wig(strona 64/92)

Dzień wygasania instrumentów pochodnych, teoretycznie jest dniem kiedy na warszawskiej giełdzie może zdarzyć się wiele.

Przed czwartkową sesją mogło się wydawać, że po trzech z rzędu dniach spadków, GPW należy się chociaż symboliczna korekta.

Wczoraj na głównych parach walutowych działo się sporo. Najpierw dała o sobie znać GBPUSD.

Czwartkowa sesja w Stanach rozpoczęła się od wzrostów. W zwyżce bardzo pomogły w końcu dobre dane makro. Indeks Fed z Filadelfii oraz indeks wskaźników wyprzedzających były znacznie lepsze od oczekiwań i zostały przez popyt potraktowane jako ważniejsze niż dane z rynku pracy.

Mówi się, że do trzech razy sztuka, a byki w USA stały w środę przed trzecią próba wykreowania odbicia. Dane makro sprzyjały im jedynie połowicznie. Ilość wniosków o kredyt hipoteczny w ostatnim tygodniu spadła o 15,8 proc.

Czwartkowa sesja na warszawskiej giełdzie, z uwagi na dzisiejsze spadki na azjatyckich parkietach (Nikkei -1,39 proc.), może rozpocząć się na poziomach zbliżonych do środowego zamknięcia (WIG20 1926,12 pkt.; WIG 31125,88 pkt.).

Początek dnia jak na spadkową sesję w Stanach był bardzo udany. Nie tyko nie doszło do żadnych nerwowych ruchów, a zamiast tego WIG20 nieśmiało zbliżył się do okrągłych 2000 pkt. ale nie zdołał ich przekroczyć. Niestety nie udało się utrzymać długo oderwania od zewnętrznej sytuacji i pogłębiające się spadki na zachodnich rynkach doprowadziły również do spadku WIG20.

Nie 69 mln euro jak oczekiwali ekonomiści, ale 171 mln euro nadwyżki zanotowano w kwietniu na rachunku obrotów bieżących. Rynek walutowy nie zareagował.

Korekta ostatnich wzrostów nabiera rozpędu. Dziś sytuacja zaczęła wyglądać coraz poważniej. Spadki indeksów w Warszawie zdecydowanie przyspieszyły. Obroty wzrosły do poziomu najwyższego od końca maja.

We wtorek amerykański rynek akcji kontynuował spadki. Indeks który dzień wcześniej dynamicznie wybił się dołem z dwutygodniowej konsolidacji, spadł o 11,27 proc. do 911,97 pkt.

Do posiedzenia Fed jeszcze tydzień, jednak na rynku już zaczęły się spekulacje odnośnie tego, co amerykański bank centralny może zrobić głównie z komunikatem.

Wtorkowa sesja w Stanach tylko na początku dawała nadzieje na odrobienie poniedziałkowych strat.

Początek dnia na warszawskim parkiecie był niezwykle łatwy do przewidzenia. Wczorajsze spadki w USA oraz wyłączenie dywidendy z notowań TPSA wpływało negatywnie na cały rynek.

Wczorajsze spore spadki na Wall Street zwiastowały poważniejszą korektę na światowych giełdach. Okazało się jednak, że nie taki diabeł straszny. Dzisiejsze dane, dotyczące sytuacji na amerykańskim rynku nieruchomości okazały się nie takie złe, jak się obawiano.

Piątkowa sesja na Giełdzie Papierów Wartościowych rozpoczęła się nieznacznymi spadkami, indeks WIG rozpoczął notowania 0,14%, zaś WIG20 0,32% poniżej czwartkowego kursu zamknięcia.

Piątkowa sesja zakończyła się wzrostem indeksów, gdzie najsilniej zyskały indeksy grupujące duże spółki.

Początek dzisiejszej sesji na GPW był raczej zaskoczeniem dla większości inwestorów. Po zwyżkach w USA i Japonii można było oczekiwać przynajmniej pierwszej fazy sesji na plusie, a jednak WIG20 otworzył się poniżej kreski, a gracze na rynku kontraktów terminowych znowu wykazali się zadziwiającą intuicją, tym razem spadając pionowo o 30pkt. na krótko przed startem rynku kasowego.

Po kilku dniach niezdecydowanych wahań, dziś w niezbyt - zdawałoby się - korzystnych okolicznościach, na warszawskiej giełdzie mamy sporo emocji. Inwestorzy przystąpili do szturmu i główne indeksy próbują pokonać szczyty. Po raz kolejny.

Za nami kolejna sesja na Wall Street, zakończona brakiem większej zmiany w notowaniach głównych indeksów w porównaniu z poziomami obserwowanymi na poprzednim zamknięciu. Dow Jones nie wykazał jakiejkolwiek różnicy względem poniedziałku, S&P 500 natomiast wzrósł o zaledwie 0,4%.

Przebieg wtorkowej sesji oraz pierwsza część środowego handlu wyraźnie pokazały, że nastroje na globalnych rynkach finansowych nie tylko mogą, ale i zmieniają się w oka mgnieniu.