Bycza ofensywa trwa, ale amunicji coraz mniej
Początek wtorkowej sesji przebiegał zgodnie z optymistycznymi nastrojami, które pojawiły się podczas wczorajszej sesji w Stanach.
19.05.2009 17:21
Dwuprocentowy wzrost WIG20 na otwarciu spowodował, że poziom 1900 pkt. wydawał się już na wyciągnięcie ręki. Na dalsze zmiany trzeba było jednak czekać aż do południa, bowiem po rozpoczęciu handlu popyt jak i podaż korzystały z wyższych cen dynamicznie zwiększając obrót, ale nie poziom indeksu. Wpływu na rynek nie przyniosła także publikacja niemieckiego indeksu ZEW, który okazał się znacznie lepszy od oczekiwań i wzrósł do 31,1 pkt. z 13 zanotowanych w kwietniu. To najwyższy poziom indeksu od dwóch lat, który wyraźnie pokazuje jak dynamicznie zwiększył się poziom zaufania i optymizmu niemieckich analityków i inwestorów.
W południe, jak na komendę popyt uderzył na wszystkich frontach. Najbardziej rynkowi pomagały KGHM i PEKAO zyskujące po 4 procent, ale sektor informatyczny i chemiczny również nie pozostawały w tyle. Pierwszy szturm na poziom 1900 punktów okazał się zdecydowanie za słaby aby naruszyć tą barierę, choć obroty przy oporze dynamicznie rosły.
Na utrzymywanie się indeksu przy maksimach nie wpłynęły krajowe dane o dynamice przeciętnego wynagrodzenia, która była wyższa od oczekiwań jak i zmiana zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw, która spadła zgodnie z prognozami o 1,4 proc. Oba odczyty zostały solidarnie zlekceważone. Zupełnie inaczej inwestorzy zareagowali na publikacje informacji o ilości rozpoczętych budów domów w USA, która spadła do 458 tysięcy, podczas gdy oczekiwano aż 520 tysięcy. Podobnie wydane zezwolenia na budowy domów w USA spadły do 493 tysięcy, co oznacza osiągnięcie kolejnego już rekordowo niskiego poziomu tego wskaźnika.
Takie informacje były niezbędnym wsparciem dla podaży, która przejęła dowodzenie na parkiecie. Trzyprocentowe wzrosty w godzinę zamieniły się w symboliczną zwyżkę, ale na szczęście dla kupujących podaży nie udało się utrzymać tego stanu do końca dnia. Ostatnia godzina to ponownie kontrola byków i zakończenie na poziomie otwarcia.
Po dzisiejszej sesji z pewnością można powiedzieć, że chęć do dalszych wzrostów jest, ale argumentów za nią coraz mniej. Tak szeroko komentowana w ubiegłym miesiącu poprawa na rynku nieruchomości w USA przechodzi do historii równie szybko jak się pojawiła, a dodatkowo lokalnie indeks ma do pokonania silną strefę oporu powyżej 1900 aż do styczniowych maksimów. Najgorzej, że na horyzoncie trudno nawet określić konkretne wydarzenie mogące stać się argumentem do przekroczenia tego niedźwiedziego okopu. Wydaje się, że jedyne na co mogą liczyć kupujący to dalsze nadzieje, że na koniec roku gospodarka się ożywi, co już dziś powinno podnosić rynki.
Paweł Cymcyk
analityk
A-Z Finanse