Woda kolońska to dzieło Włocha, ale wielkie pieniądze zrobili na niej Niemcy
Przedsiębiorczy rywale włoskiego prefumierza uczynili z wody kolońskiej produkt nie tylko dla arystokracji, ale również dla mas.
Johann Maria Farina - portret z XVIII wieku.
Za ojca wody kolońskiej uznaje się Giovianniego Marię Farinę, który przyjechał z rodzinnego miasteczka Santa Maria Maggiore we Włoszech do Kolonii. To tam w 1709 r. założył pierwszą fabrykę produkującą nowy - jak na ówczesne realia - specyfik. Samą recepturę swoich perfum, którym nazwę nadał na cześć nowego miejsca zamieszkania, opracował kilka lat wcześniej. To, czym różnił się zapach Johanna Marii Fariny (bo tak z czasem zaczęto i nim pisać) od innych wytwarzanych na początku XVIII wieku, była lekkość i świeżość. Inne perfumy z tej epoki miały przeważnie ciężkie zapachy, bazujące na olejku cynamonowym, drzewie sandałowym i piżmie.
Butelka wody kolońskiej z fabryki J.M. Fariny i dołączana do niej instrukcja.
Pierwotnie Johann Maria Farina sprzedawał wodę kolońską w długich, smukłych butelkach o pojemności 8 uncji (czyli około 0,22 litra). Z czasem zaczął wprowadzać opakowania o połowę mniejsze. To właśnie one cieszyły się największą popularnością. W 1760 r. płaciło się za nie 8 talarów lub 9 guldenów. Kolejnym krokiem było wprowadzenie do sprzedaży opakowań zbiorczych, zawierających 4, 6, 8, 12 i 18 buteleczek.
Farina sygnował swoje wyroby znakiem czerwonego tulipana, który miał świadczyć o autentyczności wody kolońskiej. Dołączał też do każdej flaszeczki dokument potwierdzający autentyczność oraz zawierający wskazówki stosowania. Początkowo woda kolońska służyła bowiem do... usuwania nieświeżego oddechu i zapobiegania chorobom oraz stosowana była doustnie. Dopiero dekrety Napoleona, który na zajętych terenach nakazał by skład wszystkich mikstur leczniczych była podawany do publicznej wiadomości, sprawił, że z instrukcji zniknęły informacje o leczniczych właściwościach.
Królewski patent wystawiony J.M. Farinie przez brytyjską królową Wiktorię w 1837 r.
W pierwszych latach od otwarcia fabryki, Farina sprzedawał swoją wodę toaletową głównie w Kolonii i jej okolicach oraz we Frankfurcie. W latach 1730-1739, dostarczał już całkiem pokaźne ilości, bo 3700 butelek "Eau de Cologne", do kilkudziesięciu klientów. Nie brakowało wśród nich koronowanych i szlachetnie urodzonych głów, by wspomnieć króla Francji Ludwika XV, cesarzową Austrii Marię Teresę czy Fryderyka Wilhelma I, władcę Prus. Dzięki temu produkt szybko zyskał rozgłos w całej Europie.
Butelka po wodzie kolońskiej 4711 z pierwszych lat produkcji.
Po latach sukcesów u schyłku XVIII wieku, gdy produkcję wody kolońskiej kontynuowali spadkobiercy Fariny, wyrósł im poważny przeciwnik. Był nim Wilhelm Muhlens - Niemiec, który również w Kolonii stworzył konkurencyjny zapach. Z czasem jego firma wykreowała znaną dziś na całym świecie markę 4711, nieodłącznie kojarzoną z wodą kolońską. Może dlatego, że przedsiębiorczy rywale rodziny Fariny uczynili z wody kolońskiej produkt nie tylko dla arystokracji, ale również dla mas.
Mieli poza tym jeszcze jeden atut w ręku - legendę, która pomogła zbudować silną i rozpoznawalną markę. Jest w niej mnich, tajemnicza formuła i francuski żołnierz, prawdziwe fakty nie są już jednak tak romantyczne. Historia firmy Muhlensa to m.in. fałszywy kontrakt, spór o nazwę i przejęcia przez wielkie koncerny.
