Wybory korespondencyjne. Premier przygotowuje kasację od niekorzystnego dla siebie wyroku
Premier Mateusz Morawiecki nie zgadza się z wyrokiem WSA, który ocenił, że decyzja szefa rządu o przeprowadzeniu wyborów kopertowych "rażąco narusza prawo i została wydana bezpodstawnie". W kasacji będzie przekonywał, że nie kazał ich przygotowywać, ponadto nie wszedł w kompetencje PKW.
16.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 09:47
15 września Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił decyzję premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie zlecenia przygotowania kopertowych wyborów prezydenckich, które miały się odbyć 10 maja. W ocenie sądu decyzja szefa rządu "rażąco narusza prawo i została wydana bezpodstawnie". Sąd uznał, że jedynym organem właściwym w sprawie przeprowadzenia wyborów 10 maja była Państwowa Komisja Wyborcza.
Premier Mateusz Morawiecki nie uznał decyzji sądu i zlecił prawnikom swojej kancelarii przygotowanie kasacji. Do jej głównych punktów dotarli dziennikarze "Gazety Wyborczej".
Informują, że linia obrony opiera się na przekonaniu, że premier nigdy nie kazał Poczcie "przygotować" wyborów, a jedynie zlecił "czynności zmierzające do przygotowania do przeprowadzenia wyborów prezydenta w trybie korespondencyjnym". Zapewnia ponadto, że nigdy nie było mowy o powszechnych wyborach korespondencyjnych, a jedynie umożliwieniu głosowania w ten sposób osobom po 60. roku życia, niepełnosprawnym i w kwarantannie.
Odrzuca również zarzut, że naruszył wyłączne kompetencje Państwowej Komisji Wyborczej. Zlecenie Poczcie organizacji wyborów było związane z zapobieganiem pandemii, bo miało na celu zminimalizowanie zakażeń, do których mogło dojść w trakcie tradycyjnych wyborów – przekonuje w kilkudziesięciostronicowym piśmie procesowym.
Tymczasem, przekonuje "GW", nie trzeba analizować dokumentów o znaczeniu strategicznym, by dowieść, że zapewnienia te nie są zgodne z decyzjami podejmowanymi wiosną. Gazeta przypomina, że wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł wyjaśniał prezydentom, burmistrzom i wójtom, którzy odmawiali podania spisu wyborców Poczcie Polskiej, że to ich obowiązek – co świadczyć może o tym, że wybory korespondencyjne miały objąć wszystkich Polaków, a nie tylko osoby starsze, niepełnosprawne i w kwarantannie.
Z kolei Jacek Sasin, który odpowiadał za przeprowadzenie wyborów, zlecił druk 30 mln pakietów wyborczych, co również potwierdza, że wybory korespondencyjne miały objąć wszystkich dorosłych obywateli.