Wigilijna harówka w marketach
W polskiej tradycji świętowanie Bożego Narodzenia zaczyna się dniem Wigilii, która już od wczesnych godzin jest czasem przygotowania do uroczystego wieczoru
23.12.2013 | aktual.: 23.12.2013 12:03
25 i 26 grudnia, czyli święta Bożego Narodzenia, i 1 stycznia to dni ustawowo wolne od handlu. Gdyby sklep został otwarty, to handlować w nim może tylko właściciel lub osoba zatrudniona na umowę zlecenie. Jednak dla Polaków tak naprawdę najważniejszym dniem jest pełna magii Wigilia. Problem w tym, że Kodeks pracy nie przewiduje dnia wolnego w Wigilię Bożego Narodzenia. Oznacza to, że dla wielu osób jest to normalny dzień pracy, szczególnie bolesny dla pracowników handlu. Wielu z nas jest tak zajętych sprawami zawodowymi i osobistymi, że z zakupem wigilijnego karpia czy prezentów dla najbliższych czekamy do ostatniej chwili. Sprawia to, że właściciele i zarządcy sklepów nie chcą zrezygnować z zysków, jakie przynoszą im spóźnieni zakupowicze. Gapiostwo i niezorganizowanie jednych prowadzi do tego, że pracować na pełnych obrotach muszą inni. Na niepotrzebnym przedłużaniu pracy w tym dniu cierpią pracownicy wielu marketów. Po wyjściu ostatniego klienta porządkują jeszcze sklep, muszą rozliczyć się z pieniędzy i
dopiero wykonaniu wszystkich tych czynności wychodzą z pracy. Bywa więc, że do domu docierają o godzinie 19, a nawet 20. Solidarność od dawna przypomina, że przedłużanie godzin handlu w Wigilię do godz. 17 czy nawet 18 nie przekłada się na większe zyski sklepów. Postulaty związków, choć powoli, docierają do niektórych przedstawicieli branży handlowej. Nie wszyscy jednak wykazują dobrą wolę. O tym właśnie rozmawiamy z Markiem Lewandowskim, rzecznikiem prasowym, Przewodniczącego KK NSZZ "Solidarność"
*Polecamy: * Prezent od szefa – krótsza praca w Wigilię
- Czy Wigilia nie powinna być dniem wolnym od pracy?
- Oczywiście że tak, ale na początek wystarczy, gdy skończy się o 14.00. Nie wszyscy mogą w ten dzień nie pracować, ale z całą pewnością handel można zdecydowanie ograniczyć.
- Jednak czy ma sens skracanie pracy w Wigilię, przecież to i tak swojego rodzaju "mydlenie oczu"?
- Mydleniem oczu jest teza, że ograniczanie handlu w niedzielę i święta doprowadzi do katastrofy w branży. My i tak mamy tyle pieniędzy ile mamy, i w większości wydajemy je na konsumpcję. Wprowadzenie zakazu handlu w święta miało wywrócić nasze PKB, a nic się takiego nie stało. Jeśli w niedzielę sklepy będą zamknięte, inaczej będziemy organizować swojej zakupy. Osoby, które mówią, że wygodnie im robić zakupy w niedzielę, bo dużo pracują i nie mają czasu, muszą pamiętać, że ich wolność i wygoda odbywa się kosztem wolności innej osoby, która zamiast być w tym dniu z dziećmi, z rodziną musi siedzieć na kasie. Wolność jednej osoby nie może się odbywać kosztem wolności innej. Tam gdzie się da, trzeba to ograniczać.
- Dlaczego szefowie nie chcą się zgodzić na danie wolnego w Wigilię? A może nie mogą?
- Z chciwości. Płacą pracownikom tak mało, że i tak wyjdą na swoje. A to że niszczy to innym życie rodzinne, to już ich nie obchodzi. Jest tak duże bezrobocie, że mogą robić co chcą.
- W jaki sposób w dniu Wigilii my sami możemy wpłynąć na ulżenie w pracy osobom zatrudnionym w sklepach?
- Po pierwsze musimy wykazać trochę empatii. Tam na "kasach" siedzą również matki i ojcowie, na których czekają w domach dzieci. Musimy mieć tego świadomość i tak organizować swoje zakupy, aby je jak najszybciej skończyć. Po drugie potrzebne są też ograniczenia administracyjne, a więc ustawowe ograniczenie pracy np. do 12.00.
ml,MA,WP.PL