Unia chce uniezależnić się od gazu z Rosji. "Rozmawiamy z USA i innymi krajami o zwiększeniu dostaw"

Ceny gazu są rekordowo wysokie, co w ogromnej mierze jest skutkiem ograniczonych dostaw z Rosji. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen mówi o "bardzo dziwnym sposobie prowadzenia biznesu" przez Gazprom i zapowiada zwiększenie dostaw błękitnego paliwa z innych źródeł. W grę wchodzą przede wszystkim Stany Zjednoczone i Norwegia.

Unia chce uniezależnić się od gazu z Rosji. "Rozmawiamy z USA i innymi krajami o zwiększeniu dostaw"
Unia chce uniezależnić się od gazu z Rosji. "Rozmawiamy z USA i innymi krajami o zwiększeniu dostaw"
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Kalyakan
oprac. TOS

07.02.2022 | aktual.: 07.02.2022 15:51

- Kreml może nadal wykorzystywać dostawy gazu do nacisku politycznego, Europa musi być bardziej niezależna energetycznie, dlatego prowadzimy rozmowy z USA i innymi partnerami na temat zwiększenia dostaw gazu do Europy - powiedziała w poniedziałek przewodnicząca KE Ursula von der Leyen.

Europa liczy na gaz z USA

- Budujemy z USA partnerstwo na rzecz bezpieczeństwa energetycznego, które przede wszystkim dotyczy zwiększenia dostaw skroplonego gazu LNG. Rozmawiamy też z innymi producentami gazu, na przykład Norwegią, na temat zwiększenia transportu do Europy - von der Leyen podczas zorganizowanej przez niemieckie media konferencji "Europa 2022".

- Rosja najwyraźniej nie jest zainteresowana zwiększeniem dostaw gazu do Europy mimo jego rekordowej ceny i dużego zapotrzebowania na ten surowiec. To bardzo dziwny sposób prowadzenia biznesu - zaznaczyła von der Leyen.

Dodała, że coraz więcej wskazuje na to, że Kreml będzie nadal używał dostaw gazu jako środka nacisku politycznego, dlatego Europa musi zyskać większą niezależność energetyczną i współpracować z wiarygodnymi dostawcami gazu.

O tym, jak ważne są dostawy LNG z USA, pokazała sytuacja z końca grudnia ubiegłego roku. Rekordowo wysokie ceny gazu w kilka dni mocno spadły po tym, jak do Europy zostały skierowane dodatkowe amerykańskie tankowce.

Polska też nie chce kontraktu z Gazpromem

Przypomnijmy, że duże zmiany w podejściu do dostaw gazu z Rosji potwierdziło kilka dni temu PGNiG. - Nie planujemy zawierania długoterminowego kontraktu z Gazpromem - zadeklarował prezes spółki Paweł Majewski. - Widać wyraźnie, jak bardzo Rosjanie nalegają, prą do tego, żebyśmy podpisali nowy kontrakt długoterminowy w miejsce kontraktu jamalskiego. Zresztą, żeby nie tylko Polska to zrobiła. Takie same dążenia widać wobec innych krajów Unii Europejskiej - mówił.

W listopadzie 2019 r. PGNiG poinformowało, że przekazało Gazpromowi oświadczenie woli zakończenia obowiązywania kontraktu jamalskiego z dniem 31 grudnia 2022 r. Zgodnie z zapisami kontraktowymi w przypadku braku takiego oświadczenia na trzy lata przed zakończeniem umowy, zostaje ona automatycznie przedłużona.

Dlaczego gaz jest taki drogi?

Pod koniec stycznia Majewski tłumaczył w "Pulsie Biznesu" zasady tak zwanej formuły cenowej, która obowiązuje w kontrakcie z rosyjskim Gazpromem. Choć szczegółowe jej zapisy są tajne, to co do zasady chodzi o to, że do 2020 roku formuła powiązana była z cenami ropy na rynku, ale od tego czasu nastąpiła zmiana i aktualnie wiąże się ją z giełdowymi cenami gazu.

Tymczasem ostatni rok, a zwłaszcza ostatni jego kwartał, to gigantyczne zwyżki na giełdach gazu, które doprowadziły do tego, że PGNiG musi za błękitne paliwo brać od klientów więcej. Urząd Regulacji Energetyki pod koniec ubiegłego roku zatwierdził nowe taryfy na sprzedaż gazu dla PGNiG Obrót Detaliczny, które zakładają średnio aż 54-procentową podwyżkę. Taka taryfa dotyczy gospodarstw domowych, bo firmy muszą płacić dużo, dużo więcej - zgodnie z tym, jak mocno rosną ceny na giełdach.

- W długim okresie zależność od cen gazu jest dla nabywcy korzystniejsza. Pamiętajmy, że kontrakty zawierane są na wiele lat i przez wiele lat powiązanie cen gazu z cenami ropy było niekorzystne. Potwierdzają to też analizy Międzynarodowej Agencji Energii. Inaczej było tylko w jednym roku w historii - w 2021 r. - przekonywał prezes PGNiG. Dodał też, że formuła, która od 2020 roku obowiązuje w Polsce, jest standardem w całej UE.

Podobnie wyjaśniał to Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka. - Nie można mieć pretensji do PiS, że dążył do zmiany formuły cenowej, bo większość analityków przewidywała, że cena na rynku spotowym (czyli właśnie na giełdach - przyp. red.) będzie niska - mówił w rozmowie z serwisem wyborcza.biz.

W nowym roku ceny na giełdach poszły już w dość sporym stopniu w dół. - Końcówka 2021 oraz pierwsza dekada stycznia 2022 r. przyniosła stabilizację cen w Europie na poziomie ok. tysiąca dolarów za 1000 m3 gazu - wyliczał Steinhoff. Jak tłumaczył, to zasługa wielkiej akcji dostarczania gazu płynnego LNG z USA do europejskich portów. - Jednak do normalnego poziomu ceny gazu w granicach 200-300 dolarów za 1000 m3 droga jeszcze daleka - ocenił były wicepremier.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1007)