USA i UE zadowolone z pierwszej rundy negocjacji ws. umowy handlowej
Unikając eksponowania różnic, negocjatorzy USA i UE z zadowoleniem wyrażali się o zakończonej w piątek Waszyngtonie pierwszej rundzie negocjacji, których celem jest nowa transatlantycka umowa o wolnym handlu. Zapewniali, że skorzystają na niej obie strony.
12.07.2013 19:35
- Mówimy o porozumieniu +win-win+, czyli takim, na którym zyskają obie strony: USA i UE. Naszym wspólnym celem jest większy wzrost gospodarczy po obu stronach Atlantyku, wspieranie nowych miejsca pracy oraz międzynarodowej konkurencji - powiedział główny negocjator USA Daniel Mullaney.
Negocjatorzy zapewnili, że podczas pierwszej tury rozmów, które odbywały się od poniedziałku w Waszyngtonie w ramach różnych grup eksperckich, nie rozmawiano o ujawnionych niedawno amerykańskich programach inwigilacji w internecie czy rzekomych podsłuchach prowadzonych przez amerykański wywiad w unijnych instytucjach. Informacje te o mało nie zablokowały startu negocjacji. Jak powiedział Mullaney, temu tematowi będą poświęcone osobne rozmowy, poza negocjacjami handlowymi.
Negocjator UE Ignacio Garcia Bercero podkreślił, że z unijnego punktu widzenia rozmowy były bardzo "konstruktywne". Zapewnił jednocześnie, że nie ma mowy, by w toku rozmów zakwestionowano "europejskie standardy ochrony prywatności". - UE nie pójdzie tu na kompromis - powiedział.
Negocjatorzy podtrzymali zamiar, by rozmowy, których celem jest stworzenia największego na świecie porozumienia handlowego zwanego Transatlantyckim Partnerstwem Handlowym i Inwestycyjny (TTIP), zakończyć do końca 2014 r. Ale przyznali, że będzie to zależało od "materii" negocjacji. Jak się oczekuje najtrudniejsze rozmowy będą dotyczyć rolnictwa (np. różnice w podejściu do GMO), własności intelektualnej, przepisów sektora finansowego, sektora audiowizualnego czy przetargów publicznych.
W piątek negocjatorzy unikali jednak różnic w stanowiskach, podkreślając, że zakończona runda rozmów miała charakter organizacyjny, by określić styl pracy i przygotować grunt do następnego spotkania, które odbędzie się w październiku w Brukseli.
W komentarzach w USA podkreśla się, że UE dąży do porozumienia, gdyż obawia się, że stanie się mniej ważna dla Stanów Zjednoczonych niż Azja. Ale według szacunków ekspertów na porozumieniu zyskają obie strony, które już teraz razem generują około 40 proc. światowego PKB. Jak szacuje Fundacja Bertelsmanna, największy wzrost PKB w wyniku zawarcia porozumienia TTIP odnotowałyby USA, gdzie długoterminowy PKB brutto na mieszkańca wzrósłby o 13,4 proc. Poprawa dobrobytu nastąpiłaby również w UE, gdzie rzeczywisty dochód na mieszkańca zwiększyłby się średnio o prawie 5 proc., a największy - prawie 10 proc. na mieszkańca - odnotowałaby Wielka Brytania.
Komisja Europejska szacuje, że dzięki umowie handlowej z USA gospodarka Unii może zyskać 119 mld euro rocznie (0,5 proc. PKB), co oznacza wiele nowych miejsc pracy.
Zyski z TTIP będą w mniejszym stopniu pochodzić z redukcji taryf celnych (te już teraz są niskie; wynoszą średnio 5-7 proc.). Większe efekty przyniesie eliminacja barier biurokratycznych i różnic w regulacjach oraz normach np. bezpieczeństwa żywności, ochrony zdrowia czy środowiska, które firmy muszą spełniać, jeśli chcą eksportować swe towary. Jak szacował niedawno "Washington Post", koszty wynikające z obowiązku przestrzegania tych regulacji odpowiadają wartości ok. 10-20 proc. ceł. Dlatego wiele firm, np. samochodowych, zamiast eksportu decydowało się na otwarcie fabryk po drugiej stronie Atlantyku lub po prostu nie sprzedaje pewnych modeli.
Jak przekonują eksperci Rady Stosunków Zagranicznych (CFR), próba eliminacji różnic w regulacjach unijnych i amerykańskich oraz ich dublowania się pozwoli UE i USA na utrzymanie wiodącej roli na świecie w wyznaczaniu standardów handlowych czy ochrony konsumentów. Bez bardziej jednolitego podejścia UE i USA istnieje ryzyko, że to wschodzące gospodarki, gdzie ucieka coraz więcej produkcji, przejmą tę rolę, co może oznaczać obniżenie standardów.
W komentarzach podkreśla się, że negocjacje TTIP mają nie tylko gospodarczy, ale i geopolityczny wymiar. "Porozumienie daje niepowtarzalną szansę, by potwierdzić wagę transatlantyckich relacji w XXI wieku, kiedy globalna konkurencja i geopolityczne zagrożenia rozwijają się szybko i w sposób nieprzewidywalny" - napisali wspólnie w komentarzu dla "Wall Street Journal" były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski oraz były sekretarz generalny NATO i były szef dyplomacji UE Javier Solana. Wyrazili nadzieję, że liderzy Europy nie będą w negocjacjach "przeciwskutecznie i krótkowzrocznie bronić lokalnych interesów kierując się małostkowym podejściem protekcjonistycznym".
Z Waszyngtonu Inga Czerny