Tradycyjne giełdy też chcą wykorzystać szał wokół bitcoinów
Tradycyjne amerykańskie giełdy chcą u siebie bitcoiny. Mimo podnoszonych obaw, że na tej cyfrowej walucie pęcznieje bańka spekulacyjna, która zaraz może pęknąć, Nasdaq zamierza wprowadzić u siebie kontrakty terminowe na bitcoiny. Z kolei bank centralny USA myśli o własnej cyfrowej walucie.
Rekordowa cena pojedynczego bitcoina, który już wart jest 10 tys. dolarów, zrobiła wokół tej cyfrowej waluty ogromne zainteresowanie. Media rozpisują się na temat wielkich zysków, ale też rosnącej bańki spekulacyjnej. To nie przeszkadza jednak poważnym instytucjom finansowym na świecie, które chcą wejść w ten biznes.
Amerykańska giełda papierów wartościowych o nazwie Nasdaq ogłosiła plany wprowadzenia instrumentów finansowych opartych na cenie bitcoinów. W drugim kwartalel przyszłego roku mają być już dostępne kontrakty terminowe na cyfrową walutę - informuje CNBC.
Kontrakty terminowe to rodzaj zakładów zawieranych między stronami, które obstawiają albo wzrost, albo spadek wartości bitcoinów. Zyski i straty z tego tytułu są zwielokrotniane przez istnienie dźwigni finansowej, która pozwala obracać większymi pieniędzmi niż faktycznie posiadane.
Czym jest bitcoin? Specjalista odpowiada - "Staram się dotrzeć do Lewandowskiego i Biebera!"
Nasdaq słynie z podejścia do nowych technologii. Gieła ta powstała w 1971 roku jako pierwszy całkowicie elektroniczny system obrotu papierami wartościowymi na świecie. W pierwszych latach istnienia handlowano tam głównie akcjami przedsiębiorstw związanych z nowoczesną techniką IT.
To nie pierwsza giełda, która ma takie plany wobec bitcoina. Podobne deklaracje składali wcześniej przedstawiciele Chicago Board Options Exchange oraz Chicago Mercantile Exchange.
Cyfrowymi walutami interesuje się również amerykański bank centralny (odpowiednik naszego NBP). William Dudley, prezes oddziału banku z Nowego Jorku, poinformował w środę, że rozważane jest wprowadzenie własnej waluty cyfrowej. Bankier cytowany przez serwis investing.com zaznaczył przy tym, że pozostaje sceptyczny wobec ostatnich zawirowań wokół bitcoina, nazywając to "działalnością spekulacyjną".
Mowa o istnym bitcoinowym rollercoasterze, który obserwujemy w ostatnich godzinach. Bitcoin pierwszy raz w swojej historii osiągnął wartość okrągłych 10 tysięcy dolarów. A jeszcze siedem lat temu bitcoiny kosztowały dosłownie grosze. Nie ma jednak zysku bez ryzyka, co świetnie oddaje przebieg środowego handlu bitcoinami.
Inwestując w środę rano pieniądze w bitcoina można było do południa liczyć zyski rzędu 14 procent. Kolejne kilka godzin przyniosło jednak gwałtowne załamanie i spadek notowań cyfrowej waluty o 18 procent. Zakres wahań był na poziomie ponad 2 tysięcy dolarów w ciągu jednego tylko dnia.