XIX-wieczna ulotka reklamowa pokazująca dom J.M. Fariny
Czerwony tulipan do dziś jest logiem firmy należącej do ósmego już pokolenia potomków Włocha. W tym samym domu, gdzie zaczynał, mieści się dzisiaj muzeum zapachów, w którym można powąchać wiele intrygujących woni i zobaczyć, jak w XVIII wieku wyglądała produkcja wody kolońskiej. Na fasadzie domu umieszczony jest także napis, upamiętniający założenie fabryki przez Johanna Marię.
Kolonia, nowe rodzinne miasto rodziny Fariny, nie zapomniała o jego wkładzie w rozwój sztuki perfumiarskiej. Figura ojca wody kolońskiej zdobi, razem z innymi zasłużonymi postaciami historycznymi, elewację ratuszowej wieży. Jego imię nosi także jedna z ulic miasta.
Reklama wody kolońskiej 4711 na dworcu głownym w Kolonii.
Współcześni lepiej niż znak czerwonego tulipana Fariny znają butelki z wodą kolońską opatrzone złotym numerem 4711 na tle bremeńskiego błękitu. To marka, która przed pięciu laty została uhonorowana prestiżowym tytułem "Marki stulecia" przez Deutsche Standards - organizację promująca niemieckie firmy (przyznawany jest najbardziej udanym produktom niemieckim i markom z długoletnia tradycją i niezwykłą historią). I to logo dominuje w Kolonii. Nawet podróżnych, przyjeżdżających na dworzec, wita wielka świetlna reklama.
Dom przy Glockengasse, gdzie mieściła się fabryka W. Muhlensa, a dziś jest firmowy sklep.
Dzieje "4711 Echt Kölnisch Wasser", bo taka jest właściwa nazwa tej wody toaletowej, zaczynają się w 1792 r. To wtedy, jak głosi romantyczna opowieść, mnich z zakonu kartuzów ofiarował Wilhelmowi Muhlensowi, młodemu kupcowi i przedsiębiorcy skromny prezent ślubny. Podarkiem była sekretna formuła _ aqua mirabilis _, czyli cudownej wody. Po ślubie rzutki Wilhelm Muhlens otworzył w Kolonii przy Glocknegasse manufakturę, w której bazując na recepturze od mnicha zaczął wytwarzać eliksir, służący jako napój zdrowotny.
Dzieje Wilhelma przed tym czasem są słabo znane. Wiadomo, że pochodził z Troisdorfu i miał sześcioro rodzeństwa.
Tkanina przedstawiająca scenę oznaczania domu W. Muhlensa.
Dwa lata później, gdy do Kolonii wkroczyli żołnierze rewolucyjnej Francji, dowodzący wojskami generał nakazał ponumerowanie wszystkich domów w mieście, co miało ułatwić Francuzom orientację i znalezienie kwater. Dom, gdzie miał swój zakład Muhlens otrzymał numer 4711. Scena przedstawiająca francuskiego wojaka oznaczającego budynek jest wykorzystywana przez producenta "Echt Kölnisch Wasser". Pamiątkowa tablica zdobi filar odbudowanego po II wojnie światowej budynku, gdzie na parterze ulokowana jest firmowa perfumeria.
Kieszonkowe pojemniki na wodę kolońską ze znakiem 4711 z 1913 r.
Sama nazwa 4711 nie została jednak nadana produktowi Wilhelma Muhlensa od razu. Po raz pierwszy pojawiła się jako numer domu przy okazji reklamy w gazecie w 1807 r. Jako znak towarowy i markę zarejestrował ją dopiero w 1875 r. wnuk Wilhelma - Ferdynand Muhlens.
