Zamknęli im fabrykę. Znaleźli nową pracę i znowu to samo
W małej Jaworzynie Śląskiej w tym roku zamknięto dwa duże zakłady. W ciągu 12 miesięcy zlikwidowano około 300 stanowisk pracy w Zakładach Porcelany Stołowej "Karolina" i wagonowni należącej do PKP Cargo Tabor. To naprawdę przykra sytuacja – mówi WP Finanse związkowiec.
05.12.2024 | aktual.: 05.12.2024 15:35
W wałbrzyskim sądzie 9 grudnia odbędzie się przetarg dotyczący sprzedaży w całości Zakładów Porcelany Stołowej "Karolina". W lutym sąd zdecydował o ogłoszeniu upadłości "Karoliny". Pracę straciło 180 osób. Cena wywoławcza za zakład to ponad 45 mln zł.
Nie tylko Zakłady Porcelany Stołowej "Karolina" zakończyły działalność w bieżącym roku, ale także zakład PKP Cargo Tabor. Oba to symbole niewielkiej Jaworzyny Śląskiej. W wyniku tych zamknięć pracę straciło niemal 300 osób. Zainteresowanie zakupem zakładu kolejowego wyraziły trzy firmy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znaleźli pracę i zaraz ją stracili
W bardzo krótkim czasie zlikwidowano w tej miejscowości 300 stanowisk. To duży cios dla lokalnej społeczności.
Część pracowników znalazła już nową pracę, jednak sytuacja wciąż jest trudna. Niestety część z nich zaczęła pracę w zakładzie PKP Cargo Tabor, gdzie przepracowali zaledwie sześć miesięcy. Dwa największe zakłady w regionie, z wieloletnią tradycją – w przypadku "Karoliny" ponad 160-letnią – przestały istnieć w 2024 roku – przewodniczący NSZZ "Solidarność" w jaworzyńskich zakładach porcelany Ireneusz Besser.
Część pracowników z fabryki porcelany po zamknięcia produkcji zaczęła prace w zakładzie PKP Cargo Tabor, ale niestety przepracowali tam zaledwie pół roku i stracili pracę w grudniu.
To naprawdę przykra sytuacja – mówi związkowiec.
Wciąż czekają na wypłaty
Kolejny problem, z jakim borykają się osoby zwolnione z "Karoliny", to brak wypłaty za marzec. Wciąż na nią czekają.
Jedną z najważniejszych, a jednocześnie nierozstrzygniętych spraw jest to, że pracownicy nie otrzymali wynagrodzeń za marzec od syndyka. Z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych otrzymali wszystkie należne odprawy wynikające z likwidacji firmy. Jednak fundusz nie sfinansował wynagrodzeń za marzec – powinien to zrobić syndyk. Problem w tym, że syndyk nie dysponuje wolnymi środkami. Stwierdził, że środki muszą pochodzić z masy upadłościowej – mówi Ireneusz Besser, który dodaje, że jest umówiony już na rozmowę w tej sprawie z syndykiem.
Jak podkreśla w rozmowie z WP Finanse przewodniczący NSZZ "Solidarność" w jaworzyńskich zakładach porcelany, zamknięcie obu zakładów, to potężny cios w tożsamość miasta. Kolej i porcelana były źródłem utrzymania kilku pokoleń mieszkańców Jaworzyny Śląskiej.
- Wagonownia miała szkołę kolejową z technikum, do której przyjeżdżali uczniowie z całego byłego województwa wałbrzyskiego. Podobnie było z "Karoliną", która prowadziła szkołę zawodową zdobienia ceramiki i odlewania wyrobów w niedalekim Żarowie, a praktyki odbywały się w Jaworzynie. Pracowały tam głównie kobiety z całego regionu wałbrzyskiego – wspomina Besser.
Jaworzyna Śląska, w której mieszka około 5 tys. osób, a w całej gminie – 10 tys., jest kluczowym węzłem kolejowym w tej części Dolnego Śląska. Po tegorocznych zamknięciach w mieście pozostał jedynie jeden duży pracodawca – zakład produkujący meble. We wrześniu stopa bezrobocia w powiecie świdnickim wyniosła 6,2 proc., natomiast w całym województwie dolnośląskim – 4,6 proc.
Burmistrz Jaworzyny Śląskiej Grzegorz Grzegorzewicz pokreślił w rozmowie z PAP, że w przypadku zakładu PKP Cargo Tabor jest zainteresowanie potencjalnych inwestorów.
– To firmy, które chciałby kontynuować działalność w zakresie, w którym działał jaworzyński zakład PKP Cargo Tabor – podkreślił burmistrz. Wskazał, że chodzi o dwie firmy państwowe i jedną prywatną.
Michał Krawiel, dziennikarz WP Finanse i money.pl