Woda zbiera się na ścianach. Twierdzą, że są ofiarami przekopu Mierzei
Niektórym mieszkańcom Nowakowa przekop Mierzei Wiślanej nie kojarzy się dobrze. W wyniku sztandarowej inwestycji rządu PiS muszą teraz walczyć o pokrycie kosztów szkód, które miały - według nich - spowodować prace nad rzeką. WP Finanse odwiedziły wieś pod Elblągiem, żeby porozmawiać z mieszkańcami.
03.08.2024 | aktual.: 03.08.2024 09:25
Nowakowo to wieś położona pod Elblągiem, w kierunku na Tolkmicko. Można do niej dojechać autem. Kilka razy w ciągu dnia jeżdżą też autobusy z Elbląga. Jeśli nie mamy auta i połączenia komunikacji miejskiej, możemy podjechać autobusem z centrum miasta do Rubna i przejść ponad 2 km piechotą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kierując się w stronę wsi, trzeba pokonać ponad stumetrowy most, który powstał w trakcie drugiego etapu projektu "Budowy drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską", czyli przekopu Mierzei Wiślanej. Również w ramach tego kontraktu, na rzece Elbląg wykonywana była obudowa brzegów na odcinku o długości około 10,4 km i roboty czerpalne na odcinku 3,8 km. Inwestycja realizowana była przez Budimex.
Mieszkańcy Nowakowa już w trakcie prac zauważyli pęknięcia na ścianach swoich domów. Byli oni informowani wcześniej o zagrożeniu. Przedstawiciele firmy dokumentowali stan budynków przed startem prac. Robili za zgodą właścicieli domów zdjęcia m.in. ścian.
- Koryto rzeki determinowało lokalizację inwestycji. Wpływ na nieruchomości usadowione na specyficznych gruntach, jakie występują na Żuławach, w szczególności przy korycie rzeki, jest bardzo złożony i każda ingerencja może mieć swoje skutki - informuje WP Finanse dyrektorka Biura Komunikacji i PR Budimeksu Martyna Wróbel.
Most obraca się pół godziny
Pojechaliśmy do Nowakowa, żeby zobaczyć stan budynków i porozmawiać z mieszkańcami. W drodze na miejsce spotkania trafiamy akurat na moment zamknięcia mostu nad rzeką Elbląg. W trakcie obrotu przeprawa zostaje wyłączona z użytku na około pół godziny.
Za nami utworzył się mały korek. Część kierowców wyszła z aut, żeby przeczekać zamknięcie, zapalić papierosa, albo porozmawiać przez telefon. W tym czasie rzeką przepłynęło kilka mniejszych jednostek w stronę Zalewu Wiślanego z Elbląga.
Według mieszkańców problemy w związku z budową zaczęły się praktycznie od razu. Pierwsze widoczne uszkodzenia budynków miały pojawić się już w 2023 roku. Mieszkańcy zgłaszali je na bieżąco pracownikom Budimeksu.
Jak mówi WP Finansom mieszkanka wsi pani Monika, początkowo komunikowała się z jednym z kierowników budowy, który najpierw miał poprosić o wycenę szkód i zapowiedzieć, że firma opłaci koszty. Następnie poproszono ją o przygotowanie pisma, które przekazano Budimeksowi. Ostatecznie firma odrzuciła roszczenia kobiety. Nie zgadza się ona z tą decyzją.
- Nikt z nas, jak tu stoimy, nie dostał żadnych pieniędzy. To są po prostu kłamstwa - twierdzą mieszkańcy.
W odpowiedzi na roszczenia mieszkańców Martyna Wróbel z Budimeksu wyjaśnia, że jedyną wiążącą procedurą kontaktu z nimi jest ta stosowana obecnie. Polega ona na przekazywaniu roszczeń dotyczących szkód za pomocą biura budowy, które to następnie zostaje przekazane ubezpieczycielowi budowy.
- To on dysponuje rzeczoznawcami zajmującymi się profesjonalnie wycenami szkód - wyjaśnia proces zgłaszania szkód przedstawicielka Budimeksu.
Alicja Skowroda mieszka w domu nad rzeką, w bliskim sąsiedztwie mostu. Pokazuje nam uszkodzenia, które miały powstać w wyniku prac prowadzonych przez Budimex.
Źródło: WP Finanse
Pęknięcia w domu mieszkanki Nowakowa
Źródło: WP Finanse
Pęknięcia w domu mieszkanki Nowakowa
Źródło: WP Finanse
Pęknięcia w domu mieszkanki Nowakowa
Źródło: WP Finanse
Pęknięcia w domu mieszkanki Nowakowa
Źródło: WP Finanse
Pęknięcia w domu mieszkanki Nowakowa
Źródło: WP Finanse
Pęknięcia w domu mieszkanki Nowakowa
Po ostatnich ulewach, według mieszkanki Nowakowa, w wyniku pęknięć, zalało jej dom. W ubiegłym roku wymieniała drzwi, które w tej chwili są już uszkodzone i do naprawy. Od wody "puchną" panele. Choć od kilku dni nie padało, to wciąż widać ślady i zacieki na ścianach po ulewach, które miały miejsce pod koniec lipca. Kobieta złożyła już dokumenty i czeka na wycenę szkód.
