Trwa ładowanie...
d40c6du
waluty
17-02-2009 09:23

Szkic Walutowy

Prezes NBP Sławomir Skrzypek oraz członek RPP Andrzej Sławiński w wypowiedziach dla mediów stwierdzili, że złoty jest niedowartościowany, jednak nie należy się spodziewać, aby te wypowiedzi pomogły naszej walucie w powstrzymaniu osłabienia.

d40c6du
d40c6du

Również dziś rano minister pracy i polityki społecznej, Jolanta Fedak, stwierdziła że stopa bezrobocia w Polsce może wzrosnąć do 12% w ciągu 6 miesięcy, zaś przepytywani przez agencję Reutera ekonomiści uważają, że stopa bezrobocia będzie wynosić 12,2% w grudniu oraz 12,8% w styczniu 2010.

Złoty może słabnąć z wielu powodów. Po pierwsze deprecjacja naszej waluty związana może być z wycofywaniem się inwestorów z polskich aktywów (chodziłoby przede wszystkim o obligacje rządowe), po drugie za skalę ruchów odpowiedzialna może być płytkość rynku złotego – stwierdzenie to oznacza, że po danym kursie oferowane są stosunkowo niewielkie kwoty i każde większe zlecenie sprzedaży waluty powoduje uruchomienie coraz dalej położonych zleceń kupna, co w ogromnym tempie winduje kursy w górę. Najważniejszym powodem takich zachowań inwestorów są obawy o kondycję polskiej gospodarki – o jakość udzielonych kredytów, o wyniki produkcji przemysłowej itp. Niewykluczone również, że na postrzeganie naszej gospodarki negatywnie wpływają straty związane z zawartymi między przedsiębiorstwami a bankami umowami opcyjnymi. KNF szacuje je na ok. 15 mld PLN (co stanowi ok. 1% PKB), lecz nie wiadomo, jaka ich część wynika z poprawnie zawieranych transakcji zabezpieczających, a jaka z gry spekulacyjnej przedsiębiorstw lub
błędów w procesie zawierania tychże umów z bankami. Minister finansów Jacek Rostowski twierdzi, że wprowadzenie ustawy Pawlaka anulującej opcje byłoby niekonstytucyjne, dodatkowo działałaby ona wstecz – a nowo tworzone prawo nie powinno być stosowane do zdarzeń przeszłych. Naszym zdaniem wprowadzenie tej ustawy w życie pchnęłoby kursy złotego wobec walut obcych jeszcze wyżej, a na dodatek Polska utraciłaby zaufanie wielu inwestorów, co mogłoby doprowadzić do znacznego spadku zainteresowania polskimi obligacjami – wzrosłyby koszty finansowania deficytu budżetowego, albo w ogóle brakłoby możliwości pozyskiwania funduszy. W ten sposób utracone zaufanie nasz kraj musiałby odzyskiwać latami.

Na rynkach światowych obserwujemy ucieczkę od wszelkich aktywów ryzykownych – stąd spadki na prawie wszystkich giełdach – oraz ruchu ku dolarowi i jenowi. Euro straciło do dolara w ostatnich dniach i kurs EURUSD kształtuje się na poziomie 1,2650. Dowodem na to, że problemy budżetowe mogą dotknąć każdego jest przykład Kalifornii – największy pod względem liczby ludności amerykański stan nie ma pieniędzy na kontynuację inwestycji publicznych i planuje zwolnienie 20 tysięcy pracowników administracyjnych. Lokalne władze nie były w stanie ustalić poprawki do budżetu, ratującej 40 mld dolarów. Gdyby Kalifornię traktować jako samodzielną gospodarkę, byłaby ósmym mocarstwem na świecie.

Wśród publikacji makroekonomicznych w dniu dzisiejszym należy przyjrzeć się publikowanym już o 9:00 danym o sprzedaży detalicznej w Czechach (prognoza to spadek o 1% w ujęciu rocznym), następnie o 10:30 danym o inflacji w Wielkiej Brytanii (spodziewany jest jej spadek do 2,7% w ujęciu rocznym), a także późniejszej publikacji – indeksie instytutu ZEW (prognozowana wartość indeksu to -28 pkt.). O 14:00 opublikowane zostaną dane z Polski: dynamika przeciętnego wynagrodzenia oraz dane o zatrudnieniu w sektorze przedsiębiorstw. Oczekuje się wzrostu wynagrodzeń o 5% w ujęciu rocznym oraz wzrostu zatrudnienia jedynie o 0,5% w ujęciu rocznym. Następnie – o 14:30 – podana zostanie wartość indeksu NY Empire State, mierzącego aktywność gospodarczą w stanie Nowy Jork. Spodziewany jest wzrost indeksu do -21,5 pkt. z -22,2 pkt. O 15:00 podane zostaną dane o przepływach kapitałowych do USA: napływ kapitałów netto (w poprzednim odczycie – za listopad – wyniósł 56,8 mld USD) oraz napływ kapitałów długoterminowych (chodzi w
zasadzie o zagraniczne inwestycje w amerykańskie obligacje) – prognozuje się napływ kolejnych 20 mld USD. Publikowane dane spoza gospodarki polskiej zapewne nie wpłyną na złotego, choć ewentualne negatywne odczyty mogą jeszcze przyspieszyć deprecjację naszej waluty. Dane z Polski musiałyby pozytywnie zaskoczyć, aby pomóc naszej walucie, na to się jednak nie zanosi. Bardziej istotna będzie czwartkowa publikacja danych GUS o produkcji przemysłowej.

d40c6du
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d40c6du