Warszawska giełda mocniejsza tylko od Moskwy
Już mocno umiarkowana reakcja naszego parkietu na środowy silny wzrost indeksów za oceanem mogła nieco dziwić. Wstrzemięźliwość w reagowaniu na zewnętrzne impulsy to jednak w ostatnich dniach cecha naszych inwestorów.
08.07.2010 17:17
Jednak spadek indeksu największych spółek w końcowej części sesji, przy bardzo dobrych nastrojach na niemal wszystkich pozostałych parkietach i w Europie, i za oceanem, był zupełnie niezrozumiały. Można jedynie mieć nadzieję, że to dziwne zachowanie, poparte nieco większymi niż ostatnio obrotami, zostanie wkrótce „skorygowane”.
Polska GPW
Po dość słabym zachowaniu się naszego rynku w środę, dzisiejsza sesja zaczęła się także bez rewelacji. Szczególnie w kontekście wczorajszych wzrostów na amerykańskim parkiecie, przekraczających 3 proc. Indeks naszych największych spółek oraz wskaźnik szerokiego rynku zyskiwały dziś na otwarciu po niecałe 0,6 proc. mWIG40 rósł o ponad 0,8 proc., zaś sWIG80 o 0,4 proc. Pierwsze godziny handlu przyniosły niewielkie zmiany. Okresy poprawy nastrojów przeplatały się z wyraźnym osłabieniem. WIG20 trzymał się konsekwentnie powyżej 2340 punktów. Pomagały mu w tym zwyżkujące po około 1 proc. walory banków. Nieco większa była skala wzrostu papierów KGHM, Lotosu i PKN Orlen oraz PZU.
Po publikacji niezłych danych zza oceanu, dotyczących wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, nastąpił nieco bardziej wyraźny ruch w górę, jednak końcówka sesji była wręcz fatalna. Z zupełnie niezrozumiałych powodów WIG20 zaczął tracić na wartości. Najbardziej szkodziły mu zniżkujące akcje banków. Liderem w tym gronie były walory Pekao, przeceniane o ponad 1 proc. Skala spadku papierów BZ WBK i PKO była mniejsza, ale też działała na niekorzyść indeksu. W efekcie WIG20 stracił 0,1 proc. Pozostałe wskaźniki poradziły sobie nieco lepiej. WIG zwiększył swoją wartość o 0,25 proc., wskaźnik średnich firm zyskał 0,75 proc., a sWIG80 wzrósł o 0,7 proc. Obroty wyniosły 1,4 mld zł.
Giełdy zagraniczne
Byki z Wall Street odniosły w środę spektakularny sukces. Przekraczające 3 proc. wzrosty indeksów były największe od końca maja. Dotychczas zdarzające się co jakiś czas zrywy, podobne do wczorajszego, nie doprowadziły do zasadniczej zmiany sytuacji na rynku. Od ponad dwóch miesięcy kierunek trendu jest bardzo jasny i czytelny. Zasadnicze pytanie brzmi więc, czy tym razem możemy spodziewać się jego zmiany. Wydaje się to mało prawdopodobne, choć jest zbyt wcześnie, by formułować na ten temat bardziej zdecydowane sądy. Dotychczasowe spadki na giełdach mają niezłą podstawę fundamentalną w postaci wyraźnych sygnałów pogarszania się perspektyw gospodarczego wzrostu i rosnących zagrożeń.
Pojawiające się dynamiczne ruchy w górę podbudowane są jedynie emocjami i chęcią odreagowania spadków. I na razie kończą się niczym więcej niż chwilowym wybuchem optymizmu, dość szybko zresztą gaszonym. Tak stało się już w trakcie sesji wtorkowej. Wczorajsza przyniosła kontynuację byczej szarży, tym razem już bardziej skutecznej. W obecnej sytuacji sukcesem mogłoby być dotarcie S&P500 do niedawnego szczytu z 18 czerwca, położonego niecałe 60 punktów wyżej, niż indeks zdołał osiągnąć w środę.
