Wojskowa stocznia wstanie z kolan jak Autosan. Przepłacili 40‑krotnie
Kompromitacja w sprawie ratowania upadłej spółki Autosan to tylko czubek góry lodowej. Jeszcze więcej pieniędzy MON i Polska Grupa Zbrojeniowa utopią w Stoczni Marynarki Wojennej. Tego bankruta można było kupić za 5,7 mln, ale MON i PGZ postanowiły wejść "na bogato", czyli za 224 miliony złotych - ujawnia były pracownik PGZ.
25.08.2017 | aktual.: 09.04.2018 15:57
- Ostrzegałem przed zakupem Autosanu, ale to było polecenie z góry. To samo czeka Stocznię Marynarki Wojennej w Gdyni. Do dzisiaj nie ma umowy z syndykiem. Stocznię można było przejąć za cenę akcji, czyli ok 5,7 mln zł. Tymczasem wydadzą na nią 224 mln złotych - ujawnia w rozmowie z WP były pracownik Polskiej Grupy Zbrojeniowej .
Rozmówca opisał nam mechanizm ratowania upadłych spółek, które za czasów PiS mają wstać z kolan i stać się czempionami. Że czasem kończy się to kompromitacją, dowodzi opisywana w mediach sprawa Autosanu. Podobna historia rozgrywa się wokół Stoczni Marynarki Wojennej. To postawiona 6 lat temu w stan likwidacji spółka. Uznana jednak za strategiczną, którą rząd postanowił uratować włączając do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Jak poinformował w maju wiceminister obrony Bartosz Kownacki operacja ta pochłonie 224 mln złotych.
Przepłacą 40-krotnie
WP dotarła do notatki doradcy biznesowego, który opracował plan działania w tej sprawie jeszcze w 2015 roku. Okazuje się, że 224 mln jakie obiecał zapłacić minister Kownacki to wręcz szalona kwota. Jeszcze niedawno wartość akcji bankruta wyceniano na 5,7 mln złotych.
W 2015 roku majątek trwały stoczni oszacowano na 37 mln złotych. Stocznia ma obciążoną hipotekę, wielki kredyt w PKO BP, a straty z poprzednich lat sprawiły, że aktywa stoczni księgowy opisuje jako minus 212 mln złotych. Firma ma jednak doki i nabrzeże, pracownicy remontują tam cywilne jednostki. Da się na tym o zarobić kilkaset tysięcy rocznie. To dobrze, bo przynajmniej 600 pracowników ma pracę i jest ruch w biznesie. Wykazywany w sprawozdaniu zysk stoczni, czyli 22 mln w 2015 roku wynika z otrzymywanej co roku kilkumilionowej dotacji oraz sprzedaży składników majątku. Podsumowując to wszystko biegły oszacował, że akcje spółki są warte 5,7 mln złotych.
Dalej ekspert proponował by właśnie taką ofertę złożyć syndykowi nadzorującemu działalność upadłej firmy. "Ustalamy w umowie zasady wniesienia akcji SMW jako wkładu niepieniężnego do PGZ w zamian za akcje w podwyższonym kapitale PGZ" - doradzał. W efekcie stocznia znalazła by się w PGZ bez balastu długów. To jednak wymagałoby kunsztownych działań prawników i negocjacji pomiędzy syndykiem, Agencją Rozwoju Przemysłu (nominalnym właścicielem stoczni). Pogodzenia rozbieżnych niekiedy interesów wielu instytucji i firm. Ekspert nakreślił skomplikowany scenariusz. Oszacował, że działania prawne zajmą 12 miesięcy. Stocznia mogłaby wyjść na prostą w ciągu 5 lat.
Jak relacjonuje pracownik PGZ, w międzyczasie "na górze" zapadła nowa decyzja. Postanowiono ratować stocznię szybko i na bogato decydując, że bez ceregieli zapłaci się z kieszeni podatników ponad 200 mln. Wiceminister Bartosz Kownacki ogłosił ten sukces w maju.
