Zagraniczna praca sezonowa - Polacy są już bezpieczni?
Kilka lat temu Polacy szukający pracy mieli na Zachodzie opinię desperatów i naiwniaków. Bez znajomości języka, bez kontaktów, z niewielką ilością pieniędzy, łatwo dawali się oszukiwać nieuczciwym pracodawcom
03.08.2012 | aktual.: 03.08.2012 10:53
Ostatnie doniesienia medialne pokazują, że ofiarami oszustów coraz częściej padają obywatele innych krajów np. w Szwecji zostali oszukani obywatele Bułgarii. Konsul polski w stolicy Szwecji, Sztokholmie, zapewnia, że oszukani rodacy to pojedyncze przypadki. Czy faktycznie Polacy już nie dają się nabijać w stereotypowe wakacyjne zbiory kapusty w Norwegii (tam kapustę zbiera się w październiku)?
We Francji sytuacja jest optymistyczna. Z danych Wydziału Konsularnego Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej we Francji wynika, że w paryskim okręgu konsularnym z tytułu nieuczciwości lub oszustwa pracodawców lub pośredników zakładanych jest zaledwie 20-30 spraw rocznie. W okresie letnim takie przypadki nie występują. Poszkodowani pracownicy mogą wystąpić sądowo przeciwko nieuczciwym pracodawcom, a pomogą im w tym adwokaci mówiący po polsku. W sądzie pracy można domagać się odszkodowania za bezprawne zwolnienie z pracy, niewypłacenie pensji, należności za godziny nadliczbowe lub płatny urlop.
Co ciekawe, przepisy francuskie chronią przed nadużyciami także nielegalnych pracowników. Jeżeli sąd potwierdzi fakt świadczenia pracy bez podpisanej umowy, pracodawca nie tylko musi wypłacić takiemu pracownikowi zaległą pensję, ale również odszkodowanie w wysokości sześciomiesięcznych poborów. Sam zaś może być skazany nawet na 3 lata więzienia i 45 tys. euro grzywny.
W Holandii sytuacja polskich sezonowców wygląda mniej wesoło. Królestwo Niderlandów to atrakcyjne miejsce wyjazdów zarobkowych, ponieważ ofert pracy jest sporo, a stawki są wysokie. Niestety, przepisy dotyczące pracy i przepisów socjalnych są dość skomplikowane i w wielu miejscach odmienne od tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. Dlatego w lokalnych mediach często słychać o przypadkach wyzysku ze strony holenderskich pracodawców. Co ciekawe, przypadki te nie dotyczą nielegalnego zatrudniania, ale w 100-procentach legalnych umów.
Według informacji Ambasady Polski w Hadze, Polacy mogą mieć szczególny problem z przepisami dotyczącymi wynagrodzeń. Wynagrodzenie za pełny wymiar godzin dla osób powyżej 23-ciego roku życia wynosi 1456,20 euro na miesiąc (rok 2012). Agencje pracy tymczasowej mogą próbować omijać tę kwotę np. zawyżając potrącany z pensji koszt zakwaterowania lub karząc finansowo za najdrobniejsze uchybienia regulaminu mieszkaniowego jak np. za niewyrzucone śmieci, palenie papierosów czy niepościelone łóżko. Może okazać się, że gdy kilka osób wynajmuje domek na kampingu, za zapłacone kary mogłyby wynająć piękny apartament. Gdy pracownik pracuje za płacę minimalną, może starać się o rozmaite świadczenia socjalne. Jeśli nieuczciwy pracodawca wmówi pracownikowi, żeby przyznał mu upoważnienie do ubiegania się o te świadczenie. Gdy urząd przyzna świadczenia, wpływają one na konto upoważnionego pracodawcy. Jeśli pracodawca jest nieuczciwy i zatrzyma te pieniądze dla siebie, to po kilku miesiącach holenderski urząd podatkowy przyśle
pracownikowi nakaz rozliczenia przekazywanych świadczeń – świadczeń, które do pracownika nigdy nie trafiły. Rozplątanie tej sytuacji kosztuje wiele nerwów, wysiłku i pieniędzy, czasem więc pracownicy machają na to rękami i regulują należność. Uszczuplają przy tym oczywiście swoje zarobki.
Najwięcej kłopotów sprawiają jednak Polakom za granicą nie pracodawcy lokalni, ale pracodawcy-Polacy, którzy przyjechali kilka lat wcześniej i rozkręcili na miejscu niewielki interes. Ci obrotni rodacy zatrudniają krajanów (legalnie i nielegalnie), a gdy przychodzi czas rozliczenia, płacą niewiele lub wręcz nic, szantażując przy tym policją. Z tym zjawiskiem spotkał się ksiądz Mariusz Ratyński, proboszcz katolickiej parafii pod Wiedniem (Austria), który w miarę możliwości pomaga pracownikom sezonowym z Polski.
– Gdy zbliża się czas wypłaty, szef oskarża pracownika o kradzież i grozi, że wezwie policję – tłumaczy ks. Ratyński. – Oczywiście, nie zamierza spełnić swej groźby, gdyż na ogół zatrudnia ludzi nielegalnie. Jednak człowiek zastraszony, przebywający z dala od rodziny, nieznający swoich praw, woli zwykle zniknąć niż przekonać się czy pracodawca faktycznie chce go wydać władzom. Dochodzi wręcz do takiej sytuacji, że Polacy wolą pracować za jedną trzecią stawki u austriackiego bauera niż za wyższą kwotę u rodaka. Mają bowiem większe zaufanie, że u cudzoziemca otrzymają należne pieniądze. W przypadku rodaków, takiej pewności raczej nikt mieć nie może.
Wygląda więc na to, że Polacy pracujący za granicą nie są wcale bardziej bezpieczni niż kilka lat temu. Zmieniła się istota oszustw – znacznie rzadziej jest to ordynarny wyzysk, a coraz częściej wyłudzenie pieniędzy następuje w sposób na pierwszy rzut oka zgodny z prawem. Zwiększa się również zagrożenie ze strony „uczynnych rodaków”, których model biznesowy opiera się na oszustwie i szantażu. Wciąż warto przed wyjazdem sprawdzić informacje o przepisach w danym kraju na stronach Ministerstwa Spraw Zagranicznych (dział „Informacje konsularne”, zakładka „Poradnik „Polak za granicą” oraz zakładka „Praca i pobyt w UE”) i nie kiwać z politowaniem głową na newsy o oszustwach wobec obywateli innych państw. To obniża czujność, a przez to zwiększa podatność na wszelkie manipulacje.
Za pomoc w przygotowaniu tekstu składamy serdeczne podziękowania Ambasadzie i Wydziałowi Konsularnemu Ambasady Rzeczypospolitej we Francji oraz Ambasadzie Rzeczypospolitej Polskiej w Królestwie Niderlandów.
Miro Konkel, Mario Ludwiński