stacjach paliw w Polsce mogą skończyć się zapasy, bo wszystkie rezerwy zostaną przeznaczone dla wojska, a paliwo nagle bardzo podrożeje. To wywołało natychmiastową reakcję kierowców, którzy ruszyli na stacje, by napełnić baki.
W efekcie na stacjach utworzyły się gigantyczne kolejki. Wiele osób tankowało dodatkowo do kanistrów, by mieć większy zapas. To spowodowało, że w niektórych miejscach rzeczywiście skończyły się paliwa, a na innych ceny poszły mocno w górę.
Potwierdzają to zdjęcia, które wysyłają nasi czytelnicy za pomocą platformy dziejesie.wp.pl. "Paliwo w Świebodzicach na stacji Orlen Stańczyk podrożało w ciągu 3 godzin o 1zł na litrze. Dotyczy PB i ON" - napisał jeden z czytelników. Na zamieszczonym przez niego zdjęciu licznika dystrybutora, zrobionym w czwartek wieczorem, widzimy cenę 6,33 zł za litr paliwa.
Jeszcze droższy okazał się ON na jednej ze stacji w Myśliborzu. Na zdjęciu przesłanym nam przez czytelnika - również z czwartkowego wieczora - widzimy cenę na poziomie aż 9,99 zł za litr. Benzyna na tej stacji kosztowała zaś 6,99 za litr.
To niejedyna stacja, która podniosła ceny do niemal 10 zł za litr. Rzeczniczka Orlenu Joanna Zakrzewska wzięła na Twitterze udział w dyskusji dotyczącej innej placówki, która to zrobiła. Jak skomentowała, stacja ta kupuje paliwo w hurcie między innymi od Orlenu i sprzedaje z ok. 100 proc. marżą.
Prezes Orlenu Daniel Obajtek zapewnił zaś: "W trybie natychmiastowym rozwiążemy umowę z tą stacją, jak również z każdym innym odbiorcą naszych paliw czy operatorem stacji korzystającej z naszego szyldu, który będzie próbował wykorzystać aktualną sytuację do nieuczciwych praktyk i manipulowania cenami paliw".
Orlen apeluje o spokój
Jak poinformował w piątek rano Orlen, w czwartek na stacjach tej sieci sprzedaż paliwa wzrosła o 300-400 proc. "Nie dajmy się panice! Mamy wystarczające zapasy. Paliwa nie zabraknie!" - oznajmił w piątek koncern. I zapowiedział, że wprowadza reglamentację.
"Aby usprawnić pracę naszych stacji, czasowo sprzedajemy paliwo wyłącznie do baków samochodów" - zaznaczył PKN Orlen. Zapewnił, że jednocześnie paliwo jest dowożone na stacje. "W przeciągu 2-3 dni sytuacja się unormuje. Dlatego nie ulegajmy panice, mamy wystarczające zapasy" - czytamy w komunikacie koncernu.
Jeszcze w czwartek trzy największe spółki w Polsce z sektora ropy naftowej - PKN Orlen, Grupa Lotos i PERN, zapewniły, że nasz kraj jest zabezpieczony na wypadek braku dostaw surowca ze wschodu. "Polska jest zabezpieczona przed nieprzewidzianymi sytuacjami w obszarze ropy i paliw. To możliwe dzięki działaniom kluczowych podmiotów polskiego rynku naftowo-paliwowego" – podały spółki we wspólnym komunikacie.
Jednocześnie PKN Orlen zapewnił, ze "paliwa w Polsce nie brakuje - zarówno zapasy ropy, jak i produkcja paliw w Grupie Orlen są na poziomie wystarczającym dla pokrycia bieżącego zapotrzebowania".
Sytuacja pod kontrolą
Polska dysponuje odpowiednimi rezerwami ropy naftowej i paliw; magazyny są pełne - zapewniły też w piątek we wspólnym komunikacie Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego oraz Polska Izba Paliw Płynnych. Sytuacja jest pod kontrolą i nie ma powodów, by kupować paliwa na zapas - dodały.
"Wzmożony popyt na paliwa w niektórych częściach kraju stwarza dodatkowe wyzwania logistyczne. Wydania z baz paliw zostały zwiększone. Należy jednak uwzględnić indywidualne warunki handlowe każdego z operatorów" - czytamy w komunikacie.
Jak dodano, nie wszystkie ponadkontraktowe zgłoszenia zapotrzebowania mogły zostać zrealizowane. Koncerny monitorują sytuację i podejmują stosowane działania zaradcze.
"Chcielibyśmy uspokoić i zapewnić, że Polska dysponuje odpowiednimi rezerwami ropy naftowej oraz paliw. Magazyny są pełne. Krajowe zapasy wystarczą na ponad 3 miesiące" - zapewniają POPiHN i PIPP.
Organizacje poinformowały też, że rurociągiem Przyjaźń "ciągle płynie surowiec". "A dzięki naftoportowi jesteśmy w stanie pokryć całe krajowe zapotrzebowanie ropą dostarczaną przez tankowce" - wskazano.
"Rozpowszechnianie informacji na temat masowego braku zaopatrzenia czy dostępności surowców i paliw odbieramy jako działania dezinformacyjne, które mają na celu wywołanie niekontrolowanej paniki wśród kierowców" - podkreśliły organizacje. Jednocześnie potępiły "działania niektórych operatorów stacji paliw, którzy wykorzystują trudną sytuację oraz sztucznie zawyżają ceny paliw".
"Sytuacja jest pod kontrolą i nie ma powodów, żeby kupować paliwa na zapas. Apelujemy o odpowiedzialne podejście do sytuacji" - napisano.