Wygrała z bankiem. Nie będzie musiała spłacać kredytu
Po wielu latach batalii mieszkanka Łodzi została uwolniona od kredytu mieszkaniowego, który okazał się być pułapką.
12.11.2014 | aktual.: 14.11.2014 16:16
W połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku, bank PKO BP wprowadził do swojej oferty kredyt mieszkaniowy „Alicja”, który dla wielu klientów okazał się być pułapką. W kredycie był bowiem zawarty mechanizm, który miał ratować klientów przed wysoką inflacją, a w efekcie sprawił, że był on niemal nie do spłacenia. Bank określił bowiem wysokość rat, ale póki inflacja była wysoka, spłaty pokrywały tylko część odsetek, co powodowało narastanie kwoty zadłużenia.
Dla wielu klientów kredyt ten naprawdę okazał się być ciężarem, jak to było w przypadku Urszuli Przygodzkiej z Łodzi, która skorzystała z oferty PKO BP w 1997 roku. Wraz z mężem pożyczyła wtedy od banku 38 tys. złotych na kupno mieszkania. Mimo spłat, dług rósł zamiast maleć i gdy małżonkowie się rozwiedli – kredyt przestał być spłacany. Kobieta nie była bowiem w stanie sama ponosić kosztów pożyczki.
Bank, oczywiście, wypowiedział wtedy umowę, a komornik zajął rentę. Jednak zajęte łącznie 56 tys. złotych trafiło do sądowego depozytu, a w 2009 roku kobieta wytoczyła bankowi proces, w którym domagała się unieważnienia umowy kredytowej. Oparła się tu na ekspertyzie wskazującej na wadliwą konstrukcję umowy kredytowej, która nie określiła harmonogramu spłaty kredytu, a tylko wysokość raty. Brakowało także określenia, na ile została zawarta umowa, wskazano tylko, że kredyt jest „długoterminowy”.
W pierwszej instancji wygrał bank PKO BP, ale w drugiej instancji sąd uznał rację klientki, a samą umowę uznał za umowę pożyczki, a nie kredytu. Podstawą do takiego stwierdzenia był brak określenia terminu końcowej spłaty zaciągniętego długu. Warto zauważyć, że kwota, która trafiła do depozytu została jednak przyznana bankowi, klientka nie musi „tylko” spłacać reszty kredytu (czyli 90 tys. złotych). Na początku listopada kasację banku odrzucił Sąd Najwyższy, więc droga sądowa została ostatecznie zamknięta.
Dla klientki banku oznacza to, że może ona wreszcie dysponować swoim mieszkaniem oraz została uwolniona od ciężaru wadliwego kredytu. Przez te wszystkie lata zdążyła spłacić bankowi łącznie 160 tys. złotych, a do spłaty nadal miałaby 90 tys., gdyby nie korzystny wyrok sądu. Kwota kredytu byłaby bardzo trudna do spłaty, ponieważ umowa przewidywała raty po 400 zł, praktycznie nie dające możliwości spłaty kapitału.
Zakończone niedawno postępowanie nie było jedynym, jakie klienci PKO BP wytoczyli bankowi w związku z kredytem „Alicja”. Precedensową sprawą był proces wytoczony przez klienta z Wrocławia, który zarzucał bankowi, że stosował nieuczciwe metody naliczania odsetek i przerzucił na niego finansowe skutki wad systemu. Klient skarżył się, że zaciągnął kredyt na 75 tys. złotych, spłacił 110 tys., a bank wyliczył mu, że ma jeszcze 84 tys. złotych długu (po 10 latach spłaty). Sąd drugiej instancji wyliczył w 2009 roku, że gdyby klient zaciągnął zwykłą pożyczkę w tej wysokości, to do spłaty miałby 120 tys. złotych i nakazał zmienić umowę tak, by po dopłaceniu 10 tys. różnicy kredyt został uznany za spłacony. Bank nie składał wtedy kasacji.
PKO BP, w odpowiedzi na nasze pytania, przypomniał, że Sąd Apelacyjny potwierdził zgodność konstrukcji kredytu z prawem, a w tym konkretnym przypadku Sąd Najwyższy nie tyle odrzucił kasacje, ile odmówił jej przyjęcia do rozpoznania co prawdopodobnie oznacza brak przesłanek prawnych, że w interesie publicznym leży zajęcie przez niego stanowiska w tej sprawie z uwagi na jej indywidualny charakter.
Bank poinformował też, że już od 2000 roku przedstawiał klientom propozycje zamiany "Alicji" na inne, klasyczne formuły spłaty kredytu. Z uwagi na to, że nie miał możliwości jednostronnej zmiany warunków umowy kredytowej, działania Banku mogły mieć jedynie charakter zachęcający.
Z kredytu "Alicja" skorzystało około 103 tys. klientów banku. Do dnia dzisiejszego spłacono już 98 procent tych pożyczek.
Wyrok w sprawie Urszuli Przygodzkiej był jednak porażką PKO BP w sprawie kredytu „Alicja”.