Wraca sprawa rolnika skazanego za odór. Ministerstwo zabrało głos
Szymon Kluka został skazany za zapach z chlewni i ma zapłacić sąsiadom 100 tys. zł odszkodowania. Minister rolnictwa Czesław Siekierski zapewnił, że jego przypadek zostanie przeanalizowany przez prawników resortu. Na razie sprawa utknęła w martwym punkcie.
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi (MRiRW) obiecało, że wesprze rolnika już miesiąc temu. W połowie września minister Siekierski spotkał się z Kluką w jego gospodarstwie i zapowiedział m.in. zamiany w prawie, aby chronić rolników przed podobnymi przypadkami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Chów klatkowy" pod Warszawą. Nie zostawiają suchej nitki na inwestycji dewelopera
Minister o skazanym rolniku. "Moje zaangażowanie jest duże"
Poprosiliśmy, żeby sprawie przyjrzeli się nasi prawnicy. [...] Opinia jest robiona, ja wiem, że czas biegnie, mam tego świadomość. Podobnie jak inni jestem zainteresowany odpowiednim zakończeniem tej sprawy. Moje zaangażowanie jest wyjątkowo duże w tej sprawie - stwierdził szef resortu w odpowiedzi na pytania portalu farmer.pl.
Jak dodał, sprawą zajmuje się też prywatna kancelaria. - Nie może wytworzyć się precedens. Chciałbym, żeby problem został rozwiązany na korzyść rolnika, bo tu nie chodzi tylko o jego korzyść, ale o miejsce rolnictwa i produkcji na wsi - podkreślił Siekierski.
Z zapewnień szefa resortu rolnictwa wynika, że o sprawie Kluki został powiadomiony Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO). Nie wiadomo, w jakim charakterze zawiadomienie zostało złożone.
- Musimy ustalić, czy wniosek, który przygotowuje pan Szymon ze swoim prawnikiem ma być wysłany do Rzecznika Praw Obywatelskich, czy będziemy przygotowywać wniosek o kasację - wyjaśnił Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych (KRiR).
Poza tym wskazał, że instytucja poprosi ministra o wysłanie pisma do RPO lub prokuratury, "aby było jasne, że rząd popiera rolnika". Wszystko wskazuje zatem na to, że do tej pory ministerstwo nie podjęło jeszcze żadnych konkretnych kroków w sprawie rolnika, który w najbliższych dniach będzie musiał zapłacić karę.
Rolnik skazany za smród z chlewni
O hodowcy z miejscowości Grodzisko w okolicach Łodzi zrobiło się głośno we wrześniu, gdy Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał w mocy postanowienie Sądu Okręgowego. Zgodnie z nim rozbudowa działalności przez rolnika, który zastąpił starą oborę nową chlewnią dla 360 świń, przyczyniła się do pogorszenia komfortu życia sąsiadów z powodu zapachów.
Rolnik musi wypłacić poszczególnym sąsiadom po 30 tys. zł odszkodowania, a także pokryć znaczne koszty sądowe i zastosować się do serii zaleceń dotyczących zarządzania swoją nieruchomością i prowadzenia hodowli.
Kluka zbudował chlewnię w 2013 r. i posiada wszystkie niezbędne pozwolenia. Zakład spełnia wymogi lokalnego planu zagospodarowania przestrzennego i operuje poniżej maksymalnej dopuszczalnej liczby zwierząt.
W przeszłości ojciec hodowcy trzymał średnio tam 120 świń i dodatkowo chował 10 sztuk bydła. Jednak teraz sąd uznał, że hodowla 360 świń stanowi już produkcję o charakterze przemysłowym, która może negatywnie wpływać na sąsiednie działki (tzw. immisja).
- Mimo iż kilku ekspertów wydało opinie na moją korzyść, twierdząc, że moja działalność nie jest uciążliwa, Sąd Apelacyjny uznał, że wyrok opiera się słusznie na zdrowym rozsądku i doświadczeniu życiowym. Czyje doświadczenie życiowe powinno jednak decydować o tym, czy ktoś może kontynuować pracę jako rolnik? - zastanawiał się rolnik.
Jego zdaniem, wyrok dowodzi, że dla sądu ważniejszy jest interes mieszkańców, którzy przenieśli się z miasta na wieś, niż wielopokoleniowe gospodarstwo. Sąd argumentował, że Grodzisko leży tuż za granicami Łodzi, której mieszkańcy coraz częściej osiedlają się w pobliskich wsiach, a w samym Grodzisku pozostały już tylko dwa gospodarstwa rolne.