Mieszkająca kilkaset metrów dalej Wiesława Cios, której dom również położony jest przy rzece, pokazuje nam zniszczenia, do jakich miało dość w takcie prac związanych z przekopem Mierzei Wiślanej. Podobnie, jak w przypadku jej sąsiadki, na suficie i ścianach widać pęknięcia. W wyniku inwestycji jej dom miał też osiąść w stronę rzeki. Dodatkowo, jak twierdzi, po zabetonowaniu brzegu woda nie ma jak spływać i zalewa mieszkance Nowakowa ogród.
Wiesława Cios twierdzi, że Budimex nie chce jej pokazać dokumentacji zdjęciowej, którą zrobił przed pracami. Rzeczoznawca uznał natomiast, że pęknięcia pod ścianą mogły powstać wcześniej, ponieważ nie zrobiono zdjęć za meblem.
Jak wyjaśnia Martyna Wróbel, Budimex nie posiada dokumentacji zdjęciowej, ponieważ została ona przekazana ubezpieczycielowi, który wraz z rzeczoznawcą dokonuje oceny stanu faktycznego.
Zdaniem mieszkańców negatywny wpływ na ich domy miały nie tylko same prace nad brzegiem rzeki, ale także sam fakt dużego natężenia ruchu ciężkich pojazdów. Te bowiem w trakcie prac regularnie poruszały się po Nowakowie. Zdaniem Budimeksu nie było możliwości uniknięcia szkód.
- W wyniku pracy sprzętu ciężkiego, niezbędnego do realizacji tego zadania, istnieje ryzyko wystąpienia tego typu drobnych uszkodzeń pobliskich zabudowań, dlatego też budowa posiada stosowne ubezpieczenia, które mają odpowiadać na tego typu sytuacje - wyjaśnia WP Finanse Martyna Wróbel.
I jak dodaje:
Przy realizacji tego zadania na bieżąco prowadzono monitoring drgań, by nie przekroczyć wartości normowych. Staraliśmy się również, o ile to było możliwe, maksymalnie ograniczyć technologie wprowadzające wstrząsy i zredukować czas uciążliwych prac do niezbędnego minimum - dodaje.
Mieszkańcy, z którymi rozmawiamy, zdają się zniechęceni całą sytuacją. Uważają, że im bliżej było końca inwestycji, tym bardziej kontakt z Budimeksem stawał się utrudniony. Jest to dla nich zaskoczeniem, ponieważ w trakcie prac nie było żadnych problemów z komunikacją. Z drugiej strony firma w komunikatach podkreśla swoją otwartość do rozmów.
Faktem jest, że domy mają uszkodzenia, a skalę problemu ma pokazywać, według mieszkańców, liczba złożonych wniosków. Do Budimeksu wpłynęło 15 zgłoszeń, dotyczących krótkiego odcinka realizowanych prac o długości około kilometra (czyli 10 proc. długości prac).
Mieszkańcy Nowakowa skarżą się na przekop Mierzei Wiślanej
W Nowakowie inwestycja budzi mieszane uczucia. Mieszkańcy wsi nie do końca rozumieją samą koncepcję mostu obrotowego, który nie należy do typowych rozwiązań. W Polsce działa kilka takich obiektów - m.in. w Giżycku, Rybnie czy na Wolinie. Ten pod Elblągiem jest najdłuższy w Polsce.
Mieszkańcy, z którymi rozmawiamy, śmieją się, nazywając go "najdłuższym bublem w Polsce". Z drugiej strony jednak w okolicy widać pewne ożywienie turystyczne. Ale sam most bywa problematyczny. Zdarzały się też, według mieszkańców, problemy z jego działaniem.
Co na to lokalne władze?
- Należy mieć na uwadze, że przy tego typu specyficznych konstrukcjach, sytuacje awaryjne mogą się zdarzać, szczególnie w początkowym okresie eksploatacji. Wszystkim nam zależy na jak najszybszym rozwiązywaniu problemów technicznych w celu efektywniejszego wykorzystanie obiektu dla ruchu kołowego i żeglugi - mówi WP Finanse rzeczniczka Urzędu Morskiego w Gdyni Magdalena Kierzkowska.
Kolejną kością niezgody są godziny zamknięć mostu, które nie do końca podobają się wszystkim mieszkającym w Nowakowie. W tej sprawie odbyło się w lipcu spotkanie.
Przy wskazywaniu nowych godzin zostały wzięte pod uwagę zarówno zgłoszenia ze strony armatorów, jak i te przekazane przez przedstawicieli władz samorządowych podczas spotkania - przekazuje WP Finanse Magdalena Kierzkowska.
I podkreśla, że w przeciwieństwie do starego mostu pontonowego, pod nowym, bez konieczności otwarcia, przechodzić mogą wszystkie jednostki do pięciu metrów wysokości. Dodatkowo most nie jest otwierany, jeżeli żadna jednostka powyżej pięciu metrów na to nie oczekuje.
Michał Krawiel, dziennikarz WP Finanse i money.pl