W Belwederze o falach elektromagnetycznych

Negatywne oddziaływanie emitowanych przez stacje przekaźnikowe telefonii komórkowej fal elektromagnetycznych w kontekście rządowej noweli ustawy telekomunikacyjnej było tematem poniedziałkowego spotkania w Belwederze.

04.04.2016 18:20

Przedstawiciele ruchów społecznych oczekują, że Kancelaria Prezydenta będzie patronem stworzenia nowego prawa w tej dziedzinie.

Spotkanie zostało zorganizowane w ramach działalności Biura Dialogu i Inicjatyw Obywatelskich Kancelarii Prezydenta RP. Pretekstem był rządowy projekt nowelizacji ustawy o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych (tzw. mega ustawy telekomunikacyjnej).

Organizator spotkania, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski mówił, że celem spotkania jest m.in. uzyskanie informacji przez prezydenta na temat tego problemu. "Urząd prezydenta jest ostatnim etapem procesu legislacyjnego. Informacje, które tutaj zostaną przedstawione, będą miały wpływ na procedowanie tej ustawy" - zaznaczył.

Minister Cyfryzacji Anna Streżyńska przekonywała, że przygotowywane przepisy będą lepiej niż dotąd chronić ludzi przed oddziaływaniem fal elektromagnetycznych o częstotliwości od 30 kH do 300 Ghz, czyli związanych z telefonią komórkową.

Spowodują też, mówiła Streżyńska, że "zwiększy się wpływ społeczności lokalnych na proces inwestycyjny", związany z budową stacji przekaźnikowych. Poza tym ustawa przygotowywana jest także po to, "by ludziom wygodniej się żyło".

Podkreślała zarazem, że prawo nie może też tworzyć barier w rozwoju sieci telekomunikacyjnej, tym bardziej, że Polska jest jednym z najgorzej pod tym względem rozwiniętych krajów UE. Argumentowała, że wciąż pozbawionych internetu jest 9 tys. miejscowości w Polsce, co stanowi "wciąż duże wyzwanie". Mieszkające tam dzieci, nie mając dostępu do internetu, mają mniejsze szanse edukacyjne niż ich rówieśnicy z mniejszych miast.

Dyrektor lubelskiej delegatury NIK Edward Lis przedstawił wyniki kontroli izby w sprawie przepisów regulujących budowę stacji bazowych telefonii komórkowej. Z kontroli wynikło m.in., że brak jasno określonych przepisów spowodował, że nie było badane np. oddziaływanie stacji telefonii komórkowej w przypadku znacznego (nawet o 800 proc.) zwiększenia mocy zainstalowanych anten. Nie badano też oddziaływania promieniowania stacji bazowych telefonii komórkowych na sąsiednie nieruchomości w sytuacji, gdy stacje te położone są nisko względem zabudowań mieszkalnych.

"W związku z ustaleniami kontroli NIK wnioskuje o pilne podjęcie inicjatywy legislacyjnej, aby jednoznacznie i kategorycznie dopracować procedury budowy stacji telefonii komórkowych i określić warunki ich powstawania, zwłaszcza pod kątem szeroko rozumianego bezpieczeństwa ludzi i środowiska" - brzmią wnioski z kontroli NIK.

Z kolei reprezentująca stronę społeczną Barbara Gałdzińska-Calik, wiceprezes Fundacji Instytut Badań Elektromagnetycznych im. Jamesa Clerka Maxwella z Krakowa przekonywała, że emitowane przez stacje telefonii komórkowej pole elektromagnetyczne to klasyczne zanieczyszczenie środowiska, które można nazywać "smogiem elektromagnetycznym".

"Wszyscy podkreślają, że obecnie zanieczyszczenie polem elektromagnetycznym w tych częstotliwościach mikrofalowych jest największym skażeniem środowiska na świecie, potwierdza to także WHO; niestety jest to skażenie niewyczuwalne" - przekonywała.

"Naszym zdaniem projekt megaustawy absolutnie nie chroni obywateli przed narażeniem na pola elektromagnetyczne" - dodała.

Mówiła też o występującej u niektórych ludzi "nadwrażliwości elektromagnetycznej", charakteryzującej się objawami chorobowymi w reakcji na duże natężenie pola elektromagnetycznego. Przypominała również, że w 2011 r. WHO uznała, że będące źródłem pola elektromagnetycznego stacje telefonii komórkowej mają oddziaływanie "prawdopodobnie kancerogenne".

Z kolei w krakowskiej dzielnicy Bielany, relacjonowała, w budynkach znajdujących się w obszarze szczególnie silnego pola zarejestrowano znaczny wzrost zachorowań na nowotwory i dotyczyło to "całych pięter".

Przekonywała, że nie postuluje zaprzestania budowy stacji, ale powinno być to robione w sposób optymalny, z punktu widzenia zdrowia ludzi, tak jest w wielu innych krajach. "Absolutnie nie zgadzamy się, że maksymalizacja zysku pewnej grupy przedsiębiorców ma być kosztem zdrowia obywateli" - podkreślała Gałdzińska-Calik.

Dodała, że nie chodzi o "wyrzucanie telefonów komórkowych", ale poradzenie sobie z tym problemem w podobny sposób, jak kiedyś poradzono sobie z ołowiem w benzynie.

Przedstawiciele organizacji społecznych, obecnych na poniedziałkowym spotkaniu, zwrócili się o powołanie niezależnego zespołu przy prezydencie do przygotowania projektu odrębnej ustawy, "regulującej kompleksowo problem wpływu pól elektromagnetycznych".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)