Wcześniej Wilhelm miał sporo kłopotów natury prawnej. Przyczyną była transakcja zawarta z niejakim Carlo Fariną, od którego w 1803 r. kupił prawa do używania nazwy ,,Farina". Wkrótce okazało się, że Carlo Farina nie był spokrewniony z Johannem Marią i po prostu oszukał Muhlensa. Sprawa trafiła do sądu, który po wieloletnich sporach uznał, że Wilhelm nie ma prawa używać nazwy Farina, a umowa z Carlo jest nieważna.
Rodzina Muhlensów znalazła jednak sposób na to, by dalej posługiwać się bardzie renomowanym nazwiskiem. W 1832 r. wciągnęli do spółki jeszcze innego Farinę, pochodzącego z Moratara w Lombardii. Włoch został wspólnikiem, a jego rola w firmie polegała na doglądaniu produkcji i pracach biurowych.
Prawdziwy przełom w rozwoju firmy Muhlensa nastąpił niezależnie od perturbacji z nazwą. W 1820 r. Niemiec zaczął rozlewać swój produkt do butelki nowego typu - sześciokątnej. Miało to rewolucyjne znaczenie dla sposobu pakowania i transportu. Wcześniejsze wysokie flakony, których używał Farina, trzeba było przewozić w pozycji leżącej. Nowe butelki Muhlens mógł pakować na stojąco, co dało dużą oszczędność przestrzeni także w magazynach. Poza tym była łatwiejsza w użyciu dla klientów.
Również wówczas zaprojektowana została etykieta perfum, której główne elementy zachowały się do dzisiaj. A są nimi: złoty numer 4711 i tło w kolorze bremeńskiego błękitu, co w zamyśle projektanta miało nadać perfumom dystyngowany wygląd.
Nagrody dla wody 4711 z wystaw światowych z lat 1862-1900.
Światowego sukcesu marka 4711 posmakowała na przełomie wieku XIX i XX, gdy uhonorowano ją licznymi nagrodami. W latach 20. ubiegłego stulecia firma, oprócz swojego sztandarowego produktu, wprowadziła kilka nowych zapachów, które zyskały międzynarodową renomę.
W 1921 r. firma Muhlensów zaoferowała klientom "Toscę". W tym samy czasie Chanel wypuścił na rynek swoją legendarną kompozycję Chanel No 5. Były to wówczas jedne z najlepiej sprzedających się perfum na świecie.
Ten automat za 10 fenigów pozwalał na spryskanie się wodą kolońską.
Sukces i popularność wody 4711 zapewne wynika też z tego, że potomkowie Wilhelma Muhlensa postanowili dotrzeć do masowego klienta. Ich perfumami można było się cieszyć nie kupując całego flakonu. Biedniejsi mogli sobie zafundować miły zapach za zaledwie 10 fenigów. Wystarczyło skorzystać ze specjalnego automatu, który aplikował psiknięcie.
Z kolei w czasie II wojny światowej dużą ilość wody kolońskiej zakupiła niemiecka Kriegsmarine. 4711 miał zniwelować przykre zapachy na pokładach u-boatów, gdzie ze względu na ciasnotę i skromne zapasy wody, częste kąpiele załogi były wykluczone. Podobno marynarze łodzi podwodnych nie szafowali jednak zbytnio perfumami, bo woleli je po skończonych rejsach zabrać do domu jako prezenty dla żon, narzeczonych i matek.
W firmowym sklepie przy Glocknegasse dziś woda kolońska płynie bez przerwy.
Firma produkująca wodę kolońską i inne perfumy należała do rodziny Muhlensów aż do 1994 r. Wtedy została wykupiona przez koncern Wella. Kolejna dekada przyniosła następną zmianę właściciela - Wella została przejęta przez konkurenta na rynku kosmetycznym - amerykański koncern Procter & Gamble. Amerykanie nie nacieszyli się jednak długo z posiadania historycznej marki. Już w 2006 r. wystawili 4711 i kilka innych lokalnych brandów na sprzedaż.
Zainteresowanych było kilku, ale ostatecznie produkcję wody kolońskiej 4711 kupiła, pochodząca z tego samego landu (Nadrenii-Westfalii), firma Mäurer & Wirtz z Akwizgranu (także z bogatą historią sięgającą początków 1845 r.).