Uważaj na fałszywych specjalistów

Pracownicy, którzy podszywający się pod innych pracowników, upatrzyli sobie zawody medyczne i około medyczne.

Uważaj na fałszywych specjalistów

22.07.2009 | aktual.: 22.07.2009 13:55

Najczęściej podszywają się pod lekarzy, psychologów, seksuologów. Swych klientów i pacjentów przekonują, że mają uprawnienia. Dyplomy ukończenia studiów i kursów wiszące na ścianach najczęściej jednak są sfabrykowane. Co ciekawe osoby, które idą do nich po pomoc nie tylko niczego podejrzanego nie zauważają, mówią nawet, że otrzymały pomoc lub odczuły ulgę.

Policja na przykład podejrzewa, że w Sandomierzu pewna sprzątaczka podszyła się pod dentystkę. Miała tylko sprzątać gabinet w wyznaczonych godzinach, oprócz tego, po godzinach swojej pracy, miała przyjmować pacjentów. Trzydziestotrzyletnia kobieta ma wykształcenie zasadnicze, tymczasem podawała się za lekarza medycyny. Policjanci ustalają ilu miała pacjentów. Jako że proceder prowadziła od około roku, mogła mieć nawet kilkuset pacjentów.

Co ciekawe pacjenci, którzy leczyli zęby u sprzątaczki nie zauważyli, że jest coś nie tak. Mówią nawet, że fałszywa dentystka im pomogła. Nieprawidłowości zauważyli za to inni dentyści, którzy przeglądali uzębienie pacjentów sprzątaczki.

Teraz biegli ustalą, jakich zabiegów podejmowała się kobieta i w jakim stopniu zagrażały one życiu i zdrowiu pacjentów. Dochodzenie pozwoli odpowiedzieć na pytanie, czy o działalności 33-latki wiedziała właścicielka gabinetu.

Prokurator przedstawił 33-latce zarzut z artykułu ustawy o zawodzie lekarza, który mówi o tym, że osoba, bez zezwolenia udzielająca świadczeń zdrowotnych w celu osiągnięcia korzyści majątkowych, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku. Zastosowano wobec niej dozór policji i poręczenie majątkowe. Być może kobiecie w toku śledztwa zostaną przedstawione jeszcze inne zarzuty.

To nie jedyny przypadek podszywania się pod specjalistów. Zdarzyło się, że mężczyzna, który nie był dentystą, „praktykował” w gabinecie, który pozostał po jego zmarłej żonie – stomatolog.

Zdarzyło się też, że osoba bez kwalifikacji przyjmowała klientów w gabinecie psychologicznym. Regularnie przychodziły do niej osoby na terapię. Na drzwiach "psychologa" wisiała tabliczka z imieniem i nazwiskiem oraz tytułem naukowym. Na ścianach zaś kilkanaście dyplomów ukończenia różnego rodzaju kursów. "Psycholog" dawał rady, mówił jak postępować. Naprawdę był po zawodówce.

Osoba bez uprawnień udzielała też porad seksuologicznych. Jak mówili policjanci, klientów nie brakowało - do fałszywego specjalisty przychodziły pary i małżeństwa. Opowiadały szczegółowo o swych kłopotach łóżkowych, ujawniały dane osobowe.

Wszyscy nieprawdziwi specjaliści zawsze "wpadali" i prędzej czy później prokurator przedstawiał im zarzuty. Policja radzi, by być ostrożnym. Fałszywi pracownicy podszywają się często pod lekarzy, dlatego nim wybierzemy się do nieznanego nam medyka lepiej sprawdzić jego nazwisko na stronie Ogólnopolskim Rejestrze Lekarzy. Wszelkich inkasentów, czy pracowników przeprowadzających różnego rodzaju kontrole, prośmy zawsze o legitymację. Jeśli budzą podejrzenia warto zadzwonić do instytucji, z której są.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)