Szanse dla polskich firm we Francji
Polskie firmy mają szanse na zdobycie
francuskiego rynku w wielu branżach - uważa Anne-Marie Roulleau,
która prowadzi we Francji jedną z firm consultingowych
wspomagających przedsiębiorców z Polski.
23.10.2004 | aktual.: 23.10.2004 16:12
_ Francja nie różni się od innych rynków w tym, że tutejsi konsumenci oczekują wyrobów odpowiedniej jakości. Oprócz tego, podobnie jak w innych krajach, jest nad Sekwaną pewna specyfika robienia interesów, ale tego się można nauczyć. Nacisk kładzie się nie tylko na cenę, ale także na cały proces współpracy. Francuzi dużą wagę przywiązują na przykład do logistyki _ -powiedziała Roulleau.
Jej zdaniem, francuscy kontrahenci są często zaskoczeni zaawansowaniem procesów technologicznych w Polsce i rozwiązaniami stosowanymi przez polskie firmy. _ Zmienia się wizerunek Polski i Francuzi zaczynają uważać Polskę za bardzo interesującego partnera _ - podkreśliła. - _ Konkurencyjność polskich firm nie sprowadza się tylko do korzystnego stosunku cena-jakość _.
Zdaniem Roulleau, szanse na znalezienie kontahentów mają też producenci z branży spożywczej.
Na zakończone w Paryżu międzynarodowe targi żywności SIAL 2004 przyjechała rekordowa liczba polskich wystawców - ponad 70. W rozmowach z PAP wielu przyznawało jednak, że obecność na targach traktuje jako możliwość nawiązania kontaktów z kontrahentami nie z Francji, ale z innych krajów Europy. Uważają bowiem, że we Francji, która należy do czołowych światowych producentów i eksporterów żywności, nie mają szans.
Ich nastawienie znajduje odbicie w liczbach. Dla Francji wymiana z Polską stanowi zaledwie 3-4% handlu zagranicznego. Ogółem wymiana polsko-francuska wynosi 6,6 mld dolarów (dane za 2003 rok), przy czym Polska odnotowuje ujemne saldo w wysokości 1,2 mld USD. Dzieje się tak, chociaż polski eksport do Francji wzrósł w 2003 roku o ponad 10% Produkty rolno-spożywcze stanowiły 4% tego eksportu.
Głównym odbiorcą polskich produktów rolno-spożywczych za granicą jest Unia Europejska. Największym partnerem są tutaj Niemcy, na które przypada 38% wymiany (dane z 2003 roku). Udział Francji nie przekracza 7% Bilans francusko-polskiej wymiany w tej branży także jest ujemny dla Polski.
Wśród polskich wystawców na SIAL 2004 niewielu mówiło, że z optymizmem patrzy na swoją obecność na rynku francuskim. Do wyjątków należy Roztoczański Związek Pszczelarzy z Tomaszowa Lubelskiego (RZP), który debiutował na paryskich targach.
_ Zaryzykowaliśmy, wybraliśmy największą tegoroczną imprezę w Europie i nie żałujemy _ - powiedział Marek Szewczak, który w RZP odpowiada za eksport. Jego zdaniem, miód od roztoczańskich pszczelarzy jest już sprzedawany w beczkach do paru krajów Europy Zachodniej, ale teraz RZP liczy na zdobycie klientów indywidualnych. Z myślą o nich powstały specjalne słoiki, które wyglądem mają się kojarzyć z plastrem miodu.
Udział w SIAL 2004 zaowocował nie tylko nawiązaniem kontaktów, ale także wstępnymi zamówieniami na dostawy miodu dla jednej z francuskich sieci handlowych, do Wielkiej Brytanii i Finlandii.
Pszczelarze z Roztocza liczą, że ich miody znajdą odbiorców na Zachodzie, którzy poszukują teraz produktów kojarzących się z naturą. Ich miód - podkreślają - pochodzi wyłącznie z Roztocza, czyli jednego z najczystszych regionów Polski. Na razie jednak nie spełnia unijnych kryteriów, które stawia się produktom oznaczonym jako pochodzące z upraw naturalnych ("bio"), i nie ma odpowiedniego certyfikatu.
Michał Kot