Szef komisji parlamentu krytykuje unijny plan pobudzenia gospodarki
Szef komisji budżetowej parlamentu Bułgarii
Rumen Owczarow skrytykował w piątek unijny plan pobudzenia
gospodarki opiewający na 200 mld euro (1,5 proc. PKB UE).
Deputowany oświadczył w wywiadzie telewizyjnym, że Bułgaria nie poprze tworzenia funduszu na rzecz pobudzenia gospodarki, który ma być finansowany przez kraje członkowskie.
_ Nie widzimy potrzeby by naszymi pieniędzmi był sponsorowany europejski przemysł _ - powiedział Owczarow.
Wcześniej deputowany mówił, że władze bułgarskie "nie widzą powodu by dawać 1 mld euro urzędnikom europejskim, nie wiedząc czy otrzymają pieniądze z powrotem". "Sami możemy określić, w których branżach gospodarki mamy inwestować własne środki" - powiedział Owczarow.
Zdaniem deputowanego, Komisja Europejska (KE) w ramach planu pobudzania gospodarki chce inwestować w rozwój czystych technologii energetycznych. Dlatego - według Owczarowa - powraca problem ponownego uruchomienia dwóch starszych reaktorów atomowych w elektrowni w Kozłoduju, które zostały zamknięte w końcu 2006 roku jako warunek przyjęcia Bułgarii do UE.
_ Obecnie cały region bałkański potrzebuje energii elektrycznej, ponowne otwarcie reaktorów pobudzi gospodarkę bułgarską i dlatego rząd jest gotowy zaproponować to w ramach programu antykryzysowego _ - powiedział deputowany.
Po ogłoszonej we wtorek decyzji KE o definitywnym odebraniu Bułgarii 220 mln euro unijnych funduszy i potwierdzeniu zamrożenia dalszych 340 mln z powodu niewystarczającej walki z korupcją, wśród władz bułgarskich nasila się antyeuropejska retoryka.
Prezydent Georgi Pyrwanow, komentując decyzję KE, powiedział, że _ Bułgaria stała się zakładnikiem rozpoczynającej się kampanii przed przyszłorocznymi wyborami do Parlamentu Europejskiego _, a premier Sergej Staniszew zarzucił KE stosowanie podwójnych standardów.
Według politologa Iwana Krystewa, wojna z UE może mieć bardzo negatywne skutki dla władz w Sofii. W chwili, kiedy kraj traci zaufanie inwestorów zagranicznych, Bułgaria potrzebuje zrozumienia i sojuszników w UE - podkreślił politolog.
Ewgenia Manołowa