W Polsce roi się od maseczek z podrabianymi albo naciąganymi certyfikatami. Kto dał się nabrać na triki sprzedawców?

W Polsce kwitnie handel maseczkami, które w mniejszym czy większym stopniu mają nas chronić przed koronawirusem. Te z certyfikatem są oczywiście droższe. Problem w tym, że nikt nie czyta, czego ten certyfikat dotyczy. A mogą być to różne rzeczy - na przykład jedynie zausznik od maseczki, a nie cała maska.

W Polsce zaroiło się od maseczek z niewłaściwymi certyfikatami. Na zdjęciu: certyfikat dotyczący jedynie zausznika maseczki
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański
Konrad Bagiński

Wiele osób stara się kupować maseczki z jakimiś certyfikatami, uznając, że są lepsze od tych bez dokumentów. To niestety może błąd, bo prawie nikt nie czyta certyfikatów i nie wie, czego one dotyczą. A mogą podbijać cenę.

W zasadzie każdy sprzedawany na terenie Unii Europejskiej produkt musi spełniać normy naszego rynku. Ale czy spełnia?

- Aktualnie jest gigantyczny problem z importem masek z Chin i większość towaru nie jest zgodna ze specyfikacją. Wielu eksporterów używa albo sfałszowanych dokumentów, albo wprowadza świadomie importerów w błąd. Z drugiej strony importerzy, którym zależy jedynie na zysku, wiedzą o problemie i świadomie przerzucają winę na sprzedającego – mówi anonimowo w rozmowie z WP Finanse importer maseczek z Chin.

Przesłał nam dokumenty potwierdzające, że wiele certyfikatów jest co najmniej "naciąganych".

Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem

- Kupując maseczki, otrzymujemy certyfikat CE, stwierdzający, że produkt nadaje się do importu na terenie Unii. Każdy producent kontaktuje się we własnym zakresie z firmą certyfikującą CE. Skontaktowaliśmy się na przestrzeni miesiąca z ponad dziesięcioma różnymi producentami i w dziewięciu na dziesięć przypadków, certyfikaty były wystawiane przez dwa podmioty certyfikujące. Jeden z Polski i jeden z Włoch – mówi nam importer.

Okazuje się, że żaden z tych podmiotów nie ma prawa do wystawiania certyfikatów dla sprzętu ochrony osobistej. Certyfikaty dołączone do dokumentacji są jednak prawdziwe – tyle, że dotyczą nie sprzedawanych maseczek, lecz ich zauszników. Czy certyfikat potwierdzający, że kawałek gumki przy maseczce sprawia, że cała maseczka jest bezpieczna? Z pewnością nie.

Zobacz też: W Polsce rośnie fryzjerskie podziemie. Dojadą, upiększą, zakazy i wirusy im niestraszne

- Mimo, że praktycznie każda maska wygląda tak samo, to technologia i materiał, które zostały użyte do stworzenia maski, mają bardzo duże znaczenie. Na przykład szpitale nie mogą używać masek, które są niemedyczne, czyli np. tych z supermarketów. Sytuacja jest tak tragiczna, że szpitale są wprowadzone w błąd i kupują maski, które nie spełniają norm, przez co narażają ludzi na ryzyko zachorowania – podkreśla importer.

A co z maseczkami dla ludności?

Te nie muszą spełniać żadnych norm medycznych, więc sytuacja jest łatwiejsza. Tak naprawdę rząd nie wprowadził nakazu chodzenia w maseczkach, lecz jedynie obowiązek zasłaniania ust i nosa. W zasadzie wystarczy nam chusta czy tzw. komin. Większość ludzi używa jednak maseczek, bo są po prostu mniej kłopotliwe w użyciu. W przypadku produktów importowanych wystarczy dopuszczenie na rynek europejski, a więc znaczek CE.

Wielu sprzedawców chwali się certyfikatami Oeko-Tex czy Blue Sign. Konsumenci są szczęśliwi, bo mają certyfikowane maseczki. Lepsze od tych bez certyfikatu – wiadoma sprawa. Ale czy rzeczywiście?

Zobacz też: Rząd zirytował wędkarzy. Pytają: Jesteśmy sami nad wodą, komu - oprócz ryb - zagrażamy?

Nie do końca. Na przykład znaczek Oeko-Tex oznacza, że materiały użyte do produkcji maseczki są bezpieczne i wolne od toksyn (m.in. formaldehydów, pestycydów) i popularnych alergenów. To oznaczenie dotyczy tkanin, na ogół certyfikuje się materiały mające bliską styczność z ludzką skórą – pościel, odzież dziecięcą czy bieliznę. Oczywiście to dobrze, że nasza maseczka ma certyfikat Oeko-Tex, ale to nie znaczy, że chroni przed koronawirusem lepiej lub gorzej od innych produktów.

Podobnie rzecz się ma z certyfikatem Blue Sign. Oznacza on, że dana tkanina czy materiał (naturalny lub sztuczny) zostały wyprodukowane z poszanowaniem środowiska, w sposób możliwie mało dla niego uciążliwy. Nie dotyczy on w żadnym stopniu skuteczności maseczki.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

Wybrane dla Ciebie
Tragedia w Częstochowie. Nie żyje pracownik huty
Tragedia w Częstochowie. Nie żyje pracownik huty
Chcesz mieć 6 tys. zł emerytury? Oto ile musisz zarabiać
Chcesz mieć 6 tys. zł emerytury? Oto ile musisz zarabiać
Jak zrozumieć rachunek za prąd? Oto najważniejsze elementy
Jak zrozumieć rachunek za prąd? Oto najważniejsze elementy
Polacy szturmują urzędy. 500 zł kary dziennie za spóźniony wniosek
Polacy szturmują urzędy. 500 zł kary dziennie za spóźniony wniosek
Bas niezgody. Spór mieszkańców apartamentowców z klubem fitness
Bas niezgody. Spór mieszkańców apartamentowców z klubem fitness
Te grzyby kosztują 4 tys. zł. Podpowiada, gdzie je sadzić
Te grzyby kosztują 4 tys. zł. Podpowiada, gdzie je sadzić
Koniec zakładu z grupy polskiego miliardera. Wypłacili ogromne bonusy
Koniec zakładu z grupy polskiego miliardera. Wypłacili ogromne bonusy
Niektórzy będą mogli uniknąć podatku od spadku. Rząd ma nowy pomysł
Niektórzy będą mogli uniknąć podatku od spadku. Rząd ma nowy pomysł
Bez uprawnień, bez poszanowania zasad. Rolniczka w rękach policji
Bez uprawnień, bez poszanowania zasad. Rolniczka w rękach policji
Zakazane przy cukrzycy. Polacy kupują je na potęgę
Zakazane przy cukrzycy. Polacy kupują je na potęgę
Nie rozbił kumulacji, a wygrał w Eurojackpot. Oto nagroda Polaka
Nie rozbił kumulacji, a wygrał w Eurojackpot. Oto nagroda Polaka
Wydano ostrzeżenie przed syropem. Zgony dzieci w Indiach
Wydano ostrzeżenie przed syropem. Zgony dzieci w Indiach