Towary tracą rozpęd

Duże inwestycje w towary zmieniają dynamikę na tym rynku.

Towary tracą rozpęd
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

23.07.2010 | aktual.: 23.07.2010 07:52

HONG KONG -

Rynek towarowy wyglądał kiedyś inaczej. Inwestowanie w towary traktowano często jako formę zabezpieczenia przed inflacją, a co więcej istniała między nimi niska, a nawet ujemna korelacja. W trudnych czasach inwestorzy przestawali na ogół inwestować w akcje, przerzucając się na bezpieczniejsze, twarde aktywa, jak właśnie towary. Przynajmniej tak było kiedyś.

Wtorkowe załamanie na rynkach finansowych wpisuje się w ostatni trend – rynki towarowe funkcjonują w tandemie z globalnymi rynkami papierów wartościowych. Wraz ze spadkiem wskaźnika S&P 500 o 3,1 proc. spadł też o 2,8 proc. indeks Reuters/Jefferies CRB mierzący ceny 19 surowców.

Podobne wydarzenie miało miejsce 4 czerwca, gdy inwestorzy wystraszyli się oświadczenia władz węgierskich w sprawie spłaty zadłużenia oraz złych doniesień z amerykańskiego rynku pracy. Tamtego dnia S&P 500 spadł o 3,4 proc., a indeks CRB stracił na wartości 2,3 proc. Od 13 kwietnia współczynnik korelacji między tymi dwoma indeksami waha się w granicach powyżej 0,5, a nawet 0,77 (14 maja) – jak wynika z raportu Bloomberga. Miernik na poziomie 1 wskazuje, że papiery wartościowe idą krok w krok z towarami, a na poziomie –1 oznacza, że zmierzają w zupełnie różnych kierunkach.

Jeden z powodów zwiększającej się korelacji można określić jako „finansjalizację“ towarów. Ke Tang z Uniwersytetu Renmin oraz Wei Xiong z Uniwersytetu Princeton przedstawili to w artykule na temat tego, jak rozwój instrumentów pochodnych, takich jak transakcje swapowe oparte na indeksach towarowych, fundusze inwestycyjne typu ETF oraz papiery wartościowe typu ETN umożliwiają inwestorom swobodniejsze przemieszczanie się na rynkach towarowych.

Nerwowi ostatnio inwestorzy nie rozróżniają różnych klas aktywów ani nawet różnych towarów, na które powinny być, przynajmniej teoretycznie, odmienna podaż i odmienny popyt. Z różnych powodów nasilają się ostatnio nerwowe reakcje na rynkach, m.in. na skutek napływających z USA danych na temat zatrudnienia i rynku nieruchomości oraz starań Chin, by uspokoić swoją gospodarkę przed kolejną ewentualną zarazą finansową wywołaną przez kłopoty z zadłużeniem w krajach europejskich.

Wygląda na to, że rozwój makroekonomiczny będzie napędzał rynki towarowe, w szczególności w bogatych w zasoby Australii i Chinach – największych na świecie konsumentach metali przemysłowych. Rozwój Chin w sytuacji globalnego ożywienia gospodarczego już teraz napędza giełdy towarowe.

Australijski Departament ds. Gospodarki i Zasobów Rolnych podwyższył ostatnio swoje prognozy eksportowe do 202,5 mld dolarów australijskich (178 mld dol. amerykańskich) w okresie 12 miesięcy, który zakończy się w czerwcu 2011 r. Będzie to stanowiło skok o 23 proc. w stosunku do ubiegłego roku.

Prognoza stanowi czynnik pobudzający dla potentatów branży górniczej – BHP Billiton, Rio Tinto i Fortescue Metals Group oraz innych firm zależnych od zasobów z Azji, m.in. największej japońskiej firmy handlowej Mitsubishi oraz armatora towarów suchych Mitsui O.S.K. Lines.

Robert Olsen

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)