Tylko Nowoczesna przeciw projektowi o eliminacji nieuczciwych praktyk handlowych
Za skierowaniem do dalszych prac w komisji sejmowej projektu ustawy mającej pomóc w eliminacji nieuczciwych praktyk handlowych w relacji między sieciami handlowymi a producentami rolnymi opowiedziały się we wtorek w Sejmie wszystkie kluby oprócz Nowoczesnej.
N. wezwała do odrzucenia rządowego projektu, twierdząc, iż jest "kolejnym bublem", który będzie zachęcał do obchodzenia przepisów.
W Sejmie odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczymi. Rząd przyjął go 19 lipca.
Jak tłumaczył wiceminister rolnictwa Zbigniew Babalski, dla prawidłowego funkcjonowania łańcucha dostaw niezbędne jest zachowanie dobrych relacji między jego wszystkimi ogniwami. Inicjatywa - podkreślił - ma na celu obronę producentów rolnych, producentów żywności, a także konsumentów.
Według Babalskiego wykorzystywanie nieuczciwych przewag na rynku zmniejsza konkurencyjność i jakość produkcji żywności, ogranicza też działania innowacyjne. "Nie ma wątpliwości, że niekorzystne zjawiska występują we wszystkich krajach Unii Europejskiej z różnym natężeniem i różny charakter mają stosowane w nich praktyki. Brak reakcji na te problemy ze strony instytucji unijnych (...) wymusił na krajach członkowskich potrzebę wprowadzenia uregulowań w ramach prawodawstwa krajowego" - mówił.
Wyjaśnił, że projekt ustawy określa zasady przeciwdziałania praktykom polegającym na nieuczciwym wykorzystywaniu przewag kontraktowych przez jedną ze stron umowy. Dzięki niemu prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta będzie mógł karać sieci handlowe za takie praktyki. Projekt określa również sankcje za nieuczciwe stosowanie przewagi kontraktowej, jak również za uniemożliwienie przeprowadzenia kontroli. Kara może sięgnąć 3 proc. obrotu firmy.
Projekt, jeśli zostanie uchwalony, ma wejść w życie pół roku po ogłoszeniu.
Reprezentujący PiS poseł Jan Krzysztof Ardanowski wskazał, że projekt reguluje przede wszystkim obroty między dużymi podmiotami, nie reguluje sprzedaży niewielkiej. "Określa bowiem, że minimalne obroty uprawniające do działania tej ustawy wynoszą co najmniej 50 tys. zł rocznie. Również dotyczy dużych firm lub grup kapitałowych, które mają obroty przekraczające 100 mln zł" - mówił.
"Sądzimy, że ta ustawa wymusi równoprawne warunki w zakresie umów i realizacji tych umów, wymusi usunięcie takich patologii, jak wymuszanie cen, wydłużanie terminów płatności za dostarczone towary, wymuszanie dodatkowych świadczeń, takich jak np. stosowanie przez handel wielkopowierzchniowy opłat za powierzchnię ekspozycyjną i handlową, opłat za usługi reklamowe, za koszty utylizacji produktu, opłaty logistyczne, upusty do katalogów, upusty promocyjne, do gazetek handlowych, itd." - argumentował Ardanowski.
Przekazał też, iż docierają do niego informacje, że sieci handlowe próbują przerzucać na dostawców podatek handlowy, wymuszając na nich obniżki cen. "Ta ustawa również temu ma przeciwdziałać" - zauważył.
Tadeusz Aziewicz (PO) poinformował, że Platforma Obywatelska popiera skierowanie projektu do dalszych prac w sejmowej komisji rolnictwa. Zauważył jednak, iż należy rozważyć, czy nie powinno się rozwiązać problemu poprzez nowelizację ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów. "Dlaczego dodatkowa ochrona prawna ma dotyczyć jedynie rynków produktów spożywczych i rolnych?" - Pytał.
Jarosław Sachajko (Kukiz'15) wskazywał, że na nierówność stron umowy decydujący wpływ ma siła i wielkość - "przewaga, którą nagminnie wykorzystują wobec rolników duże sieci handlowe".
Natomiast według Pauliny Hennig-Kloski (Nowoczesna)
ustawa - jeśli wejdzie w życie - przyniesie efekt odwrotny do zamierzonego, a więc nie pomoże ona producentom rolnym, tylko wielkim graczom na rynku.
"To nikt inny, jak PiS, wprowadził dostawców w kłopoty - mówiła. - Uprzedzaliśmy, że podatek handlowy tylko pogorszy sytuację w branży. Uprzedzaliśmy, że zostanie on przerzucony na dostawców, czyli m.in. producentów polskiej żywności, i tak często pracujących na minimalnych marżach. Dziś wiemy, że tak się właśnie stało. Wiele sieci handlowych negocjuje ceny z dostawcami produktów, by znaleźć oszczędności na pokrycie tego podatku. Niektóre z nich wystosowały do swoich dostawców nawet specjalne pisma, w których proszą o ekstra rabaty".
"Mleko się rozlało, a państwo, zamiast uderzyć się w pierś, przyznać do błędu i zrobić solidne konsultacje, na bazie których można by przygotować solidną ustawę, która faktycznie poprawiłaby sytuację w branży, przygotowaliście kolejny bubel, nieudaną ustawę, która pogorszy tylko sytuację, a nie poprawi" - podkreślała.
Przyznała, że problem nieuczciwych przewag istnieje i odbiorcy często grają z pozycji siły. "Niestety tak opresyjna ustawa będzie zachęcać do szukania obejścia każdą możliwą drogą" - oceniła.
Według niej "te przepisy zachęcą sieci do robienia zakupów u pośredników zarejestrowanych poza granicami kraju, a co gorsze - może nawet u zagranicznych producentów i przetwórców". "I zamiast tak naprawdę skracać łańcuch dostaw, będziemy go wydłużać. Sieci mogą też drastycznie skrócić listę dostawców, wybierając tych najbardziej lojalnych. Pozostali będą musieli korzystać z pośredników albo szukać nowych rynków zbytu. W rezultacie na rynku pozostaną najsilniejsze podmioty, które wzmocnią swoją pozycję, a mali, drobni dostawcy przestaną w ogóle produkować" - wskazała.
"Taka sytuacja nie służy ani konkurencji, ani konsumentom. Dlatego w imieniu klubu Nowoczesna jestem zmuszona wnieść o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu" - dodała Hennig-Kloska.
Mirosław Maliszewski z PSL w imieniu klubu poinformował, że konieczne są dalsze prace w komisji. Według niego treść projektu nie spełnia oczekiwań środowiska rolniczego, gdyż rzadko kiedy sam rolnik jest dostawcą produktu do supermarketu czy zakładu przetwórczego. Robią to grupy producenckie, które są z ustawy wyłączone - zauważył.
Także koło poselskie Wolni i Solidarni opowiedziało się za skierowaniem projektu do dalszych prac.