Ubezpieczyciele chwalą propozycje resortu zdrowia
Podwyżki składki zdrowotnej zaplanowanej na 2010 r. możemy uniknąć, jeśli dzięki uldze w PIT popularne staną się ubezpieczenia dodatkowe.
Ministerstwo Zdrowia ma już założenia nowej ustawy o dobrowolnych dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych. Poprzedni projekt ugrzązł w Sejmie z powodu błędów i braku koszyka świadczeń gwarantowanych. To dobra informacja nie tylko dla ubezpieczycieli. Rynek abonamentów i polis medycznych szacowany na 2 mld zł może wzrosnąć w ciągu paru lat kilkakrotnie. Zyskają też klienci, którzy mają dostać możliwość odliczenia składek od podstawy opodatkowania.
_ Jeśli ubezpieczenia uda się uruchomić w 2010 r., a dodatkowo uszczelnimy system publiczny, nie powinno dojść do zapowiedzianej podwyżki składki na ubezpieczenie zdrowotne _ - mówi minister zdrowia Ewa Kopacz.
Rewolucja w abonamentach
Jak dowiedzieliśmy się od wiceministra Jakuba Szulca, odliczenia od podatku planowane są bez limitów, ale miałyby dotyczyć tylko ubezpieczeń, a nie popularnych abonamentów. Medicover, jedna z największych firm działających na rynku usług medycznych, już się do tego przygotował. Od 2007 r. sprzedaje ubezpieczenia klientom indywidualnym w ramach oddziału szwedzkiego TU Medicover Forsakrings. Właśnie rusza z podobną usługą dla pracodawców. Ale też zastrzega, że z abonamentów rezygnować nie zamierza.
Pomysł ma też przeciwników, którzy liczą, że zapis się zmieni. _ Rząd powszechnie deklaruje równouprawnienie podmiotów, a taka decyzja świadczyłaby o czymś przeciwnym _- mówi Anna Rulkiewicz, prezes grupy Lux Med i CM LIM. Podkreśla, że koncepcja rozwoju dodatkowych ubezpieczeń dla klientów indywidualnych powinna współistnieć z opieką dla klientów instytucjonalnych w formie abonamentów.
Co na to ubezpieczyciele?
Gdyby resortowi zdrowia udało się przeforsować swoje propozycje, nie tylko spowodowałoby to rozwój ubezpieczeń w firmach, które już je prowadzą, ale też wejście na rynek nowych graczy. _ Ulga w PIT może okazać się na tyle silnym bodźcem, że moglibyśmy wrócić do rozważenia pojawienia się na rynku ubezpieczeń zdrowotnych _ - mówi Adam Gawryła, menedżer ds. produktu w ING TUnŻ. Na razie towarzystwo tego nie planowało. _ Do początku 2010 r. zostało niewiele czasu, za mało, by wypracować dobrą, kompleksową ofertę _- przyznaje. Dlatego sądzi, że rynek będzie rozwijać się w kolejnych latach, tym bardziej że firmy nie mają jeszcze rozstrzygnięć, jak system miałby wyglądać.
W ubezpieczenia medyczne mógłby też wejść Commercial Union. _ Uważanie przeanalizujemy propozycje Ministerstwa Zdrowia. Jeśli stworzą realne szanse rozwoju tego segmentu rynku, rozważymy wprowadzenie odpowiedniego produktu do oferty _ - mówi Maciej Jankowski, prezes CU Polska.
Zdaniem Kopacz, poza otrzymaniem bez kolejki pomocy w szpitalu czy przychodni, w ramach polis powinien być dostęp np. do aparatu ortodontycznego czy usług stomatologicznych. O zakresie oferty zdecydują jednak firmy. Do systemu publicznego miałaby dzięki temu wpłynąć część z około 28 mld zł, jakie oficjalnie (bez uwzględnienia szarej strefy) Polacy wydają z własnej kieszeni na usługi medyczne i leki. Resort ma nadzieję, że "doubezpieczy się" 15–20 proc. Polaków, a przez to skrócą się też kolejki na zabieg dla pozostałych. Z pieniędzy dla szpitali skorzystają tylko placówki niepubliczne, by nie łamać konstytucyjnej zasady równości. Może więc skłaniać to do przekształceń w spółki. Aby nie rezygnowały z kontraktów z NFZ, ubezpieczyciel będzie mógł im zapłacić za usługę nie więcej niż np. 105 proc. tego, co NFZ.
MZ szacuje, że ubezpieczenie dzięki większej powszechności mogłoby kosztować kilkadziesiąt złotych miesięcznie. _ To ciekawy pomysł, bo obecnie ubezpieczenia dodatkowe funkcjonują w segmencie osób bardziej zamożnych _ - mówi Stanisław Borkowski z zarządu TU Allianz. Z kolei Adam Rozwadowski, prezes CM Enel-Med, nie jest tego pewien, dlatego że nadal ubezpieczyciele będą kontraktować z tymi samymi niepublicznymi placówkami.
Znów dublowanie składki
Projekt rządu nie uwzględnia postulatów Polskiej Izby Ubezpieczeń, by prywatne firmy miały dostęp do składki na obowiązkowe ubezpieczenie trafiającej do NFZ. _ Jeśli w ramach ubezpieczeń dodatkowych klient ma dostawać głównie te same usługi, co w ramach ubezpieczenia w NFZ, mamy do czynienia nadal z dublowaniem składki _- zwraca uwagę Marzena Bandurewicz, dyrektor departamentu ubezpieczeń zdrowotnych w Generali. Przyznaje jednak, że propozycje resortu to dobry początek. _ Więcej osób mogłoby dzięki komercyjnym ubezpieczeniom wyjść z systemu i zwolnić miejsca w kolejkach _- podkreśla.
Z kolei Rozwadowski mówi, że gdyby choć 10–20 proc. składki trafiało do firm, a reszta, zgodnie z zasadą solidarności, do NFZ, wiele osób byłoby gotowych dopłacić, by przejść do prywatnego systemu. I nie miałoby poczucia, że płaci dwa razy.
Aleksandra Kurowska
PARKIET