To już kolejny kraj, który ma dość turystów. Limit na znaną atrakcję
Japonia ma dość zachowania turystów. Władze kraju postanowiły ogrodzić jedną z największych atrakcji turystycznych w kraju - przed górą Fudżi stanie ogromna siatka. Dodatkowo nałożone zostały limity.
Japońskie władze podjęły kroki wobec nieodpowiedzialnych turystów. Zdecydowały się zamknąć popularny punkt widokowy na górę Fudżi.
Decyzja ta wynika z zachowań zagranicznych turystów, którzy nie przestrzegają miejscowych zasad, pozostawiają śmieci i ignorują przepisy ruchu drogowego - wskazuje "Fakt".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ile można zarobić w Polsce na restauracji? Karol Okrasa w Biznes Klasie
Godne pożałowania jest, że musimy to zrobić z powodu niektórych turystów, którzy nie potrafią przestrzegać zasad. Pozostawiają śmieci i ignorują przepisy ruchu drogowego - powiedział urzędnik z miasta Fujikawaguchiko, cytowany przez brytyjski dziennik "The Guardian".
Japonia cały czas walczy z nadmiarem turystów. Wcześniej mieszkańcy dzielnicy gejsz w Kioto wprowadzili zakaz wstępu do małych prywatnych alejek.
Pomimo działań, liczba zagranicznych turystów podróżujących do Japonii nadal rośnie. W marcu miesięczna liczba odwiedzających przekroczyła 3 miliony - informuje "Fakt".
Jeden z punktów widokowych na górę Fudżi, najwyższą górę Japonii, stał się szczególnie popularny ze względu na aktywny wulkan, który jest widoczny zza sklepu spożywczego "Lawson". Często był publikowany w mediach społecznościowych, co tylko podbiło jego popularność.
Turyści, głównie spoza Japonii, tłoczyli się na chodniku obok sklepu - ignorowali znaki drogowe i ostrzeżenia ochroniarzy. W związku z tym miasto w regionie Yamanashi postanowiło zablokować widok ogromnym czarnym ekranem o wysokości 2,5 m i długości 20 m.
Dodatkowo japońskie władze zdecydowały się na ogrodzenie najpopularniejszej trasy wspinaczkowej na górę Fudżi. Od teraz turyści, którzy będą chcieli z niej skorzystać, będą musieli zapłacić 2 tys. jenów za osobę (około 51 zł). Liczba osób wpuszczanych na teren będzie ograniczona, aby nie było tłoku - przypomina "Fakt".