Wzrosty w Europie będą dziś skromniejsze
Indeksy w USA zakończyły sesję wzrostem po ujawnieniu dalszych założeń pomocy europejskim bankom. Spadkową serię udało się przełamać w Azji. W Europie euforia ustąpi dziś kalkulacjom.
06.10.2011 | aktual.: 06.10.2011 09:16
Wczorajsze dane z USA można określić mianem "satysfakcjonujących". Liczba planowanych zwolnień jest wysoka, ale to efekt restrukturyzacji Bank of America i redukcji etatów w armii. Liczba stworzonych etatów (wg. ADP) to 91 tys. - mało, ale wystarczy by przestać mówić o nadciągającej recesji. Dopóki sytuacja na rynku pracy się nie pogarsza, gospodarka może unosić się na wodzie. Indeks ISM sektora usług spadł, ale utrzymał się powyżej 50 pkt - wciąż zatem mówimy o rozwoju najważniejszej części amerykańskiej gospodarki. Dlatego rynki mogły kontynuować zwyżki, a inwestorzy zakupy, licząc na lepszą przyszłość i przegnanie demonów recesji.
Jedyną niepokojącą informacją był spadek zapasów ropy, który podbił jej cenę o 5 proc., ale by mówić o tendencji potrzeba jeszcze powtórzenia danych w kolejnych tygodniach. Angela Merkel przedstawiła dalsze założenia planu ratunkowego dla europejskich banków. Zgrubne założenia - w oczach kanclerz - zakładają, że państwa będą mogły dokapitalizować banki zagrożone upadłością w skutek zawirowań na rynku długu skarbowego. Kryteria, kiedy pomoc jest możliwa, mają zostać ustalone. Jeśli państwo nie będzie mogło pomóc swoim bankom (co jest więcej niż pewne w przypadku np. Grecji), do gry wejdzie EFSF jako ratunek ostatniej instancji. Choć nigdzie takie sformułowanie nie padło, rozumiem że pomoc może być udzielona w zamian za częściową lub pełną nacjonalizację banków, bo tylko wówczas miałaby ona sens i być może nie wywołałaby fali usprawiedliwionych protestów społecznych.
Poważnie przecenione banki mogą być tanie "w przejęciu" przez podmioty państwowe, dlatego inwestorzy muszą szybko kalkulować - które banki są zagrożone pomocą państwa i jaka może być cena tej pomocy wyrażona w akcjach. Kalkulacje zastąpią dziś inwestorom w Europie wczorajszą euforię i sesja - choć rozpocznie się od zwyżek - powinna być znacznie spokojniejsza od wczorajszej.
W Azji nastroje były dziś rano bycze, ale trzeba pamiętać, że region jako ostatni włącza się do fali zwyżek, która objęła już dwie sesje na Wall Street, a w Europie pozwoliła na odbicie rzędu 4-5 proc. Na pół godziny przed końcem notowań Kospi rósł o 3,2 proc., a Nikkei o 1,5 proc. Ponad 4 proc. zyskiwał indeks w Hong Kongu. Giełda w Szanghaju nie pracuje do końca tygodnia (we wczorajszym komentarzu błędnie przytaczałem zmiany jej indeksów - przepraszam).
W ciągu dnia wpływ na nastroje mogą wywierać komunikaty Banku Anglii i Europejskiego Banku Centralnego. ECB obradować będzie ostatni raz pod kierownictwem Jean'a Cloude'a Trichet'a (trzeba przyznać, że trafił na wyjątkowo niespokojny okres), dlatego nie należy spodziewać się radykalnych decyzji - te podejmie już jego następca, Mario Draghi.
Emil Szweda,
Noble Securities