W Japonii wstrzymano prace w uszkodzonej elektrowni atomowej (synteza)
21.03. Tokio (PAP) - Prace nad podłączeniem kabli energetycznych do reaktorów nr 3 i nr 4 w uszkodzonej przez trzęsienie ziemi japońskiej elektrowni atomowej Fukushima I zostały w...
21.03.2011 | aktual.: 21.03.2011 18:38
21.03. Tokio (PAP) - Prace nad podłączeniem kabli energetycznych do reaktorów nr 3 i nr 4 w uszkodzonej przez trzęsienie ziemi japońskiej elektrowni atomowej Fukushima I zostały w poniedziałek wstrzymane po pojawieniu się dymu nad budynkami reaktorów nr 2 i nr 3.
Ponad dwa tygodnie po tragicznym trzęsieniu ziemi i towarzyszącej mu fali tsunami, które nawiedziły północno-wschodnią Japonię, oficjalna liczba zabitych wynosi 8649, za zaginionych uznaje się 12877 ludzi.
Według Banku Światowego, kraj może potrzebować pięciu lat na odbudowę zniszczeń powstałych wskutek żywiołu, który spowodował straty wyceniane na 235 mld dol.
Operator elektrowni firma TEPCO (Tokyo Electric Power Co) poinformował, że zamierza wznowić prace we wtorek po przeprowadzeniu obserwacji na miejscu. Pracownicy zostali ewakuowani po tym, gdy w rejonie budynku reaktora nr 3 nad zbiornikiem ze zużytym paliwem nuklearnym zauważono szaroczarny dym. Nie usłyszano jednak żadnej eksplozji.
Po około dwóch godzinach dym przestał się wydzielać, ale nieco później TEPCO wykryła, że z dziury w dachu budynku rektora nr 2 wydobywa się biały dym. Zdaniem operatora elektrowni, jest to zapewne para, która jednak nie pochodzi ze zbiornika ze zużytym paliwem.
Po pojawieniu się dymu nad reaktorem nr 3 strażacy zaprzestali polewania obiektów elektrowni wodą. Zapowiedzieli, że wznowią pompowanie po ustaleniu, że sytuacja na miejscu jest bezpieczna, ale nie przesądzali, czy będzie to już we wtorek.
Jak podała japońska rządowa Agencja Bezpieczeństwa Nuklearnego i Przemysłowego (NISA), nie wystąpiły żadne większe zmiany poziomu promieniowania w rejonie elektrowni.
Dyrektor generalny oenzetowskiej Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) Yukiya Amano wyraził przekonanie, że Japonia poradzi sobie z kryzysową sytuacją w uszkodzonej elektrowni. Na nadzwyczajnym posiedzeniu rady gubernatorów MAEA Amano wyraził opinię, że w trakcie kryzysu agencja postępowała w sposób właściwy. MAEA pełni funkcje doradcze i nie ma uprawnień do egzekwowania międzynarodowych lub krajowych przepisów w sprawie bezpieczeństwa nuklearnego.
Z kolei rzecznik Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ocenił, że wykrycie podwyższonego poziomu radioaktywności w żywności w następstwie kryzysu nuklearnego jest poważniejszym problemem, niż się wcześniej wydawało. Jak mówił rzecznik biura regionalnego WHO na Zachodni Pacyfik, Peter Cordingley, jego organizacja nie ma dowodów na to, że skażone jedzenie z prefektury Fukushima dotarło do innych krajów. Jednocześnie podkreślał, że "bezpiecznie jest przypuszczać, iż niektóre skażone produkty wydostały się poza strefę skażenia".
Japonia eksportuje głównie owoce, warzywa, produkty mleczne oraz owoce morza. Trafiają one przede wszystkim do Hongkongu, Chin oraz USA.
Japoński resort zdrowia wezwał mieszkańców terenów leżących w pobliżu siłowni, by nie pili wody z kranu, gdyż wykryto w niej wysoki poziom radioaktywnego jodu. Zabroniono też sprzedaży mleka z prefektury Fukushima i szpinaku z innego pobliskiego rejonu. Przedstawiciel japońskiego rządu Tetsuro Fukuyama zapewnił, że żywność produkowana w Japonii poza strefą wokół uszkodzonej elektrowni jest bezpieczna.
Zwiększenie inspekcji japońskiej żywności pod względem zawartości czynników radioaktywnych zapowiedziały władze Korei Południowej; kontrola ma obejmować zarówno żywność produkowaną w Japonii, jak i importowaną do Korei Płd. przez terytorium Japonii.
Również Chińskie Biuro Nadzoru Jakości, Inspekcji i Kwarantanny nakazało lokalnym kontrolerom jakości testować żywność importowaną z Japonii na okoliczność występowania pierwiastków radioaktywnych.
Z kolei po nadzwyczajnym posiedzeniu 27 ministrów ds. energii komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger zapowiedział, że testy wytrzymałości w 33 elektrowniach jądrowych w państwach Unii mają odbyć się do końca roku; następnie Komisja Europejska może zarekomendować wzmocnienie unijnych standardów bezpieczeństwa jądrowego.
Pytany przez dziennikarzy o wiarygodność takich testów w sytuacji, gdy mają brać w nich udział operatorzy elektrowni jądrowych, odparł, że "z pewnością będziemy angażować także operatorów w całe to zadanie, ale to kraje członkowskie razem z KE oraz eksperci będą ustanawiali kryteria przeglądu systemów bezpieczeństwa".
Wnioski ze spotkania w Brukseli mają być przekazane na czwartkowo-piątkowy szczyt UE, a ministrowie po raz kolejny będą rozmawiać o bezpieczeństwie europejskich reaktorów energetycznych w czerwcu.
Uczestniczący w spotkaniu wiceminister gospodarki Marcin Korolec powiedział polskim dziennikarzom, że dla Polski przeprowadzenie takich testów przez inne kraje UE może oznaczać nowe wymagania dla planowanej elektrowni jądrowej.
"Dla takiego kraju jak Polska, który jest na początku budowy energetyki jądrowej, im wyższe standardy bezpieczeństwa będą funkcjonować w tym obszarze, tym lepiej" - podkreślił. Polska chce wybudować pierwszą elektrownię jądrową w 2020 roku.
Testy wytrzymałości elektrowni jądrowych na terenie UE mają zbadać zabezpieczenia na wypadek katastrof, awarii systemu chłodzenia i aktów terroryzmu. Testy będą dobrowolne, jednak Oettinger wyraził nadzieję, że przeprowadzą je wszystkie kraje UE, które posiadają elektrownie jądrowe. Takich krajów jest 14, m.in. Francja, Niemcy i Hiszpania. Niemcy zapowiedziały zamykanie najstarszych elektrowni. (PAP)
cyk/ ro/ jtt/