wig(strona 61/92)

Widoczny wczoraj optymizm na rynkach finansowych spowodował, że główne giełdy na Wall Street zakończyły dzień na plusach. Dow Jones wzrósł o 0,92%, S&P 500 o 1,19%, a technologiczny Nasdaq zyskał 0,84%.

Lipiec jest czwartym miesiącem z rzędu, w którym taniały amerykańskie obligacje, co stanowi najdłuższą serię spadkową od 1996 r.

W globalnym świecie finansów, każdy kraj przeżywa kiedyś swoje 5 minut sławy. Wydaje się, że właśnie nadszedł czas dla Polski.

Wczorajsza sesja zakończyła się silnym wzrostem indeksów, gdzie najwięcej zyskały akcje spółek o dużej kapitalizacji.

Początek czwartkowej sesji sugerował, że na GPW będzie w tym dniu dominowała podaż. Co prawda WIG20 startował od ponad jednoprocentowego wzrostu, ale do 10:00 trwała wyprzedaż, która sprowadziła kurs indeksu w pobliże środowego odniesienia.

Indeksy akcji na GPW są już o krok od odrobienia całych strat z jesieni 2008 r., kiedy rynkami trzęsły obawy przed załamaniem światowego systemu bankowego. W przypadku WIG-u pojawia się perspektywa ataku na 40 tys. pkt.

Wczorajsze silne wzrosty warszawskich indeksów (WIG20 2140,12 pkt. +4,9 proc.; WIG 35175,59 pkt. +4 proc.), jakkolwiek wskazuje na ogromną przewagę strony popytowej, raczej nie znajdą kontynuacji w pierwszych godzinach piątkowych notowań.

Czwartek rynki amerykańskie rozpoczęły wyśmienicie. Już od pierwszych taktów popyt miał całkowitą przewagę i S&P500 na zaledwie odległość 3 punktów zbliżył się do okrągłej granicy 1000 pkt.

Dzisiejsza sesja zakończyła się spadkiem indeksów, a z szeregu wyłamał się jedynie mWIG40, a sWIG80 w zasadzie nie zmienił swojej wartości. Przebieg sesji był bardzo zbliżony do tego, co obserwowaliśmy w poniedziałek.

Żaden wzrost nie trwa wiecznie. Po dziesięciu sesjach ruchu w górę, przyszło jego zatrzymanie. Jakiś powód zawsze się znajdzie. Dziś była nim po prostu obawa, że na Wall Street może zacząć się korekta ostatniej zwyżki. Ujawniła się ona długo przed publikacją danych dotyczących cen domów za oceanem i wskaźnika zaufania tamtejszych konsumentów.

Dane z pierwotnego rynku nieruchomości w USA potwierdziły trend, który od trzech miesięcy widać na rynku wtórnym - powoli wzrasta liczba zawieranych transakcji, co sugeruje, że coraz więcej kupujących zaczyna polować na okazję.

Gorące giełdowe lato w całej pełni. Kto by pomyślał, że po marazmie trwającym od maja do niemal połowy lipca, przerwanym "jedynie" chwilowym ustanowieniem lokalnego szczytu w połowie czerwca i następującej po tym wydarzeniu dość głębokiej korekcie, będziemy świadkami kolejnej bardzo silnej fali zwyżek. Popartej w dodatku sporymi obrotami.

Przebieg poniedziałkowej sesji na warszawskim parkiecie trudno uznać za udany dla strony popytowej, gdyż po wysokim otwarciu rynek systematycznie tracił na wartości i zakończył sesję spadkami wszystkich indeksów.

Podczas wczorajszej sesji w USA giełdy poruszały się bez wyraźnego kierunku. Indeks Dow Jones spadł o 0,39%, S&P 500 zniżkował o 0,05%, a technologiczny Nasdaq wzrósł o 0,53%.

Drugi dzień wystąpienia szefa Fed w Kongresie nie przyniósł już większych rewelacji i generalnie kierunki w przypadku najważniejszych instrumentów rynkowych nadal pozostają do rozstrzygnięcia, zwłaszcza, że i wyniki spółek już tak nie elektryzują inwestorów.

Informacje ze spółek

Wczorajsza sesja w USA nie przyniosła żadnych rozstrzygnięć. S&P500 kilkukrotnie przechodził przez poziom neutralny i zakończył lekkim spadkiem przez co nadal przy znacznym wykupieniu utrzymuje się tuż ponad oporem 945 pkt.

Wczorajszy spadek indeksu WIG20 o 1,8 proc. oraz WIG o 1,3 proc., w zestawieniu z zachowaniem europejskich i amerykańskich giełd, miał wyraźnie przesadzony charakter.

Wczorajszą sesję w USA indeksy rozpoczęły na plusie, jednak wzrosty były umiarkowane, pomimo lepszych od oczekiwań wyników spółek, których część została opublikowana jeszcze przed sesją.

Rzecz z jednej strony niesamowita, gdyż zyski amerykańskich spółek w relacji rocznej spadają o dziesiątki procent, ale kursy ich akcji rosną. Wyjaśnieniem tego fenomenu były bardzo słabe oczekiwania, które nietrudno było pobić.