Tygrys ma apetyt na wino
W 2010 roku wino przynosiło inwestorom krociowe zyski, a przyszły rok zapowiada się równie dobrze. Wszystko dlatego, że wina z najwyższej półki robią oszałamiającą karierę w Chinach.
21.12.2010 | aktual.: 25.12.2010 10:27
Jeśli rok temu któryś z producentów wina w Bordeaux przed podjęciem strategicznych decyzji zasięgnął rady chińskiej Księgi Przemian, to zapewne dostał odpowiedź w postaci heksagramu Obfitość. Tak bowiem można jednym słowem podsumować mijający rok w branży winiarskiej. A pytanie chińskiej wyroczni też nie powinno dziwić, bo francuscy winiarze robią, co mogą, by zainteresować azjatyckich odbiorców i coraz częściej dostosowują się do wymagań tamtejszej kultury.
Gra jest jednak warta świeczki, bo według raportu The China Wine Market Landscape, przygotowanego przez Wine Intelligence, w Chinach są 34 miliony konsumentów z wyższej klasy średniej, a do 2025 roku ta liczba wzrośnie do 82 milionów. Pierwsze efekty już widać, bo w ciągu roku indeks londyńskiej giełdy wina Live-ex Fine Wine 100 zyskał 38,7 proc. W tym samym czasie wskaźnik warszawskiej giełdy papierów wartościowych WIG20 wzrósł o zaledwie 18 proc. - Wybrane wina przyniosły oczywiście znacznie wyższe zyski. Carruades de Lafite 2008 w rok zdrożało o ok. 280 procent, a Duhart Millon – wino z niższej cenowej półki – zyskało na wartości 160 procent – mówi Krzysztof Maruszewski, doradzający przez inwestowaniu w wino z ramienia Wealth Solutions.
Początek roku okazał się dla winiarzy nad wyraz łaskawy. Na Dalekim Wschodzie 14 lutego zaczął się nowy rok - rok Tygrysa. Tuż przed tym świętem dystrybutorzy wina zaczęli notować ogromny wzrost popytu, co oczywiście miało niebagatelny wpływ na ceny. W ostatnich latach bogaci Chińczycy z okazji rozpoczęcia roku obdarowują się winami z najwyższej półki. W niektórych kręgach to swego rodzaju moda, a czasem nawet towarzyski obowiązek. Nic więc dziwnego, że chiński nowy rok jest dla branży lepszy niż święta Bożego Narodzenia i Sylwester obchodzone w Europie i Stanach Zjednoczonych.
Kolejne ważny moment dla branży winiarskiej miał miejsce późną wiosną, kiedy to swoją premierę miało wino z rocznika 2009. To wydarzenie nosi nazwę kampanii en primeur. Inwestorzy mają wtedy pierwszą okazję do kupna wina z danego rocznika, które nadal leżakuje w beczkach. W tym roku kampania en primeur była jednak bardzo burzliwa. Winiarze długo zwlekali z zaprezentowaniem efektu zeszłorocznych zbiorów. Wina okazały się wyśmienitej jakości, ale jednocześnie były rekordowo drogie. Dla przykładu, podczas poprzedniej kampanii wino Lafite Rothschild z dobrego rocznika 2008 kosztowało 3 tys. funtów za skrzynkę, tak to z rocznika 2009 sprzedawano już za 9 tys. funtów. Nie odstraszyło to nabywców z Azji, którzy kupili ogromne ilości premierowych win z 2009 roku, a ich zainteresowanie było o 15-20 proc. większe niż rok wcześniej.
Mimo że wino w kampanii en primeur było drogie, to i tak w dalszej części roku jego ceny szły do góry. Wspomniany Lafite Rothschild, za którego wiosną płacono 9 tys. funtów, teraz kosztuje już 15 tysięcy. Drożały również nieco tańsze wina, bo Duhart Milon z 2009 roku sprzedawano za ok. 900 funtów za skrzynkę, a obecnie płaci się za niego 1200 funtów. – Naszym klientom najlepiej dało zarobić wino Petit Mouton, które podrożało o ok. 43 procent od debiutu – mówi Krzysztof Maruszewski. To, że nowe wino było relatywnie drogie, spowodowało, że inwestorzy podczas wakacji zaczęli się interesować starszymi rocznikami, wspierając wzrost ich cen, który obserwujemy obecnie.
