Trwa ładowanie...

Walka ze smogiem. Straż miejska może nas skontrolować. Czas się przyzwyczaić

Strażnicy miejscy mogą wejść nam na posesję i sprawdzić, czym palimy w piecu. Choć wielu się to nie podoba, to już posypały się kary za niewpuszczanie strażników do domu.

Walka ze smogiem. Straż miejska może nas skontrolować. Czas się przyzwyczaićŹródło: PAP, fot: Andrzej Grygiel
d156rdr
d156rdr

Ostatnio do takiej sytuacji doszło w Krakowie. Strażnicy miejscy chcieli sprawdzić, czym mieszkaniec krakowskich Dębnik pali w piecu. Jednak mężczyzna nie wpuścił funkcjonariuszy do domu. Miał żądać dokumentu zezwalającego na przeprowadzenie kontroli. Choć mu go pokazano i tak uznał, że nie wpuści funkcjonariuszy. Finał tej historii jest taki, że mężczyzna odpowie przed sądem.

Jak twierdzi rzecznik krakowskiej straży miejskiej, takie sytuacje zdarzają się jednak sporadycznie. - Od jedenastu lat przeprowadzamy tego typu kontrole i o ile na początku zdarzało się, że mieszkańcy nie chcieli wpuszczać strażników na posesję, to w ostatnich latach takie sytuacje praktycznie się już nie zdarzają – wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik krakowskiej straży miejskiej Marek Anioł.

- To jest kwestia świadomości i odpowiedzialności. Smog jest poważnym zagrożeniem dla zdrowia i życia, dlatego trzeba z nim walczyć. A same kontrole są jednym z elementów naszych działań – dodaje.

Obejrzyj: Pomysł nie tylko na biznes, ale też na życie

Kiedy strażnik może wejść

Najwyraźniej jednak nie wszyscy podzielają taką opinię. Wystarczy przejrzeć komentarze pod naszym tekstem na ten temat. "Psem poszczuję!". "Mój adwokat puściłby ich z torbami". To tylko mały wycinek opinii przeciwników wpuszczania strażników miejskich na swój teren. Czy strażnik może, czy nie może wejść na teren? - To zależy od miejscowości - mówi Wirtualnej Polsce Marek Józefiak, prawnik z Greenpeace. - Prawo zezwala prezydentowi bądź burmistrzowi miasta albo wójtowi gminy wydać upoważnienie służbom miejskim do takich kontroli - wskazuje.

Również Marek Anioł wyjaśnia, że strażnicy miejscy działają na podstawie upoważnień wydanych przez prezydenta Krakowa. Są one oparte na przepisach ustawy o ochronie środowiska.

d156rdr

- I tu niejedna osoba będzie zaskoczona. Wiele osób tkwi w mylnym przekonaniu, że palenie w piecu "byle czym" ujdzie im płazem, gdyż strażnik i tak nie będzie mógł wejść do domu i sprawdzić kotłowni bez nakazu rewizji. Nic bardziej mylnego! - mówi Jan Ruszkowski ze Stowarzyszenia Polska Zielona Sieć. - Osoby prowadzące kontrole mają pełne prawo wejść na terem prywatnej posesji, a nawet do domu w celu skontrolowania paleniska. Odmowa lub utrudnianie takiej kontroli - choćby pies biegający po podwórku - może się skończyć bardzo poważnymi konsekwencjami - dodaje.

Rzeczywiście, jeśli weźmiemy pod uwagę, czym może się skończyć niewpuszczenie strażnika, to taniej wychodzi pokazanie mu pieca. - O ile za palenie w piecu nie tym, czym się powinno, czyli niewłaściwym paliwem lub odpadami, grozi mandat karny w wysokości do 500 zł, ewentualnie grzywna sądowa w wysokości 5000 zł, to utrudnianie kontroli jest przestępstwem. Czyli sprawa skończy się w sądzie, który może nałożyć karę nawet 3 lat więzienia (art. 225 Kodeksu karnego) - precyzuje Jan Ruszkowski.

Pierwszy taki wyrok już zapadł. Sąd rejonowy w Krakowie ukarał mężczyznę za palenie w piecu centralnego ogrzewania węglem i drewnem miesiącem ograniczenia wolności i pracami społecznymi.

Warto pamiętać, że strażnicy miejscy mają też wsparcie technologiczne. - Mamy dwa drony. Ale one uzupełniają jedynie nasze działania. Latają w trudno dostępnych miejscach i dokumentują te, które strażnicy powinni sprawdzić – wyjaśnia rzecznik krakowskiej straży miejskiej.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

d156rdr
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d156rdr