Warszawska giełda ma siłę do zwyżki

Fatalne dane dotyczące amerykańskiej gospodarki popsuły nastroje inwestorów w
Warszawie tylko na krótko.

27.02.2009 16:54

Pod koniec sesji byki starały się skutecznie przechylić szalę na swoją korzyść. Ostatecznie na fiksingu uległy. Ich starania to dowód, że rynek ma dość spadków i czeka na niewielki choćby impuls, by pójść w górę.

Polska GPW

Warszawska giełda zaczęła dzień od spadku indeksów. WIG20 tracił na otwarciu ponad 1 proc. a WIG 0,75 proc. Sytuacja dość szybko jednak zaczęła się poprawiać, ale wydarzenia toczyły się bardzo dynamicznie. Po wyjściu wskaźników na plusy, sięgające nawet 1,5 proc., nadeszły informacje o spadku PKB w Stanach Zjednoczonych o 6,2 proc. w trzech ostatnich miesiącach ubiegłego roku. To znacznie większa skala recesji, niż się spodziewano. Pogorszenie nastrojów było więc oczywiste. Koniec dnia ponownie przyniósł poprawę atmosfery i indeksy zdołały przez moment znów wyjść na plus. Ostatecznie piątkowa sesja zakończyła się spadkiem indeksu największych spółek o 1,5 proc., a WIG stracił 1 proc. Jak na fatalne dane makroekonomiczne, to całkiem nieźle.

Giełdy zagraniczne

Czwartkowe notowania w Stanach Zjednoczonych znów charakteryzowały się sporą zmiennością. Optymizm z początku sesji dość szybko wyparował i indeksy szybko zaczęły tracić na wartości. Krótka walka popytu z podażą pod koniec dnia zakończyła się porażką byków. Dow Jones stracił ostatecznie 1,22 proc., kończąc na poziomie 7 182 pkt., a S&P zniżkował o niemal 1,6 proc., schodząc do niespełna 753 pkt. To dwunasta z kolei spadkowa sesja za oceanem. Takie serie w ciągu ostatnich miesięcy zdarzają się coraz częściej. Nie świadczy to najlepiej o stanie rynku oraz nastrojach inwestorów.

Sytuacja na rynkach azjatyckich była dość zróżnicowana. Ponad 4 proc. traciła giełda w Szanghaju. Nieco lepiej radził sobie Hang Seng, który zniżkował jedynie o 0,65 proc. Z kolei indeks giełdy japońskiej zanotował wzrost o 1,5 proc.

Inwestorzy na europejskich parkietach rozpoczęli handel w kiepskich humorach. Tylko na nielicznych giełdach indeksy były na plusie. Do tych wyjątków należała Praga i Moskwa. DAX tracił ponad 1,5 proc., a CAC niemal 2 proc. Z czasem jednak skala spadków powiększyła się do 2,5-3 proc. Informacje dotyczące amerykańskiej gospodarki nie spowodowały już większych zmian.

Waluty

Piątek przyniósł początkowo niewielkie osłabienie złotego w stosunku do głównych walut. Po okresie dużych wahań sytuacja pod koniec tygodnia nieco się uspokoiła. Może to wskazywać, że największe emocje na razie mamy za sobą, choć nie należy wykluczać, że zmiany na rynku znów przybiorą na sile. Ostatecznie dolar podrożał o zaledwie 1 grosz i na koniec dnia kosztował 3,68 zł. Euro dość niespodziewanie potaniało i około 16.30 można je było kupić za 4,66 zł (o około 2 grosze mniej, niż w czwartek). Najbardziej popularny wśród Polaków frank szwajcarski również spuścił z tonu i nieznacznie potaniał w stosunku do naszej waluty (można go było kupić za niecałe 3,15 zł.).

Podsumowanie

Wydaje się, że można mieć nadzieję, że z globalną i amerykańską gospodarką w szczególności w końcówce ubiegłego roku było już tak źle, że gorzej już być nie może. Dawka fatalnych informacji, spadających na inwestorów była w ostatnim czasie tak duża, że chyba nic nie jest w stanie pogorszyć ich nastrojów. Jeśli nie doszło do krachu na giełdach, to znaczy, że zwyżki cen akcji wcale nie są wykluczone. Pierwsza dekada marca często okazywała się dawać początek przynajmniej trwającemu kilka tygodniu odbiciu, a czasem nawet dłuższemu odwróceniu niekorzystnych tendencji. Może tak będzie i w tym roku.

Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)