Zamiast dziecka milion złotych emerytury

Dzieci całkowicie się nie opłacają. Zamiast potomków pieniądze poświęcone na ich wychowanie lepiej zainwestować. Wtedy nikt nie będzie martwił się emeryturą z ZUS. Szkoda tylko, że taki mechanizm działa jedynie w skali mikro.

Zamiast dziecka milion złotych emerytury
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

18.09.2013 | aktual.: 20.09.2013 09:32

Dzieci całkowicie się nie opłacają. Zamiast płacić na potomków, pieniądze te lepiej zainwestować. Wtedy nikt nie będzie martwił się emeryturą z ZUS. Ale taki mechanizm działa jedynie w skali mikro.

- Nie za bardzo wierzę w państwowe emerytury. Staram się zabezpieczyć na przyszłość i oszczędzając, i przez dobre relacje z moimi dziećmi. To pewniejsze niż państwowa emerytura - stwierdził w ubiegłym roku ówczesny wicepremier Waldemar Pawlak.

Podobne poglądy głosi dziś - zwłaszcza po zapowiedziach zmian w OFE - wielu ekonomistów. WP.PL postanowiła sprawdzić, czy dzieci rzeczywiście tak bardzo się nam opłacają.

Według naszych wyliczeń, gdyby rodzice czwórki dzieci pieniądze, które przeznaczą na ich wikt i opierunek, przeznaczyliby na swoją emeryturę, to na starość mieliby ok. 2,4 mln zł. Dzięki temu - przy założeniu, że średnio dożyją osiemdziesiątki - mogliby liczyć na dodatkowe... 15 379 zł miesięcznie (7689,5 na głowę).
Gdyby rodzice trójki dzieci - zamiast łożyć na ich wychowanie - oszczędzali na starość, to mieliby ponad standardową państwową emeryturę 12 440 zł, dwójki - 9 678 zł. Jeśli zamiast jedynaka wybralibyśmy sumienne oszczędzanie, dostalibyśmy już "tylko" ok. 5500 zł. Jak widać, to emerytury wręcz abstrakcyjne.

Jak to wyliczyliśmy? Uznaliśmy, że sumy, jakie przez 20 lat wydajemy na ubranie, kształcenie, i wyżywienie dzieci, równie dobrze singiel czy bezdzietne małżeństwo mogliby wpłacić do funduszu ze średnią stopą zwrotu 5,55 proc. (to średnia stopa zwrotu OFE za ostatnie trzy lata). Statystyczny Polak pierwsze dziecko ma przed trzydziestką, więc do wieku emerytalnego (w przyszłości będzie to 67. lat) będzie musiał czekać 40 lat. Dlatego do 20 lat odkładanego co miesiąc kapitału, dodaliśmy kolejne 20 lat jego akumulacji.

Przy wyliczeniach skorzystaliśmy z danych Centrum im. Adama Smitha, które cyklicznie sprawdza, ile kosztuje wychowanie dziecka. Z najnowszych danych wynika, że utrzymanie jednego potomka do 20. roku życia kosztuje średnio 176 tys. zł. Przy dwójce dzieci kwota ta wzrasta do 317 tys. zł. Przy trójce jest to ok. 412 tys. zł, a przy czwórce 528 tys. zł. Dodatkowo założyliśmy, że nasze dzieci rodzą się co 2 lata.

Dzięki temu wyliczyliśmy, że rodzice jedynaka odłożą w sumie ok. 864 tys. zł. Ci z dwójką dzieci - 1,51 mln zł, trójki - 1,94 mln zł, a czwórki aż 2,4 mln zł. Ale nie oznacza to, że natychmiast powinniśmy przestać rodzić dzieci.

- To kwoty imponujące. Pamiętajmy jednak, że trzeba je opodatkować najprawdopodobniej podatkiem od zysków kapitałowych. Dochodzi inflacja. Kwoty w rzeczywistości byłyby więc mniej warte niż obecnie - tłumaczy Michał Banach, ekspert od oszczędzania w BGŻ Optima.

Obraz

Jeśli te pieniądze zainwestujemy w dzieci, wówczas inflacja być może ich nie zje. Na tej podstawie działa przecież ZUS: pieniądze odkładane przez obecnie pracujących idą na świadczenia obecnych emerytów. Problem pojawia się, gdy zaczyna brakować dzieci. I to nawet wtedy, gdy mamy już 2,4 mln zł na koncie.

- Człowiek na emeryturze nie musi mieć świadectwa posiadania papierów wartościowych. Będzie chciał natomiast aspirynę, pielęgniarkę i owsiankę. Ktoś musi ponieść koszty wychowania i wyedukowania tej pielęgniarki. Muszą też być ludzie, którzy wyprodukują owsiankę i aspirynę. Jeśli ich nie będzie, to wszystkie nasze fundusze w diabły pójdą. Nie było w historii świata wzrostu gospodarczego bez tzw. efektu kołyski - mówi Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha. - Jak dobrze wychowamy nasze dziecko, to mamy większe szanse na to, że to ono przyniesie nam na starość kaczkę do łóżka. Na prezesa ZUS czy OFE raczej bym nie liczył - dodaje ekspert.

Milion złotych na emeryturę zamiast dziecka może się więc udać w skali mikro. Szkoda tylko, że Polacy ani nie oszczędzają na starość, ani nie płodzą dzieci. Z najnowszych danych wynika, że średnia dzietność to obecnie 1,3. Tymczasem - aby utrzymać obecną liczbę Polaków - ten wskaźnik powinien wynosić co najmniej 2.

Dlatego zdaniem Roberta Gwiazdowskiego, aby przekonać kobiety do rodzenia dzieci, powinny istnieć zachęty ze strony państwa na przykład w formie możliwości wcześniejszego przechodzenia na emeryturę. Inne głosy mówią na przykład o podwyższonej emeryturze z ZUS - zarówno dla ojca, jak i matki z rodzin wielodzietnych.

Politykę prorodzinną zaczął wreszcie dostrzegać rząd, który obok becikowego oferuje także coraz tańsze żłobki i przedszkola. Również prezydent Komorowski pracuje nad kartą dużej rodziny, dzięki której mający więcej niż dwójkę dzieci będą mogli liczyć na zniżki, np. na kolei.

- Zaczynamy rozumieć, że podstawą bogactwa narodu jest jego praca. Nie obligacje, akcje i inne papiery, ale właśnie praca. Midas wszystko zamieniał w złoto, ale nie skończyło się to dla niego dobrze - stwierdza Robert Gwiazdowski.

Zamiast więc zbierać wirtualne pieniądze w OFE czy w ZUS, lepiej zacząć pracować nad własną rodziną. Bez dzieci nawet z 2,4 mln zł na koncie nasza starość nie będzie miła.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1085)