Amerykański optymizm przeniósł się na niemal wszystkie parkiety azjatyckie. To „niemal” robi jednak pewną różnicę, dotyczy bowiem giełdy chińskiej, gdzie Shanghai B-Share zniżkował o niecałe 0,1 proc., zaś Shanghai Composite stracił 0,25 proc. To niezbyt dużo, jednak kontrast z ogólnoświatowym optymizmem jest wyraźny. Nikkei zwiększył jednak swoją wartość aż o 2,8 proc. W Hong Kongu i na Tajwanie zwyżka sięgała 1 proc.
Główne giełdy europejskie dość powściągliwie zareagowały na silne wzrosty na Wall Street. W Paryżu indeks zyskiwał na otwarciu 0,9 proc., w Londynie zwyżka sięgała 0,75 proc., zaś DAX rósł o 0,5 proc. W pierwszych godzinach handlu zmiany były niewielkie, jedynie FTSE podwoił skalę wzrostu. Pomogły mu nieco lepsze niż oczekiwano dane o wzroście produkcji przemysłowej. Ale DAX nie zareagował na bardzo dobre informacje o dynamice eksportu, przekraczającej 9 proc., podczas gdy spodziewano się zwyżki o 3,9 proc.
Na parkietach naszego regionu optymizm był przed południem nieco większy. Indeks w Budapeszcie zyskiwał 1,6 proc., w Bukareszcie i Pradze wskaźniki rosły po 1,2-1,3 proc. Jedynie moskiewski RTS spadał o 0,2 proc. Po południu wskaźniki na głównych giełdach ruszyły odważniej w górę. Motorem wzrostu były nieco lepsze, niż się spodziewano dane z amerykańskiego rynku pracy. Tuż po godzinie 16.00 CAC40 zyskiwał 1,7 proc. FTSE rósł o 1,6 proc., a DAX o 0,7 proc. Gwiazdą był węgierski BUX, zyskujący ponad 4 proc.
Waluty
Po środowych wahaniach dziś przed południem wspólna waluta trzymała się powyżej 1,26 dolara. Widać wyraźnie, że kurs euro reaguje wzrostem na poprawę sytuacji na giełdach. Było to dobrze widoczne między innymi wczoraj, gdy zniżkował w pierwszej części dnia w czasie spadków na europejskich parkietach, zaś po południu zdecydowanie rósł.
Złoty nieodmiennie pozostaje pod presją wydarzeń na rynkach zagranicznych. Efektem tego jest spora huśtawka notowań. W środę przed południem dolar zdrożał do 3,285 zł, zakończył dzień na poziomie 3,247 zł. Zaś dziś rano staniał o kolejne 3 grosze, docierając do niespełna 3,22 zł i powracając do poziomu sprzed prawie dwóch tygodni. Euro staniało z osiągniętego w środę poziomu 4,125 zł do 4,08 zł dziś przed południem, jednak do powrotu w okolice dołka z 21 czerwca sporo jeszcze brakuje. Wówczas wspólną walutę wyceniano na 4,01 zł. Opornie idzie odrabianie strat wobec franka. Co prawda staniał on z niemal 3,1 zł do 3,06 zł, jednak trudno liczyć na szybki powrót poniżej poziomu 3 zł. Chyba że szwajcarski bank centralny wróci do polityki osłabiania swej waluty poprzez interwencje na rynku.
Podsumowanie
Nasz parkiet od kilku dni nie grzeszący siłą w porównaniu z innymi giełdami, dziś w drugiej części dnia zachowywał się fatalnie i w sposób trudny do wyjaśnienia. Nasze indeksy spadały na przekór temu, co działo się i w Europie, i za oceanem. Nie pierwszy raz znaleźliśmy się w ogonie rynków naszego kontynentu. Dziś do spółki z giełdą moskiewską. Szkoda, że nie wzięliśmy przykładu z naszych bratanków. BUX zyskiwał ponad 4 proc., o czym my możemy tylko pomarzyć.
Roman Przasnyski
Gold Finance
| Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. |
| --- |