wig(strona 60/92)

Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się nienajlepiej. Spadki w Azji i słabe otwarcie warszawskiego parkietu zapowiadało kontynuację spadków rozpoczętych wczoraj. Europejskie byki jednak nie dawały za wygraną. Chęć do wzrostów wciąż jest przeogromna.

Wtorek był już drugim z rzędu dniem spadków na globalnych rynkach finansowych,
a skala przeceny akcji i towarów była jeszcze większa niż w poniedziałek. Nie było
w tym nic dziwnego, ponieważ inwestorzy najzwyczajniej w świecie zrealizowali część zysków zarówno z ostatnich czterech tygodni silnych wzrostów, jak i całego zwyżkowego ruchu, który nastąpił od dna hossy, czyli od marca.

Poniedziałkowa sesja na warszawskiej giełdzie była bardzo dynamiczna i zmienna. Indeks WIG20 najpierw otworzył się o 14 punktów wyżej niż piątkowe zamknięcie a następnie w przeciągu dwóch minut spadł do 2116 punktów.

Podczas piątkowej sesji na giełdach w USA dominowały wzrosty po publikacji lepszych od oczekiwań danych z amerykańskiego rynku pracy. Indeks Dow Jones wzrósł o 1,23%, S&P 500 o 1,34%, a technologiczny Nasdaq zyskał 1,37%.

W USA byki przed piątkową sesją dostały super-prezent. Pisałem w komentarzu porannym, że reakcja na dane wyraźnie lepsze od prognoz zapewne będzie bardzo pozytywna, a na gorsze (ale nie dramatyczne) będzie niewielka. Tak się też stało.

Utrzymujące się dobre nastroje na świecie, które mocno podbudowały piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy, powinny zapewnić wzrosty w pierwszych godzinach notowań na warszawskiej giełdzie w poniedziałek. Jednak do ich kontynuacji w kolejnych godzinach, mogą już być potrzebne nowe impulsy.

Piątkowa sesja zakończyła się wzrostem indeksów, ale tym razem zdecydowanie lepiej wypadły indeksy grupujące akcje spółek o dużej kapitalizacji. Bez wątpienia jest wynik sporego uzależnienia WIG-20 od rynku terminowego, gdzie fale optymizmu i pesymizmu dość szybko wymuszają reakcje inwestorów na rynku kasowym.

Podane w minionym tygodniu dane makroekonomiczne były ogólnie bardzo dobre.

Podczas piątkowej sesji w USA liczyło się tylko jedno. Niesamowicie dobre dane z rynku pracy.

Podczas wczorajszej sesji na Wall Street główne indeksy wahały się wokół poziomów z poprzedniego zamknięcia, aby pod koniec dnia zanotować ostateczną zwyżkę i zakończyć dzień na plusie. Dow Jones wzrósł o 0,36%, S&P 500 o 0,3%, a technologiczny Nasdaq zyskał 0,13%.

Kilkudziesięcioprocentowe wzrosty na światowych giełdach idą w parze z osłabieniem dolara, który wczoraj wart był najmniej od grudnia 2008 r. Pojęcie "carry trade" zaczyna nabierać nowego wymiaru.

W USA od początku sesji widać było chęć do realizacji zysków, ale raporty makro nie pomagały niedźwiedziom. Przychody Amerykanów zmniejszyły się w czerwcu o 1,3 procent (skutek zmniejszenia strumienia pomocy rządowej), a wydatki wzrosły o 0,4 proc.

Wtorek był na rynkach dniem relatywnie spokojnym. To jedyny dzień w tym tygodniu, kiedy na rynek nie napływały kluczowe informacje, co tłumaczy mniejszą zmienność notowań.

Wtorkowa sesja rozpoczęła się od 19 punktowego spadku dla WIG20 w stosunku do poniedziałkowego zamknięcia.

Środa na rynkach akcji, powinna być kolejnym dniem, gdy inwestorzy po jednej stronie giełdowej szali będą kłaść silne wykupienie, a po drugiej systematycznie napływające dobre wiadomości.

Wczorajsza sesja w USA rozpoczęła się niewielkim spadkiem. Następnie popyt powoli podnosił indeksy, ale jedyne co mu się udało to dotarcie do poziomu neutralnego, skąd trudno było się wyrwać.

Dzisiejszy dzień już kolejny raz należał do strony kupującej. Powodów do kupna było mnóstwo i byki nie omieszkały ich wykorzystać. Martwić może jednak względna słabość naszego rynku i to po informacji, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie wyklucza rewizji w górę prognoz wzrostu gospodarczego naszego kraju.

Przebieg pierwszej w tym tygodniu sesji, jak większości w ostatnim czasie, zdominowała strona popytowa. Kupujący przejęli inicjatywę od początku notowań i na efekty w postaci nowych maksimów głównych indeksów nie trzeba było długo czekać.

Od niepewności przez euforię do niepewności - tak przebiegała pierwsza sierpniowa sesja. Bicie rekordów przychodzi indeksom dość łatwo, ale z ich utrzymaniem jest już dużo gorzej. To może wskazywać na wyczerpywanie się potencjału wzrostów. Czy kolejny miesiąc zakończymy przynajmniej kilkuprocentowym wzrostem wskaźników? Wydaje się to mało prawdopodobne, ale nie takie rzeczy giełdy już widziały.

Indeks aktywności gospodarczej w polskim przemyśle przetwórczym (PMI) wyniósł w lipcu 46,4 pkt. Spodziewano się jego wzrostu do 43,4 pkt. Choć to wynik powyżej oczekiwań i aż o 3,5 pkt wyższy niż w czerwcu, to wciąż pozostaje poniżej poziomu 50 pkt, po osiągnięciu którego można mówić o wzroście aktywności.