Zamknęli im fabrykę. Znaleźli nową pracę i znowu to samo

W małej Jaworzynie Śląskiej w tym roku zamknięto dwa duże zakłady. W ciągu 12 miesięcy zlikwidowano około 300 stanowisk pracy w Zakładach Porcelany Stołowej "Karolina" i wagonowni należącej do PKP Cargo Tabor. To naprawdę przykra sytuacja – mówi WP Finanse związkowiec.

Muzeum Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej (zdj. ilustracyjne)
Muzeum Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej (zdj. ilustracyjne)
Źródło zdjęć: © East News

W wałbrzyskim sądzie 9 grudnia odbędzie się przetarg dotyczący sprzedaży w całości Zakładów Porcelany Stołowej "Karolina". W lutym sąd zdecydował o ogłoszeniu upadłości "Karoliny". Pracę straciło 180 osób. Cena wywoławcza za zakład to ponad 45 mln zł.

Nie tylko Zakłady Porcelany Stołowej "Karolina" zakończyły działalność w bieżącym roku, ale także zakład PKP Cargo Tabor. Oba to symbole niewielkiej Jaworzyny Śląskiej. W wyniku tych zamknięć pracę straciło niemal 300 osób. Zainteresowanie zakupem zakładu kolejowego wyraziły trzy firmy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

WIDEO

200 złotych za choinkę. "Cen nie zmieniamy"

Znaleźli pracę i zaraz ją stracili

W bardzo krótkim czasie zlikwidowano w tej miejscowości 300 stanowisk. To duży cios dla lokalnej społeczności.

Część pracowników znalazła już nową pracę, jednak sytuacja wciąż jest trudna. Niestety część z nich zaczęła pracę w zakładzie PKP Cargo Tabor, gdzie przepracowali zaledwie sześć miesięcy. Dwa największe zakłady w regionie, z wieloletnią tradycją – w przypadku "Karoliny" ponad 160-letnią – przestały istnieć w 2024 roku – przewodniczący NSZZ "Solidarność" w jaworzyńskich zakładach porcelany Ireneusz Besser.

Część pracowników z fabryki porcelany po zamknięcia produkcji zaczęła prace w zakładzie PKP Cargo Tabor, ale niestety przepracowali tam zaledwie pół roku i stracili pracę w grudniu.

To naprawdę przykra sytuacja – mówi związkowiec.

Wciąż czekają na wypłaty

Kolejny problem, z jakim borykają się osoby zwolnione z "Karoliny", to brak wypłaty za marzec. Wciąż na nią czekają.

Jedną z najważniejszych, a jednocześnie nierozstrzygniętych spraw jest to, że pracownicy nie otrzymali wynagrodzeń za marzec od syndyka. Z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych otrzymali wszystkie należne odprawy wynikające z likwidacji firmy. Jednak fundusz nie sfinansował wynagrodzeń za marzec – powinien to zrobić syndyk. Problem w tym, że syndyk nie dysponuje wolnymi środkami. Stwierdził, że środki muszą pochodzić z masy upadłościowej – mówi Ireneusz Besser, który dodaje, że jest umówiony już na rozmowę w tej sprawie z syndykiem.

Jak podkreśla w rozmowie z WP Finanse przewodniczący NSZZ "Solidarność" w jaworzyńskich zakładach porcelany, zamknięcie obu zakładów, to potężny cios w tożsamość miasta. Kolej i porcelana były źródłem utrzymania kilku pokoleń mieszkańców Jaworzyny Śląskiej.

- Wagonownia miała szkołę kolejową z technikum, do której przyjeżdżali uczniowie z całego byłego województwa wałbrzyskiego. Podobnie było z "Karoliną", która prowadziła szkołę zawodową zdobienia ceramiki i odlewania wyrobów w niedalekim Żarowie, a praktyki odbywały się w Jaworzynie. Pracowały tam głównie kobiety z całego regionu wałbrzyskiego – wspomina Besser.

Jaworzyna Śląska, w której mieszka około 5 tys. osób, a w całej gminie – 10 tys., jest kluczowym węzłem kolejowym w tej części Dolnego Śląska. Po tegorocznych zamknięciach w mieście pozostał jedynie jeden duży pracodawca – zakład produkujący meble. We wrześniu stopa bezrobocia w powiecie świdnickim wyniosła 6,2 proc., natomiast w całym województwie dolnośląskim – 4,6 proc.

Burmistrz Jaworzyny Śląskiej Grzegorz Grzegorzewicz pokreślił w rozmowie z PAP, że w przypadku zakładu PKP Cargo Tabor jest zainteresowanie potencjalnych inwestorów.

– To firmy, które chciałby kontynuować działalność w zakresie, w którym działał jaworzyński zakład PKP Cargo Tabor – podkreślił burmistrz. Wskazał, że chodzi o dwie firmy państwowe i jedną prywatną.

Michał Krawiel, dziennikarz WP Finansemoney.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (52)