W USA żyjących w biedzie jest więcej niż wszystkich Polaków
Kryzys zbiera żniwa w Stanach Zjednoczonych. Liczba ludzi żyjących w ubóstwie wzrosła w ubiegłym roku o ponad 2,5 miliona osób. Łącznie Amerykanów żyjących w biedzie jest prawie 40 milionów.
Co ciekawe obecny kryzys statystycznie nie różni się wiele od poprzednich recesji. Spadek dochodów gospodarstw domowych w 2008 r. nie różni się wiele od spadków w 2001 r. czy na przełomie lat 90.
Widać jednak wyraźnie, jak kryzys wpływa na realną strefę gospodarki, czyli innymi słowy jak dotyka zwykłego człowieka. W ubiegłym roku w ubóstwie żyło 13,2 proc. obywateli USA, czyli 39,8 mln ludzi. To więcej niż cała ludność Polski. Jeszcze w 2007 odsetek ten wynosił 12,5 procent. Obecny poziom jest najwyższy w historii.
Granica ubóstwa według amerykańskiej definicji to roczne zarobki w wysokości 10991 dol. dla osoby samotnej. Progi te zwiększają się wraz z liczbą osób w gospodarstwie domowym, np. dla dwuosobowej rodziny z dzieckiem jest to 14840 dolarów. W przeliczenia na złote samotny Amerykanin, który zarabia 2610 zł miesięcznie brutto, zaliczany jest właśnie do grupy osób ubogich.
W tym roku wynik powinien być nieco lepszy ze względu na pomoc finansową rządu w programie TARP. Eksperci Białego Domu oszacowali bowiem, że pakiet pomocy dodał do PKB w II kw. tego roku aż 2,3 pkt. proc. i od 600 tys. do 1,1 mln nowych miejsc pracy. Pytanie jednak - o jakich miejscach pracy mówił Timothy Geithner przedstawiający te wyliczenia? I czy będzie to wystarczające, po tym jak w lipcu stopa bezrobocia wzrosła nieoczekiwanie do 9,7 procent? Częściowo przekonamy się o tym 2 października, gdy światło dzienne ujrzą sierpniowe dane z rynku pracy.
Paweł Satalecki, analityk Finamo