Wotum zaufania dla rządu nie pomaga

Wczorajsze sesja była trudna na parkiecie przy Książęcej i dzisiaj liczyć można była na próbę odreagowania. Niestety zwyżki ograniczyły się tylko do wyższego otwarcia, gdzie późniejsze zmiany jednoznacznie faworyzowały sprzedających.

Wotum zaufania dla rządu nie pomaga
Źródło zdjęć: © Fotolia | lassedesignen

26.06.2014 | aktual.: 26.06.2014 18:28

Na wczorajszej sesji powody do sprzedaży były dwa. Jednym z nich były zaskakująco słabe dane o amerykańskim PKB w I kw., a drugim polityka, gdzie premier Tusk, ku pewnemu zaskoczeniu inwestorów zagranicznych, poprosił sejm o wotum zaufania dla swojego rządu. Dzisiaj o poranku obie bolączki już nie miały znaczenia. Słabsze dane przez Wall Street zostały zignorowane w myśl starej zasady, że gorsze dane zmuszą Fed do utrzymywania łagodnego nastawienia. Z kolei wieczorne głosowanie w krajowym parlamencie przebiegło po myśli premiera Tuska. Ta mieszanka wzmocniona była zwyżkami azjatyckich indeksów i doprowadziła do wzrostowego otwarcia na GPW. Zwyżka o 0,5% powodowała, że główny indeks powrócił ponad ważne wsparcie, które wczoraj nie zostało utrzymane. Wydawać się mogło, że sesja będzie stała pod znakiem prób bronienia wspomnianego wsparcia, ale stało się inaczej.

Otóż wyższe otwarcie od razu zostało wykorzystane przez sprzedających i rynek już po raz kolejny prezentował słaby obraz. Potwierdzony więc został wczoraj wysłany negatywny sygnał, czemu jednak nie towarzyszył większy obrót. Parkiet w dalszym ciągu ugina się pod własnym ciężarem, gdzie główne powody ku temu są dobrze znane i niezmienne. Po południu niedźwiedziom pomagać zaczęła również sytuacja zewnętrzna, gdzie początek notowań w Nowym Jorku przebiegał pod znakiem spadków. Trudno było jednoznacznie wskazać jej przyczyny, gdyż wcześniej publikowane dane nie odbiegały tak znacznie od prognoz. Owszem, wzrost wydatków Amerykanów okazał się nieco słabszy od prognoz, ale ilość wniosków o zasiłek dla bezrobotnych nie odbiegała znacznie od pokryzysowych minimów. Również zanotowany wzrost ulubionej przed Fed miary inflacji, choć okazał się znaczący, to jednak z poziomem 1,8% wskaźnik PCE cały czas znajduje się poniżej celu na wysokości 2%.

Niektórzy uważali, że to słowa przedstawiciela Rezerwy Federalnej, Jamesa Bullarda, wzmogły podaż. Ocenił on bowiem, że stopy procentowe powinny wzrosnąć w USA już pod koniec I kw. przyszłego roku, czyli nieco szybciej niż spodziewa się rynek. Tym niemniej powiedział on to samu już w maju, więc jego stanowisko po prostu nie uległo zmianie. Rynek poszukiwał jednak pretekstu do zniżek i to mimo zbliżającego się końca półrocza i kwartału. Ostatecznie główny warszawski indeks zniżkował o ponad 0,7%. Obroniony został jednak okrągły poziom 2400 pkt., a sytuacja w spektrum spółek mniejszych czy średnich była nieco lepsza. To jednak niewielkie pocieszenie, gdyż widać wyraźnie, że GPW brakuje kapitału.

Łukasz Bugaj
DM BOŚ

Źródło artykułu:Dom Maklerski BOŚ
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)