O sprawę zapytaliśmy rzecznika Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Nie potrafił skomentować rozbieżności w wycenie firmy. "Obecnie trwa audyt tego podmiotu w celu dokładnego zinwentaryzowania infrastruktury technicznej, materiałów, dokumentacji czy kadry osobowej. Celem tych działań jest ostateczna wycena zorganizowanej części przedsiębiorstwa, do której nabycia skłania się PGZ Stocznia Wojenna" - czytamy w odpowiedzi. Dodaje, że zakończenie procesu zakupu i przejęcia kontroli operacyjnej nad spółką powinno nastąpić nie później niż w listopadzie tego roku.
Jacyś podejrzani Niemcy
Jeszcze ciekawiej wyglądała sprawa kontraktów wojskowych. Jako jedną z mocnych stron stoczni doradca biznesowy wymieniał współpracę technologiczną z niemiecką stocznią ThyssenKrupp Marine Systems.
"Stocznia potrzebuje zagranicznego partnera, który w ramach transferu technologii przekaże do SMW know-how, doświadczenie i systemy zarządzania projektem. Również do realizacji okrętów w Programach MIECZNIK i CZAPLA konsorcjum będzie potrzebować partnera technologicznego" - czytamy dalej w dokumencie.
Miecznik i Czapla to nowe typy projekty okrętów dla polskiej marynarki. Jak relacjonuje były pracownik PGZ hasło "niemiecki partner" zapaliło czerwoną lampkę w głowach współpracowników Antoniego Macierewicza. - Na prośbę Arkadiusza Siwko (przyp.red poprzedni prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej) MON zabrał do sprawdzenia wszystkie kontrakty ze Stoczni Marynarki Wojennej. Zostały im tylko cywilne i w ramach podwykonawstwa - mówi. Po czym dodaje, że kiedy ostatnio zapytał o zamówienia z wojska menedżerów stoczni, ci odparli: "nic się nie dzieje".
W doku jest ponton
Co innego mówił Bartosz Kownacki. - Tym dużym projektem, o którym dużo się mówi, jest projekt budowy okrętów podwodnych o wartości 10 mld zł, później będą kolejne projekty, równie ważne i opiewające na setki milionów, a nawet miliardy złotych - powiedział na konferencji.
A jak jest? Dziś pracownicy wyklepują blachę starym duńskim pontonie ładunkowym. W stoczni zacumował ostatnio holownik, pływający pod panamską banderą. Pracownicy mają wyczyścić i odmalować mu pokład.
SPROSTOWANIE
_Nieprawdziwa jest informacja, że PGZ 40-krotnie przepłacił za Stocznię Marynarki Wojennej. _
Nieścisła jest informacja, że Stocznię Marynarki Wojennej w upadłości likwidacyjnej można było kupić za cenę akcji, czyli ok 5,7 mln zł. Należy bowiem rozróżnić zbycie akcji spółki od zbycia przedsiębiorstwa w postępowaniu upadłościowym. PGZ nabył przedsiębiorstwo Stoczni Marynarki Wojennej w trybie przetargu ogłoszonego przez syndyka w ramach postępowania upadłościowego, zaś minimalna cena wywoławcza została ustalona przez syndyka w oparciu o niezależną wycenę przedsiębiorstwa dokonaną przez biegłego sądowego i wynosiła ona 224.909.000,00 zł.
Nieprawdą jest, że nie została zawarta umowa z syndykiem Stoczni Marynarki Wojennej.
Nieścisła jest informacja, że obecnie trwają audyty SMW oraz że ich celem jest ostateczna wycena zorganizowanej części przedsiębiorstwa. Audyty zostały zakończone, a ich celem nie była wycena aktywów spółki, ponieważ ich wartość została określona na zlecenie syndyka przez biegłego sądowego.
_
_Polska Grupa Zbrojeniowa S.A.