Wiara we wzrosty została podkopana
Po poniedziałkowej silnej przecenie dziś przyszedł czas na wytchnienie. Trudno jednak mówić o poważniejszym odreagowaniu. Nastroje wciąż nie są najlepsze i nie widać czynnika, który mógłby je poprawić.
18.08.2009 17:21
Po poniedziałkowej silnej przecenie dziś przyszedł czas na wytchnienie. Trudno jednak mówić o poważniejszym odreagowaniu. Nastroje wciąż nie są najlepsze i nie widać czynnika, który mógłby je poprawić.
Inwestorzy nie reagują na pozytywne informacje, widać więc, że ich nastawienie do rynku wyraźnie się zmieniło.
Polska GPW
Indeks największych spółek zaczął dzień od zwyżki o prawie 1,3 proc. i aż do wczesnego popołudnia nie zdołał wzbić się wyżej. Dobry start zawdzięczaliśmy niemal całej „wielkiej piątce”. Akcje KGHM zyskiwały nawet 2,4 proc., po około 2 proc. rosły też walory największych banków, ponad 1 proc. wyżej niż dzień wcześniej wyceniane były walory Telekomunikacji Polskiej. Presja podaży była wyraźnie widoczna i skala początkowych wzrostów powoli się zmniejszała, o agresywnej wyprzedaży trudno jednak mówić. Obroty nie były zbyt wielkie i handel toczył się bez większych emocji. Dopiero po publikacji danych dotyczących amerykańskiego rynku nieruchomości zrobiło się nerwowo. Choć liczba rozpoczętych budów i wydanych zezwoleń na budowę była tylko nieznacznie niższa niż się spodziewano, WIG20 przez moment znalazł się pod kreską. Tak nerwowa reakcja nie świadczy najlepiej o kondycji byków. Tym bardziej, że dane nie zrobiły żadnego wrażenia na giełdach europejskich. Co prawda indeks na minusach przebywał dość krótko, ale złe
wrażenie pozostało. Nastroje inwestorów były dość zmienne, co widać po akcjach banków. Pod koniec dnia po sporych zwyżkach notowań Pekao oraz PKO nie zostało ani śladu i dopiero na samym finiszu odrobiły straty. Ostatecznie indeks największych spółek zwiększył swoją wartość o 1,16 proc., a WIG zyskał 0,84 proc. Nieco gorzej niż ostatnio zachowywał się wskaźnik średnich spółek, zyskując zaledwie 0,11 proc. sWIG80 zwyżkował o 0,76 proc. Obroty wyniosły 1122 mln zł.
Giełdy zagraniczne
Trwająca od dwunastu sesji konsolidacja amerykańskich indeksów skończyła się dość gwałtownym ruchem w dół. S&P500 zniżkował wczoraj o 2,43 proc., Dow Jones o 2 proc., a Nasdaq o 2,75 proc. Skala spadków była największa od ponad sześciu tygodni. Z technicznego punktu widzenia nic wielkiego jeszcze się nie stało, ale wrażenie jest mocno niekorzystne. Tym bardziej, że spadek nie miał jakiejś wyraźnej przyczyny w złych danych gospodarczych. Po prostu przyszedł czas na spadki.
Giełdy azjatyckie odpoczywały dziś po poniedziałkowych silnych zniżkach. Tylko na Tajwanie indeks spadł o 2 proc., a giełda w Dżakarcie zanotowała prawie 3 proc. zniżkę. Na pozostałych parkietach było znacznie lepiej. Nikkei zwiększył swoją wartość o 0,16 proc., ale nie poprawiło to zbyt mocno sytuacji tego indeksu. Wskaźnik straszącej inwestorów od kilku dni giełdy w Szanghaju wzrósł o prawie 1,6 proc. Z pewnością nie oznacza to jednak końca emocji na tym rynku. O niemal 2 proc. zwyżkował też indeks BSE30 w Bombaju.
Główne giełdy europejskie zaczęły dzień od niewielkich zwyżek, sięgających około 0,5 proc. i do południa niemal nie zmieniały swej wartości. Sytuacji nie poprawił nawet znacznie lepszy niż oczekiwano odczyt wskaźnika nastrojów niemieckich inwestorów. Znacznie większy optymizm panował na giełdach naszego regionu, ale i tu zwyżki nie porażały swoją skalą. Liderem był węgierski BUX, który zyskał prawie 2 proc., zwyżki na pozostałych parkietach nie przekraczały 1 proc. Skala odbicia po wczorajszej przecenie nie była więc imponująca.
Waluty
Niewielka poprawa sytuacji na giełdach pomogła nieco wspólnej walucie, która zyskiwała wobec dolara. Do południa jednak wahania były niewielkie. Euro wyceniano na poziomie 1,41 dolara. Dość spokojnie było też na naszym rynku walutowym. Złoty nieznacznie się umacniał. Największy ruch miał miejsce wczoraj wieczorem, gdy złoty zyskał do dolara około 5 groszy. Dziś za „zielonego” płacono 2,95 zł. Euro wyceniano na 4,16 zł, o grosz taniej niż wczoraj. Tu jednak wahania w ciągu dnia były nieco większe, zmiany sięgały 2 groszy. Franka można było kupić po 2,74 zł.
Podsumowanie
Mizerna skala odreagowania poniedziałkowych dużych spadków nie świadczy najlepiej o sile rynku. Wszystko skazuje na to, że korekta jeszcze trochę potrwa. Niewielkie obroty świadczą jednak, że inwestorzy nie są przekonani, w jakim kierunku rozwinie się sytuacja. Oczy jak zwykle zwrócone są na Wall Street i stamtąd należy wypatrywać rozstrzygnięcia.
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance