Szumnie zapowiadana przez Tuska ulga na dzieci tylko dla wybranych
Ulga na dzieci tylko dla pracujących na etacie? Wszystko na to wskazuje. Zapowiedzi premiera o ulgach na dzieci ucieszyły rodziców. Okazuje się jednak, że diabeł tkwi w szczegółach. Eksperci są zdania, że skorzystają z nich tylko ci, którzy są zatrudnieni na podstawie umowy o pracę.
10.09.2014 | aktual.: 01.02.2016 17:02
Premier Donald Tusk przedstawił w Sejmie propozycję zmiany, która pozwoliłaby wykorzystać 100 proc. ulgi na dzieci, także tym, którzy obecnie ze względu na zbyt niskie dochody, nie mają na to szansy.
- To oznaczałoby, że ci, którzy nie płacą tak wysokiego PIT-u (...), będą mieli pieniądze w postaci zwrotu. Państwo zapłaci to, co brakuje, aby móc cieszyć się ulgą. To jest bardzo poważna zmiana - powiedział. Według jego wyliczeń rodzina z trójką dzieci, którą utrzymuje ojciec zarabiający 1,7 tys. zł, otrzyma 4,2 tys. zł zwrotu.
Zdaniem premiera na tej zmianie skorzysta 52 proc. podatników z trójką dzieci, czyli ok. 1 mln 200 tys. rodzin. Tusk poinformował, że rząd zaproponuje zwiększenie ulg podatkowych na trzecie i kolejne dzieci o 20 proc. Według szefa rządu oznaczać to będzie, że ulga na trzecie dziecko wzrośnie z 1668 zł do 2 tys. zł. Na czwarte i kolejne dziecko wzrośnie z 2224 zł do 2,7 tys. zł.
Okazuje się jednak, że w opublikowanym przez Ministerstwo Finansów projekcie ustawy pojawiły się nowe rozwiązania, o których wcześniej nikt nie wspominał.
Andrzej Marczak, partner w KPMG (międzynarodowa sieć firm audytorsko-doradczych) stwierdził na łamach "Rzeczpospolitej", że ulga rodzinna będzie ograniczona kwotą składek na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne, które podlegają odliczeniu w zeznaniu podatkowym. - A to oznacza, że nie skorzystają z niej osoby, które nie płacą ZUS - skomentował. Nowe rozwiązania nie obejmą więc osób zatrudnionych np. na umowy o dzieło.
Projekt znajduje się na razie na etapie legislacyjnym.