Wojna o opłaty za używanie kart
Dlaczego w mniejszych sklepach nie można płacić za zakupy plastikowym pieniądzem? Bo hamulcem dla właścicieli tych punktów są wysokie koszty wprowadzenia takiego udogodnienia.
23.03.2009 07:42
Są one w naszym kraju kilkakrotnie wyższe niż w innych europejskich państwach.
Na wniosek eurodeputowanej ze Śląska, Genowefy Grabowskiej, sprawą zajęła się Komisja Europejska. Liczy ona, że UE nakaże obniżenie tych opłat w Polsce, tak jak niegdyś zmusiła do obniżenia opłat za roaming, czyli połączenia na telefony komórkowe z zagranicy.
Koszty, jakie ponoszą sklepy lub punkty usługowe przy obsłudze naszych kart sprawiają, że jedne odmawiają przyjęcia plastikowego pieniądza lub ustalają stosunkowo wysokie limity, przy których można ich używać, a inne przenoszą koszt na klienta i w takich sklepach płacimy więcej. Na to nie mogą sobie pozwolić sprzedawcy paliw, między którymi trwa wojna cenowa i wysokie koszty obsługi kart muszą brać na siebie. Dlatego Polska Izba Paliw Płynnych zaalarmowała europosłankę Genowefę Grabowską. O jakich kosztach mowa?
Posłanka policzyła, że prowizje od obsługi płatności kartami kredytowymi w Polsce wynoszą 1,3-1,7 proc. od transakcji brutto za paliwa, aż do 3 proc. za inne dobra konsumpcyjne. Dodatkowo niektórzy dzierżawcy terminali co miesiąc wnoszą opłatę za dzierżawę w wysokości od 40 do 100 zł. Przykładowo, American Express rozlicza co prawda transakcje bez pośredników, ale prowizje od tych transakcji ma jednak zdecydowanie wyższe. Wynoszą 2,4-3,5 proc. dla stacji benzynowych, a dla większości małych firm nawet 4-5 proc.
_ Natomiast prowizje w krajach tzw. starej Unii są znacznie niższe i wynoszą np. w Niemczech od 0,4 do 0,9 proc. za paliwa _- argumentuje posłanka Grabowska.
Mimo, że w ciągu ostatnich lat doszło już do pewnych obniżek tzw. opłaty interchange, handlowcy wciąż uważają, że nadal są zbyt wysokie. Dlatego my, klienci, nie możemy nadal w wielu punktach, płacić kartą bo tracibibyśmy na tym na równi ze sprzedawcą.
_ Właściciele niewielkich punktów handlowych i usługowych wolą zrezygnować z części klientów, niż ponosić dodatkowe koszty _- mówi dr Michał Macierzyński z portalu Bankier.pl.
Większe sklepy z płatności kartami nie mogą zrezygnować. Odbijają więc sobie koszty na klientach. Według Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, zrzeszającej największe zagraniczne sieci handlowe działające w Polsce, na skutek wysokich opłat \"interchange fee\" ceny w hipermarketach rosną o około 0,5 proc, a w sklepach z odzieżą - o 1,4 proc.
POHiD wyliczył, że przeciętnie konsument robiący zakupy w hipermarkecie mógłby zaoszczędzić nawet do około 100 zł rocznie, gdyby nie ponosił kosztów opłat interchange wliczonych zwykle w cenę towarów.
_ W niektórych państwach, takich jak Dania, Holandia, Norwegia, Finlandia czy Luksemburg, gdzie funkcjonują inne niż Visa i MasterCard systemy, opłata interchange nie jest w ogóle pobierana _- zauważa Małgorzata Cieloch z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
W Polsce rocznie interchange przynosi bankom ponad 400 mln zł zysku, dlatego z tej opłaty nie zrezygnują dobrowolnie.
Problem trafił już do Komisji Europejskiej. \"W nawiązaniu do polityki konkurencji i ochrony praw konsumenta w Unii Europejskiej, zwracam się do Komisji Europejskiej z prośbą o wyjaśnienie dysproporcji (prowadzących moim zdaniem do nierównego traktowania) występujących pomiędzy poszczególnym krajami Unii Europejskiej w zakresie pobieranych przez banki prowizji od obsługi płatności dokonywanych kartami kredytowymi\" - napisała do Komisji Europejskiej eurodeputowana Genowefa Grabowska.
Obawia się ona, że banki - a opłaty na ich rzecz stanowią 90 proc. prowizji związanej z obsługą kart - ustalą wspólnie wysokość opłaty interchange. _ Dlatego zwróciłam się do Komisji o wyjaśnienie, czy nie nastąpiło w tym przypadku naruszenie zasad uczciwej konkurencji oraz pogwałcenie praw polskich konsumentów _- mówi posłanka Grabowska.
Nie jest pierwszą, która zwraca uwagę na problem. O obniżenie opłaty zabiegał także Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a także podobne urzędy w Wielkiej Brytanii, Włoszech i Hiszpanii. Komisja Europejska, która nie znalazła uzasadnienia dla wysokich opłat, nakazała stopniowe obniżanie prowizji. Bywało, że żądała też, by opłata interchange została oparta na rzeczywistych, możliwych do udowodnienia, kosztach, a banki - by obowiązkowo informowały sprzedawców o jej wysokości.
Obniżki mogą być dość radykalne, bo dla kart kredytowych przy płatnościach na obszarze UE mają wynieść docelowo maksymalnie 0,7 proc. wartości transakcji, a dla kart debetowych maksymalnie 28 eurocentów.
Jeśli KE zmusi do tego banki i agentów rozliczeniowych działających w Polsce, można się spodziewać, że do małych sklepów będziemy mogli chodzić tylko z kartą.
POLSKA Dziennik Zachodni
Beata Sypuła