Jesienią uwaga winiarzy skupiła się na roczniku 2008. Po tym jak przez kilkanaście miesięcy leżakował on w beczkach, nadszedł czas jego butelkowania. To, że wino materializuje się w butelkach i konsumenci na całym świecie mogą zanurzyć usta w szlachetnym płynie, ma poważne rynkowe konsekwencje. Ceny idą do góry i tak też było w tym roku. Szczególnie że tym razem branża prześcigała się w tym, jak zadowolić chińskich odbiorców. Château Mouton Rothschild jak zwykle postawiło na sztukę. Projekty etykiet dla swojego wina producent już od 1945 roku zamawia u znanych artystów. Przygotowywały je takie sławy jak Salvador Dali, Joan Miró, Georges Braque, a w tym roku przyszła kolej na chińskiego artystę Xu Lei. Jego projekt miał efekt nie tylko estetyczny, ale również czysto materialny. W samym listopadzie wspomniane wino podrożało o ponad 80 proc.
Z kolei Château Lafite dla rocznika 2008 przygotowało butelkę, na której znajduje się chiński znak odpowiadający cyfrze 8. W Chinach jest ona uważana za bardzo szczęśliwą. Po chińsku 8 brzmi tak jak „bogactwo, wzrost”. Dlatego każdy Chińczyk marzy o tym by mieć 8 w numerze rejestracyjnym, numerze domu czy konta. Ta cyfra przynosi bowiem szczęście w sprawach finansowych. Efekt umieszczenia 8 na butelce przeszedł najśmielsze oczekiwania, bo w zeszłym roku to wino jako en primeur sprzedawano za niecałe 2 tys. funtów za skrzynkę, a teraz jego cena doszła do 10 tys.
Zainteresowaniem Chińczyków cieszy się również wino z Chateau Beychevelle, a wszystko za sprawą umieszczenia na etykiecie łodzi ze smoczą głową. To symbol bliski Chińczykom i łatwy do zapamiętania, bo od ponad 2 tys. lat późną wiosną bawią się oni na święcie Duanwu. Odbywają się wtedy wyścigi łodzi udekorowanych tak, by przypominały smoki.
Efekt zainteresowania Azjatów francuskimi winami można było zaobserwować na aukcji, która miała miejsce pod koniec października w Hongkongu. Trzy butelki Lafite z rocznika 1869 sprzedano za prawie 438 tys. funtów. Wina z lat 2000-2009 były sprzedawane po cenach średnio 2,5 razy wyższych niż ostatnie notowania. Jednak nie tylko Chińczycy pomagają branży winiarskiej. Robią to również agenci do zadań specjalnych, a w szczególności James Bond. Kiedy kilka lat temu w filmie Casino Royal słynny agent napił się wina Angelus rocznik 1982 jego sprzedaż mocno wzrosła. Teraz producent wina idzie krok dalej, bo prowadzi rozmowy z wytwórnią filmową, by Bond pił już tylko wino z winnicy Angelus.
- Kolejny rok dla wina także powinien być bardzo dobry. Może się on zacząć od mocnego uderzenia, znów związanego z chińskim nowym rokiem, który zaczyna się na początku lutego 2011 roku – mówi Krzysztof Maruszewski z Wealth Solutions. Tym razem zamożni Chińczycy mogą obdarowywać się zabutelkowanym właśnie winem z rocznika 2008, czyli z datą zawierającą szczęśliwą dla nich cyfrę. Można się spodziewać, że będzie to dla nich tym atrakcyjniejszy prezent. A inwestorzy dzięki symbolice feng shui mogą liczyć na wzrost cen wina i pokaźne zyski. Ósemka może się dla wszystkich okazać szczęśliwa.